Chapter 4.1

221 39 9
                                    

"Szaleństwo z przestępstwa"

          Obiecuję nie mówić menadżerowi Canadian History, że zespół nie musi pomieszkiwać w hotelu. Miejscówka Jona znajduje się zaledwie kilka kroków od naszego miejsca noclegowego, jednak on nadużywa swojego przywileju, jakim jest bycie w trasie z zespołem, który wymaga czterogwiazdkowego zakwaterowania.

          — A hotelowe śniadanie jest zdecydowanie smaczniejsze. Przekimasz się na kanapie, będę musiał cię wykopać przed południem. — Jon uśmiecha się. — Twój menedżer wie, że tu jesteś?

          — Pete? Ta, jasne. — Wciąż brzdąkam na gitarze leżącej na moich kolanach, podczas gdy jeden z kotów Jona mruczy u moich stóp. Mieszka z Cassie, która aktualnie jest w pracy. To miejsce zostało dotknięte przez kobiece palce, urządzone tak uroczo i przytulnie, to mówi dużo o ich związku.

          Jon powraca z kuchni z dwiema butelkami piwa i podaje mi jedną z nich. Podnoszę je w geście podziękowania, po czym zaczynamy pracę nad piosenką, którą zaczęliśmy pisać wczorajszej nocy w hotelu.

          Pete totalnie nie wie, gdzie jestem, ale mam jeszcze trzy godziny do próby dźwięku. Mogę być tam, gdzie tylko zechcę, a Pete może sobie tkwić w jednym punkcie, szukając mnie tu i tam, jakby mnie to obchodziło.

          Muzyka Canadian History jest dość ciężka. Poświęca dużo uwagi wokalowi głównego piosenkarza, odwracając uwagę od monotonnego brzmienia podkładu muzycznego. Jon powinien być zespole, który doceniłby jego niesamowity talent. On, w przeciwieństwie do pozostałych członków zespołu, nie jest przeciętny.

          — Bardzo lubię tę piosenkę — przyznaję. Nie jest głośna. Wspólnie gramy akustycznie, piosenka jest melodyjna i całkiem przyjemna dla ucha. Z totalnie różnymi fragmentami i schrzanionymi znakami metrycznymi to zupełnie tak, jakby utwór The Followers został wykonany akustycznie i jestem mile zaskoczony, że to mi się podoba. Nie musi być głośna, by trafiła w sedno.

          — Co myślisz o tym na końcu? — Jon pyta, grając ciągle i ciągle krótką melodię, która zaczynała się na początku utworu.

          — Wejdź trochę wyżej. Właśnie tak. Yeah.

          Cassie wraca do domu koło południa i zasiada na kanapie, by popatrzeć, jak gramy. Posyła Jonowi promienny uśmiech, który Jon odwzajemnia z uwielbieniem. W moją stronę uśmiecha się dużo rzadziej. Być może zbyt dużo razy pieprzyłem ją wzrokiem. Kobiety zawsze wiedzą, gdy je chcesz, a ona nie robi nic, co pozwoliłoby mi dać do myślenia, że jednak może mam szansę. Co za szkoda. Założę się, że pieprzyłbym ją lepiej niż Jon.

          — Ktoś jeszcze wpadnie? — Cassie zadaje w końcu pytanie, a Jon wyjaśnia, że tylko nasza dwójka igra sobie z muzyką. — Brendon nie przyjdzie? — pyta z rozczarowaniem.

          — Nah. Nie pytaliśmy się, ale z pewnością ma na głowie jakieś obowiązki pracownika technicznego. — Wzrusza ramionami Jon. 

          Cassie proponuje nam coś do jedzenia przed powrotem do lokalu. Nie widziałem Jona w towarzystwie Brendona, odkąd przekazałem mu tę wiadomość. Myślę, że Brendon po prostu lubił Jona w czysto nieseksualny sposób. Czy powinienem czuć się winny, rujnując dziecku szansę zawarcia nowej przyjaźni? Czy może powinienem się martwić faktem, że nie mogę pozbyć się sumienia, którego się nabawiłem?

          — Pamiętasz, jak kilka dni temu odprowadziłeś mnie pod same drzwi mojego pokoju w hotelu? — pytam, a Jon wydaje z siebie twierdzący odgłos. — Yeah, cóż, to, co powiedziałem ci o Brendonie. Powiedział nam na samym początku trasy, ale nie sądzę, że chciałby, aby wszyscy o tym wiedzieli. Tak więc myślałem sobie, czy mógłbyś zachować to dla siebie, chyba że on rozpocząłby temat?

The Heart Rate Of A Mouse: Over The Tracks | tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz