rozdział 46

69 13 0
                                    

*Narrator*

Dzisiejszy dzień wszyscy mieli zapamiętać na dość długo. Gdy tylko wszyscy wstali to od razu po przebraniu się, udali się do Wielkiej Sali aby z jeść śniadanie. Gdy tylko przekroczyło się próg Wielkiej Sali to można było zauważyć jej nowy wystrój związany z dzisiejszym wydarzeniem. Wszyscy uczniowie o niczym innym nie mówią jak o dzisiejszej rocznic nie przepuszczając nawet, że dzisiaj ma dość do kolejnej walki która co jakiś czas będzie zapisywana w Historii Magii. Gdy tylko śniadanie się skończyło to uczniowie udali się do siebie. Panie które wiedziały co ma nadejść ubrały spodnie a nie spódnicę czy sukienki oraz płaskie buty na obcasie nie warto. W międzyczasie zaczęli przybywać goście. Po jakimś czasie do Ginny i reszty dołączyli Harry wraz ze Scottem. Tak samo było w przypadku Malfoy'a. Później do tej gromady dołączyli rodzice i chłopcy. Którzy zastanawiali się co mogą niestety zbroić. Po jakimś czasie goście, uczniowie i profesorowie udali się na obiad gdzie dyrektora wygłosił również są przemowę. Gdy tylko skończył to uczniowie od czwartej klasy niż teleportowali się do lochów. Tak samo jak panie które są w ciąży albo nie walczą do posiadłości Lilianna i Jamesa wraz z Marcusem, Dawidem i Tedy'm. Nie miłe zaskoczenie mieli szpiedzy którzy chcieli opuścić Hogwart. Bo jak się okazało nie mogli się teleportować ani poinformować resztę o tym co się dzieje. Zamiast tego ich różdżki same się złamały a na ich rękach pojawiły się kajdanki. Po chwili zamiast znajdować się w sali to znaleźli się w Azkabanie. Gdy tylko tamci zniknęli to dyrektor wyjaśnił o co chodzi. Osoby które nie chcą w tym brać to mogą zostać odesłani do kryjówki. Jak się okazało nikt nie chce się ukrywać. Mało tego panie, od razu udały się przebrać w normalne ciuchy, ponieważ biegać spódnicę i sukience to nie zbyt dobry pomysł.


*Walka*

Gdy tylko wybiła odpowiednia godzina wszyscy którzy mieli brać udział w walce udali się na zewnątrz. Gdy tylko dotarli i się ustawili to zaczął się pojawiać Gellert z rodziną oraz zwolennikami. Gdy w końcu pojawiła się cała armia. To próbowali się przebić przez tarczę. Ale coś im nie szło. Wiele osób które próbowały ją zniszczyć miało nieszczęście, ponieważ trafiło ich własne zaklęcie. Dopiero po dwóch godzinach tarczę odpadły. Przez ten cały czas kto chciał mógł się jeszcze wycofać. Ale nikt nie chciał nad tą chwilę się poddać.

Ale i tak mieli kłopot z dotarciem do bram Hogwartu. Bowiem okazało się, że dookoła zostały poustawiane przeróżne pułapki. Które utrudniały im dotarcie. Jak się okazało czekało ich jeszcze wiele niespodzianek. Właśnie wtedy do Gellert dotarł pewien fakt, że oni na nich czekali. Skądś wiedzieli o planowanym ataku. Jak się przeglądał uczniom to próbował znaleźć pewne osoby ale to nic nie dawało. Nie mógł nikogo ze swoich bliskich zauważyć.

Gdy w końcu pułapki zostały pokonane. To w końcu dotarli do bramy i rozpoczęła się walka. Broniącym bardzo dobrze szło. Nikt z walczących miał nie umrzeć, ponieważ chroniła ich wszystkich magia samych Założycieli Hogwartu. Po jakimś czasie Harry stanął naprzeciwko Gellerta i rozpoczęła się walka podczas której obaj czarodzieje sobie można rzec rozmawiali. Całej rozpowie świadkiem był James który akurat koło nich walczył i wszystko mógł usłyszeć.

