*Pov. Billa*
Po skończonym śniadaniu wraz z bratem przeniosłem się do posiadłości Potterów. Okazało się, że Harry i Scott już na nas czekali i pożegnaniu się z paniami przenieśliśmy się do Świętego Munga. Na miejscu już czekał na nas lekarz ale nie miał dobrych wiadomości, ponieważ Ronald zapadł w śpiączkę i dopiero jak się obudzi będą mogli mu podać odtrutkę. Po tej wiadomości wraz z bratem wróciłem do Nory a Potterowie udali się na swoje szkolenie. Po którym obiecali, że się pojawią w Norze. Na tą chwilę wychodzi, że te zaklęcie było podobne do imperiusa. Gdy wraz Charliem pojawiłem się posiadłości to opowiedziałem o wszystkim rodziców.
Pov. Scotta
Po pożegnaniu się z braćmi Weasley wraz z kuzynem przeniosłem się do Biura Aurorów gdzie udałem się na szkolenie. Na miejscu okazało się, że dzisiaj odbędzie się czterogodzinny sprawdzian który miał pokazać ilu z nas nadal będzie się szkoliło na aurora. Nie wiedząc czemu miałem jakieś dziwne przeczucia, że za tym stoi mój dziadek. Po minie kuzyna dobrze wiedziałem, że ma takie same zdanie. Po chwili pojawili się nasi egzaminatorzy. I zaczęliśmy test. Przez cały czas miałem tylko nadzieje, że szybko nam się to uda. Ale okazało się, że jednak nie. A na domiar złego, jak skończyliśmy pisać to okazało się, że będziemy musieli czekać. Po jakiejś godzinie były wyniki i okazało się, że aż nie zdało pięćdziesiąt osób. W tym na szczęście potomkowie Gallerta. Co mnie i Harry'ego jak i dziadka cieszyło. Chociaż nie pokazaliśmy to przez innymi kursantami i egzaminatorami. Po wynikach udaliśmy się do Nory aby tylko skrócić to co miało miejsce. I teleportowaliśmy się do posiadłości Blacków gdzie mieliśmy zjeść obiad.
*Pov. Syriusza*
Wraz z Len dzisiaj szybciej zamknęliśmy sklep i przeniosłem się do swojej posiadłości. Tak dowiedziałem się, że Harry z Scottem jeszcze nie wrócili. Po chwili owa dwójka się pojawiła i opowiedział co tak długo. Gdy oznajmili mi i reszcie że potomkowie Gellerta zostali wyrzuceni z dalszego szkolenia. To się ucieszyła. Ale po chwili mina mi zrzedła gdy Harry opowiedział o tym czego się dowiedzieli w szpitalu. Po minie pań dobrze wiedziałem, że takiego czegoś akurat się nie spodziewały. Po skończonej rozmowie, udaliśmy się do jadalni na obiad. Po skończonym posiłku do posiadłości zawitała Hermiona i wraz z chłopakami oraz najmłodszymi wyszli na spacer. Gdy tylko wrócili to chłopcy się z nami pożegnali i przenieśli się do Hogwartu aby przekazać to wszystko Albusowi oraz pozostałym.
*Pov. Jeremy*
Akurat rozmawiałem sobie z Jamesem i Remusem. Gdy nagle pojawili się Malfoy, Black, Riddle, Snape, Nott, Zabini, Lestrange i Justin, ponieważ mieli do nas jakąś sprawę. Ale niestety Tom nie zdążył powiedzieć jaką ponieważ, pojawił się patronus Harry'ego i tamci nie wiedzieli co się dzieje. Po chwili patronus się odezwał głosem młodego co spowodowało jeszcze większy szok gości i poinformował mnie i resztę, że mamy szybko się udać do gabinetu dyrektora. Po drodze Regulus zapytał się mojego brata od kiedy jego syn umie wyczarować patronusa. Ale zamiast James odezwał się Lupin, że od trzeciej klasy. Co spowodowało jeszcze większy szok pozostałych. Jeśli to w ogóle możliwe. Po dotarciu na miejsce. Okazało się, że w gabinecie znajdują się już dyrektor, Minerva, Harry i mój syn.
*Narrator*
Gdy panowie się pojawili, to Harry opowiedział im o tym czego się dowiedzieli w szpitalu. Po wysłuchaniu tego okazało się, że prawie nikt nie znał zaklęć podobnym do impreiusza. Po wysłuchaniu tego Scott opowiedział im o kursie. Jak i o tym, że potomkowie Gellerta już się nie szkolą na aurora. Co ich wszystkich pocieszyło. Po wysłuchaniu tego okazało się, że nikt nie miał żadnych pytań. Dlatego też zostało podjęte, że na tym skończą rozmowę. Ale najwyraźniej będą musieli mieć uszy i oczy szeroko otwarte. Z czym wszyscy od razu się zgodzili i wiele z nich przeniosło się do swoich posiadłości. A reszta udała się do Wielkiej Sali na kolację.
*Gdzieś w Mrocznym Miejscu*
W pewnym Mrocznym miejscu Gellert rozmawiał ze swoim jednym ze synów oraz wnukiem. Powodem ich spotkania był Weasley, który po wyrzuceniu z kursów i wygranym Meczu Quidditcha przez Harry'ego Pottera dostał od nich pewien mroczy artefakt który spowodował te piękne w nim objawy. Niestety nie powiedzieli w tej jakże ciekawej rodzinnej rozmowie co to dokładnie jest. Ale nie wiedzieli, że pewna osoba ich podsłuchiwała i że księga została już zniszczona. O czym mieli się wkrótce dowiedzieć.
CZYTASZ
Część I - Niespodziewany powrót Gellerta Grinldewalda (Zakończona)
Fanfictionmam nadzieje, że się spodoba