rozdział 39

91 11 0
                                    

*Narrator*

Chociaż od wygranego meczu przez Dom Godryka minął tydzień. To uczniowie nadal żyją tym wydarzeniem. Na korytarzu można było w coś usłyszeć okrzyki radości i nie tylko. Dlatego też profesorowie musieli zagrozić uczniom szlabanami, ponieważ inaczej nie mogli by prowadzić lekcję. W połowie się to im udała ale znalazły się też asy które musiały otrzymać szlaban. Takim też sposobem wszystkie domy straciły kilkanaście punktów za zachowanie co nie których uczniów. Nawet co niektórzy dostali od swoich rodzicielek czy ojców wyjce. Na szczęście jak do tego doszło to od razu się ogarnęli. Takim sposobem wszyscy normalnie uczyli się na dalsze lekcję, ponieważ nie wiedząc czemu nauczyciele zadali im na prawdę zeszłym tygodniu bardzo dużo esejów.


*pov. Ginny*

Gdy wraz z innymi dotarłam do sali od OPCM. Zastanawiałam się ile jeszcze wszyscy będą rozmawiali o ostatnim meczu. Przez te wszystkie lata żaden inny mecz nie były tak bardzo mocno przeżywany jak ten. Gdy przestałam o tym myśleć to otworzyły się drzwi od sali i wraz z innymi mogłam zająć miejsce. To profesor poinformował nas, że teraz napiszemy sobie test. Jak się okazało to była zapowiedź tego całego tygodnia. O czym się przekonaliśmy na eliksirach i transmutacji. Gdy udałam się na ostatnią dzisiejszą lekcję to miałam nadzieje że jednak się mylę. Ale niestety okazało się że nie. Ale niestety się myliłam a związku z tym Sam miał ze mnie dobry ubaw. Gdy tylko udali się na ostatnią dzisiejszą lekcję to mieli nadzieję że nie będą musieli chociaż pisać z Historii Magii ale jednak się mylili, ponieważ też musieli pisać małą kartkówkę.  Gdy tylko skończyła się Historia Magii to od razu udałam się wraz z przyjaciółmi na obiad. Po skończonym posiłku udałam się do Pokoju Wspólnego aby powtórzyć sobie niektóre rzeczy na jutro, ponieważ coś czuję, że będzie powtórka.


*Pov. Scotta*

Na szczęście, czas na szkoleniu mijał mi szybko. Dlatego też wraz z Harrym byłem zaskoczony, że to już koniec na dziś. Gdy tylko pojawiliśmy się w posiadłości. To od się przywitaliśmy z paniami, ponieważ najmłodsi spali. I udaliśmy się wszyscy razem do jadalni aby zjeść obiad. Po którym spędziliśmy czas w posiadłości. Ale niestety mój kuzynek musiał nas opuścić, ponieważ miał dzisiaj trening związku z tym, że w tą sobotę grają ostatni mecz grupowy. Na domiar złego młody nie ma nawet chwili wytchnienia, ponieważ wszyscy tylko o tym piszą, a na budynkach wiszą plakaty całej drużyny. Wszędzie tylko o tym rozmawiają nawet bilety był posprzedawane już w pierwszym tygodniu. Dlatego też Harry cieszył się, że dla bliskich dostał darmowe wejściówki tak samo jak dla Weasley'ów i Hermiony. Po zjedzeniu obiadu i ochłonięciu mój kuzynek teleportował się na trening. A ja w tym czasie udałem się pomóc Syriuszowi w sklepie bliźniaków.


*Pov. Harry'ego*

Gdy pojawiłem się na na boisku to od razu udałem się do szatni gdzie czekała już na mnie reszta drużyny. Po przebraniu się rozpoczął się trening. Muszę przyznać, że szło nam naprawdę dobrze dlatego też kapitan pozwolił nam skończyć po trzech godzinach. Ale jutro powtórka. Po pożegnaniu się ze wszystkim teleportowałem się do Weasley'ów aby podać im wejściówkę, tak samo Hermionie. Po pożegnaniu się z Państwem Weasley i Hermioną za pomocą kominka przeniosłem się do Hogwartu gdzie spotkałem swojego kuzyna, dziewczynę i bliźniaków. Po przywitaniu się z nimi od razu podałem im wejściówki i się pożegnałem bo byłem już bardzo zmęczony. Na szczęście nie musiałem dzisiaj obserwować Hogwart, ponieważ większość Aurorów w razie mieli zadbać o boisko od Quidditcha jak i widzów.


*Narrator*

W tym czasie Syriusz i Scott mieli pełne ręce roboty. Cały czas musieli szukać jakiś produkt na magazynie, ponieważ na półkach już go nie było a klient chciał akurat to kupić. Po jakimś czasie na szczęście wszystko się uspokoiło i takim właśnie sposobem mogli ze spokojem rozpakować towar i posprawdzać co jeszcze im brakuje. Po jakiś dwóch godzinach wszystko było w końcu ogarnięte i można było w końcu zamknąć sklep i iść do domu.

W tym czasie do posiadłości wrócił Harry rozmawiał trochę z paniami to maluchy się trochę im psociły. Po jakimś czasie wróciła reszta. Po zjedzeniu kilku ciastek każdy James i Syriusz o powiedzieli o tym co dzieje się w sklepie. A Harry o tym jak poszedł mu trening. Gdy tylko cała trójka skończyła opowiadać to przyszła pora na kolację. Po skończonym posiłku wszyscy poszli spać.


*Kolejnego dnia*

Kolejny dzień dla Harry'ego i Scotta tak samo wyglądał. Na początek udali się na szkolenie. Później wrócili do posiadłości. Potem Harry udał się na trening a Scott do sklepu. W tym samym czasie uczniowie siódmych klas mieli znowu kilka sprawdzianów. Potem znowu udali się do Pokoju Wspólnego, biblioteki, błonę lub jeszcze w inne miejsce i tak spędzili resztę dnia.


*Pov. Gellerta*

Cały dzień zastanawiałem się jak mam popsuć sobotni mecz Quidditcha Ale coś mi nie idzie. Mało tego nie mogłem w ogóle nic wymyślić. Wszystko od razi mi wyparowywało. Ale i tak się tym nie przejmowałem, ponieważ najwyżej dam sobie spokój meczem i będą udawał, że nic się nie dzieje. Takimi przemyśleniami udałem się od razu spać. Mając nadzieje, że wtedy coś może jednak wymyślę. 


Część I - Niespodziewany powrót Gellerta Grinldewalda (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz