*Pov. Gellerta*
Od wielu lat wszyscy myślą, że ja nie żyję ale prawda jest zupełnie inna. Udawałem własną śmierć aby po kilkunastu latach móc zawładnąć całym światem. I zniszczyć tych co mnie skrzywdzili. Ale był jeszcze jeden powód przepowiednia o której za raz wam przedstawię. Ale na początku zaprzyjaźniłem się z Albusem. Dobrze wiedziałem, że ten nie będzie popierał moje poglądy. Ale nie zauważy, że go wykorzystuję.
W między czasie zacząłem wprowadzać swój plan zemsty w życie. Na początku zabiłem swojego ojca i brata którzy mnie krzywdzili z powodu śmierci mojej rodzicielki w trakcie mojego porodu. Z tego też powodu, gdy miałem dopiero osiem lat trafiłem do domu dziecka. Gdzie zostałem później adoptowany. A wszyscy myśleli, że moi adopcyjni rodzice są moim prawdziwymi. To też zmyliło teraźniejszego dyrektora Hogwartu, ponieważ poznałem go jak byłem u swoich przybranych dziadków.
Po śmierci moich krewnych zemściłem się na wychowankach, opiekunkach i dyrektorce domu dziecka. I od tego czasu się zmieniłem. I zacząłem zabijać, torturować i wiele innych o których nikt by mnie nigdy nie osądził. Co dawało mi wielką satysfakcję i przyjemność. Po kilku latach stoczyłem walkę z Albusem dzięki której wszyscy myśleli, że zginąłem. To ułatwiło mi wiele spraw i mogłem zacząć wprowadzać swoje plany w życie. Założyłem rodzinę o której nikt nic nie wie. Po jakimś czasie zacząłem porywać czarownice pochodzące czystko krwistych rodów. Tak też się stało z córką Oriona i Walbugii którą wszyscy znali jako Evans. Ale wtedy też, powstała przepowiednia. Dlatego też musiałem zrobić wszystko aby Evans nigdy nie była z Jamesem Potterem. Ale to mi się nie udało. A przepowiednia brzmiała tak:
O na potomkini Blacków. On potomek Potterów. Oboje potężni, chociaż od innych założycieli Hogwartu pochodzą. Ona potomkini Salazara i Helgi. On potomek Godryka i Roweny. Doczekają się syna który będzie miał moc do pokonania go tak samo jak kilka set lat temu jego przodkowie. Dziecko te ma przyjść na świat pod koniec lipca.
Gdy ją usłyszałem to dobrze wiedziałem że, muszę zaciąć działać. Ale zrobiłem błąd, ponieważ oboje się spotkali w Hogwarcie. Po przedziale również do jednego domu trafili. Chociaż na początek była nienawiść to później zrodziła się wielka i szalona miłość. Potem się pobrali i doczekali się syna. Takim sposobem wymyśliłem nowy plan i zawładnąłem w umysłem Toma Riidle i trzydziestego pierwszego października zaatakowałem ich posiadłość. Plan się udał. Ale Tomusiowi nie udało się zabić malca a ten zniknął. A moje plany poszły w piach, ponieważ musiałem trochę poczekać aby móc zawładnąć nad światem.
Właśnie teraz ze swoim ludźmi zastanawiałem się kiedy powinien przepuścić największy magiczny atak w historii magii na Hogwart. Wszyscy uważali, że najlepiej byłoby przepuścić atak w czasie gdy w Hogwarcie będą Świętować Zwycięstwo nad Voldemortem.
Jednym największym punktem dla mnie była zemsta i to aby Harry Potter do mnie dołączył. Śmieciożerców za bardzo nie chciał bo ci tylko o swojej czystości krwi najczęściej myślą. Nawet jestem gotowy zgodzić się na to, aby jego przyjaciele i rodzina byli bezpieczni i nic im nigdy bym nie zrobił ale pod warunkiem że Harry do mnie dołączy. Takim sposobem mój atak miał się odbywać w dniu kiedy miała się odbywać Pierwsza Rocznica Pokonania Voldemorta.
*Pov. Harry'ego*
Gdy spałem sobie najlepsze to we śnie przeniosłem się do jakiejś posiadłości gdzie znajdował się mężczyzna wieku Albusa Dumbledora. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że to Gellert. Który wspomina sobie dawne lata i przepowiednie. Miałem nadzieje, że jak się obudzę to wszystko będę pamiętał. Co też się stało. I po ujrzeniu godziny miałem nadzieje że co niektórzy już nie śpią, ponieważ to na prawdę ważne i od razu pobiegłem do salonu aby użyć sieci fiu.
Na miejscu okazało się, że moja mama jak i Syriusz już nie śpią. Dlatego też opowiedziałem im o co chodzi. W międzyczasie wysyłając patronusa do pewnych osób aby udali się do gabinetu dyrektora. A moja rodzicielka poinformowała mnie, że poinformuje resztę a Syriusz i idzie ze mną i razem przenieśliśmy się do Hogwartu.
*Narrator*
Gdy Albus Dumbledore dostał wiadomość i odesłał odpowiedź to do jego gabinetu weszli Minerwa, Remus, James, Tom, Jeremy i Justin oraz Snape. Dumbledore od razu zapytał się co się stało. Okazało się, że od samego rana cała ta gromada kłóci się na korytarzu. To pojawił się patronus który przekazał im tą samą wiadomość co przed chwilą otrzymał Albus. A po chwili za pomocą kominka pojawili się Harry i Syriusz.
Razem: Dzień dobry przywitali się wszyscy nawzajem.
Albus: Jak widzę Harry nie udało ci się przybyć samemu.
Harry: Nie następnym razem chyba się teleportuję i wyślę patronusa, że stoję przed bramą. Na co wszyscy zaczęli się śmiać.
Albus: No to co cię do mnie sprowadza z Syriuszem?
Harry: Niestety ale pana były przyjaciel Gellert planuje atak.
Albus: Nie rozumiem, ponieważ on nie żyje?
Harry: Miałem sen jakby wizję. Był tam on i jego ludzie. Mówił że, wszyscy myślą że, on nie żyje. Potem zaczął wspominać swoje życie. Aż nagle zaczął mówić o pewnej przepowiedni która brzmi następująco.
O na potomkini Blacków. On potomek Potterów. Oboje potężni, chociaż od innych założycieli Hogwartu pochodzą. Ona potomkini Salazara i Helgi. On potomek Godryka i Roweny. Doczekają się syna który będzie miał moc do pokonania go tak samo jak kilka set lat temu jego przodkowie. Dziecko te ma przyjść na świat pod koniec lipca.
Potem mówił o tym że, w czasie gdy wszyscy uznali, że on nie żyje, to porywały dzieci wielu silnych czarodziejów i oddawał je rodzinom mugoli oraz jak opętał Toma. Ale to nie wszystko w rocznice pokonania Voldemorta zaatakuje Hogwart i że śmierciożercy nie są mile widziani w jego armie. Zamiast ich widzi mnie oraz moich przyjaciół i rodzinę.
Gdy młody Potter skończył mówić to wszystko wszyscy byli w szoku. James nie wiedział nawet kiedy w stanął ze swojego miejsca i zaczął chodzić po całym Gabinecie.
Albus: To co powiedziałeś może być prawdą, trzeba będzie uważać. Już miałem nadzieje na spokojną starość. Dlatego też jutro zwołam zebranie zakonu i poinformuję o tym co ma się wydarzyć. Potem wszyscy opuścili jego gabinet i udali się, prawie wszyscy do swoich posiadłości.
*Pov. Snape*
Gdy tylko wróciłem z Tom i Justinem do swojego gabinetu. To wezwałem skrzata, aby przekazał Malfoy'owi, Lestrangowi Nott'owi, Zabini, Potterowi, Blackowi i Greengrass, aby tutaj natychmiast przybyli. Po upływie dziesięć minutach pojawiły się owe osoby. Gdy tylko wszyscy zajęli swoje miejsca to opowiedziałem reszcie o co chodzi. Po ich minach wiedziałem, że takiego czegoś się akurat nie spodziewali.
Potem Tom oznajmił, że będziemy musieli połączyć siły aby móc pokonać Gellerta. Na co wszyscy od razu przystaliśmy. A ja obiecałem, że po lekcjach poinformuję o wszystkim młodzież na co ta od razu przystała. I goście wrócili do swoich posiadłości. A ja z Tomem i Justinem udałem się do Wielkiej Sali na śniadanie.
*Pov. Jamesa*
Przed pożegnaniem się z synem poinformowałem go, że poinformuję o wszystkim Ginny, Sama, Nevilla i Lunę. A on miał ode mnie jak i od Remusa oraz Jeremy'ego ucałować nasze żony i dzieciaczki. A sam z bratem i przyjacielem udałem się do Wielkiej Sali na śniadanie. Dobrze wiedząc, że zapowiada się na prawdę ciekawy rok szkolny.
CZYTASZ
Część I - Niespodziewany powrót Gellerta Grinldewalda (Zakończona)
Fanfictionmam nadzieje, że się spodoba