Rozmowa

Gellert: Potter może zaprzestaniemy walkę a ty do mnie dołączyć 

Harry: W twoich snach

Gellert: A jeśli obiecam nie skrzywdzę twoich bliskich ani przyjaciół

Harry: Moja odpowiedź to nie i pogadaj o tej propozycji z kimś innymi

 Gellert: ale jesteś na pewno pewny swojej decyzji

Harry: Tak jak zawsze a teraz walcz a nie gadaj.

Po tej wymianie zdań zaczęli walczyć. Gdy Gellert zauważył że słabnie to wraz z innymi się teleportował. Już po chwili koło Harry'ego znalazł jego ojciec. Który próbował się dowiedzieć co od niego chciał Gellert. Ale Harry mu nie odpowiedział na zadane przez niego pytanie tylko poinformował, że pogadamy w gabinecie. 


*Wielka Sala*

Po skończonej walce wszyscy udali się do Wielkiej Sali, a opiekunowie domów do lochów po młodzież, a James wysłał patronusa do żony że mogą wrócić. Gdy tylko wszyscy przybyli to Dyrektor wyjaśnił o co chodziło i z jakiego powodu zostali zaatakowani. Jedno było pewne że to dopiero początek wojny. Po jakimś czasie prawie wszyscy uczniowie udali się do pokoi wspólnych. Po tym jak uczniowie opuścili Wielką Salę to Dyrektor podziękował Aurorzom, Zakonowi i Drużynie Toma. Potem cały Zakon udał się do Gabinetu Dyrektora gdzie Harry opowiedział o tym co wydarzyło się w trakcie walki. Wszyscy dobrze wiedzieli, że gdy Harry by się zgodził to by się źle niestety skończyło bo nie wiadomo czy ktokolwiek oprócz niego dał by radę pokonać. Po tej rozmowie wszyscy udali się na kolację. Po posiłku goście udali się do swoich dormitoriów. Nikt z nich nie zapominał że brakowała Williama i Fleur którzy nie przybyli w ogóle do Hogwartu, ponieważ Fleur zaczęła rodzić. 


*Pov. Billa *

Niestety nie mogłem brać udziału w walce bo Fleur zaczęła rodzić. Po godzinie na świat przyszła mała Victoria i Jacob oboje bardziej wdali się w moją żonę. Po chwili gdy spojrzałem w oczy swojej żony to wiedziałem, że ma podobne zdanie co ja i takim też sposobem wysłałem list do Harry'ego z propozycją aby ten zostanie ojcem chrzestnym małej  mam nadzieje, że się zgodzi.


*Pov. Harry'ego*

W trakcie śniadanie przyleciała do mnie sowa od Billa. Jak się okazało to młodzi rodzice planowali aby to właśnie ja, został ojcem małej Victorii co mnie mile zaskoczyło ale tego nie pokazałem. Ale co się dziwić. Od razu wysłałem jemu wiadomość że się zgadzam. A po skończonym posiłku wraz z innymi ich odwiedziłem. I musiałem przyznać że mała jest na szczęście bardziej podobna do mamy ale tego nie powiedziałem na głos


*Pov. Gellerta*

Gdy wróciłem to zacząłem wyżywać się na swoich ludziach. Po jakimś czasie gdy skończyłem to szczęśliwy udałem się do siebie. Aby odpocząć i pomyśleć. Mam nadzieje, że na coś mądrego padnę bo jak nie to będzie kiepsko. 


*Szpital*

Po jakim czasie reszta Weasley'ów, Harry i Hermiona przybyli do szpitala. Gdy tylko wsiedli do odpowiedniej sali to William i Fleur o czymś rozmawiali, a Victoria i Jacob sobie smacznie spali. Gdy tylko się przywitali to spędzili trochę czasu razem. Potem wszyscy wrócili do siebie a bliźniacy wraz z Ginny do Hogwartu. 

Część I - Niespodziewany powrót Gellerta Grinldewalda (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz