rozdział 53

46 11 0
                                    

*Narrator*

Nie wiadomo było nawet kiedy zakończył się rok szkolny. Właśnie uczniowie wszystkich domów zmierzali do Wielkiej Sali na Zakończenie roku szkolnego. Gdy tylko dotarli to zajęli od razu miejsce przy odpowiednim stole. Po chwili pojawili się również profesorowie. Gdy tylko wszyscy zjedli miejsce to powstał Dyrektor aby przemówić. Gdy tylko skończył to na stole pojawiło się jedzenie. Po posiłku uczniowie od razu udali się w stronę swoich Dormitorium po bagaże. Potem wszyscy udali się do powozów. Okazało się, że siódemka młodych profesorów również miała jechać powozami jak i pociągiem.


*pov. Harry'ego*

Droga do Londynu mijała mi i moim przyjaciołom przyjemnie. Chociaż wraz resztą profesorów musiałem mieć na oku uczniów. Po jakimś czasie byłym piątoklasistą z domu węża zaczęło się nudzić. I pokazało nam na co ich stać aby sprawdzić naszą wytrzymałość. Ale ja wraz z resztą profesorów pokazałem ich na co nasz stać, ponieważ wezwaliśmy ich opiekuna domu. I takim sposobem ich rodzice mieli dostać wyjce, po wakacjach mieli mieć miesięczny szlaban i żaden z nich nie ma już szans na jakąkolwiek oznakę. A żeby było śmieszniej to jeden z nich właśnie ją stracił. Na szczęścia reszta podróży minęła mi i reszcie spokojnie i bez żadnych nowych niespodzianek. Gdy pociąg się zatrzymał to uczniowie zaczęli z niego wychodzić. W międzyczasie ja wraz z resztą profesorów zacząłem sprawdzać przedziały czy nic nie zostało. Po upewnieniu się. że wszyscy wszystko zabrali to również wyszliśmy z pociągu. Tam czekali na nasz inni i razem przenieśliśmy się do posiadłości.


*Pov. Scotta*

Gdy się teleportowaliśmy i wylądowaliśmy w posiadłości moich wujków to pewna trójka brzdąców się ucieszyła na nas widok. Tym czasie panie wraz z James chodzili po pokoju i próbowali uśpić najmłodszych. Gdy tylko ci ich ujrzeli to się z nami przywitali. I wspólnie udaliśmy się na obiad. Po którym wyszliśmy z małymi na spacer. A dorośli zostali w posiadłości. Czas mijał nam tak przemile. Że po jakimś czasie dołączyli do nas bliźniacy z partnerkami. I młodsi podjęli, że mają takim sposobem więcej osób do zabawy. Po jakimś czasie niestety musieliśmy zakończyć zabawę najmłodszych, ponieważ przyszła pora do powrotu. Jeszcze parku wszyscy się pożegnali i taki sposobem z maluchami wrócili tylko Potterowie. 


*Pov. Dracona*

Gdy pojawiliśmy się w posiadłości to okazało się, że dorośli już na nas czekają z obiad. Jak się okazało to Hermiona miała jeść u swoich przyjaciół. A po jakimś czasie tutaj się pojawić co mnie nawet ucieszyło. A śmieszyło co niektórych a ja nie wiedziałem właśnie czemu. Po jakimś czasie gdy ta się pojawiła to dziewczyny wzięły ją na bok i tam sobie ze sobą rozmawiali aż do kolacji. Po której wszyscy poszyliśmy spać. Jak się okazało to w międzyczasie moja rodzicielka zaproponowała reszcie aby u nas nocowali. A ci jak się okazało, się zgodzili. 


*Pov. Gellerta*

Niestety dopiero pod wieczór się dowiedziałem, że tamci już wrócili do swoich domów. Ale jakoś się tym nie przejąłem. Ale i tak zwołałem zebranie aby poinformować wszystkich co będzie się działo. Gdy poinformowałem wszystkich, że znikniemy na jakiś czas. I że nie będziemy przez jakiś czas atakować, prędzej jakby się odbywało jakaś na prawdę huczna impreza. Na co wszyscy przystali. Gdy ci opuścili pałac. To ja z uśmiechem poszedłem spać. Ale nie wiedziałem wtedy jeszcze, że pewne rodzeństwo będzie jeszcze silniejsze niż jest teraz. 


*Narrator*

W tym samym czasie pewna Czwórka Potężnych Magów zastanawiała się jak ma wyglądać przebieg trenowania i szkolenia młodego Pottera. Chociaż ma się to odbyć dopiero za trzy tygodnie to już teraz widać, że moc Pottera staje się jeszcze silniejsza. Ale mogli się tego domyślać, ponieważ chłopak mógł trafić do wszystkich czterech domów. Ma cechy ich wszystkich jak i dary które oni posiadają. Jedno było wiadomo chłopak jak i rodzeństwo będą potężniejszy od nich czterech razem wziętych. 


*Pov. Albusa*

Gdy uczniowie opuścili Hogwart to ja od razu udałem się do swojego gabinetu. Nie wiadomo czemu miał jakieś złe przypuszczenia. Że to co się wydarzyło w maju to była tylko zapowiedź tego co ma niestety nadejść. Nawet nie przypuszczałem, że ma stuprocentową rację.

Część I - Niespodziewany powrót Gellerta Grinldewalda (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz