.·. rating: nc-17(15) .·.
— W San Francisco. W klubowym rogu. Wszyscy pieprzą się w rogach, więc- Ten wysoki gość, same mięśnie i tatuaże. Pieprzył mnie przy ścianie.
Wsuwam się dalej, przez co oboje jęczymy. Pot spływa mi po szyi, w moim umyśle błyskają wyobrażenia jęków Brendona, gubiących się w słabej muzyce granej w gejowskim klubie, tego, jak Brendon cofnął się, by wpechnąć w siebie jeszcze bardziej przyrodzenie, tak jak teraz. Chciałbym zobaczyć, jak go pieprzą.
Upewniam się, że patrzę na nasze odbicia w lustrze, aby uchwycić moment, w którym wchodzę cały. Żadne ograniczenie nie siedzą już we mnie. Brendon stłumia jęk, jego wyraz twarzy to jedna, wielka rozkosz. Prostuje się, a moja klatka piersiowa przyciska się do jego pleców. Moje biodra zaczynają się poruszać, dźwięki plaśnięcia skóry o skórę, gdy pieprzę go mocnymi, prymitywnymi pchnięciami. Jego głowa obraca się w bok, oczy skupiają się na mojej twarzy, źrenice rozszerzone, ogniste. Moje wnętrzności skręcają się. Czuje się cudownie.
Skupiam się na wpatrywaniu w lustrzane odbicie. To ja. Pieprzący mężczyznę.
Moje włosy są rozczochrane, brązowe loki nie na miejscu, jeden z nich przyklejony do mojego czoła. Usta są otwarte, gdy próbuję dostarczyć do płuc wystarczającą ilość tlenu. Brendon trzyma jedną rękę na ladzie, a drugą wokół swojego ociekającego kutasa. Robi sobie dobrze, gdy ja się w niego wpycham. Boże, wygląda tak gorąco, moje trzewia płoną na widok tego, co mu robię. Chłopak całuje mnie desperacko, chwytając moje usta pod niezgrabnym kątem, nie zamykam oczu, kiedy go całuję. Oglądam z zaciekawieniem, jak się obściskujemy.
To ja go pieprzę.
Uwielbiam patrzeć, jak robię coś, czego nie powinienem.
Brendon przerywa pocałunek, gdy wpycham się nieco głębiej.
— Boże, czuję się taki pełny — wysapuje bezradnie.
— Patrz — rozkazuję i wydaje się, że po raz pierwszy uświadamia sobie, że przed nami wisi lustro. Jego rozszerzone, piwne źrenice zdają się rozszerzyć jeszcze bardziej na widok naszej dwójki.
Moje biodra prą do przodu, jedyna część mnie poruszająca się nieregularnymi pchnięciami. Moja górna część ciała pozostaje nieruchoma i przyklejona do Brendona, moje palce u stóp zwijają się w butach, a te u rąk wbijają się w jego biodra. Brendon pochyla się, dając mi przy tym lepszy widok na to, że się dotyka. On już kompletnie odleciał. Jego druga dłoń sięga za moją osobę i ląduje na moim tyłku, przyciągając mnie, wpychając w siebie głębiej.
— Więcej.
Od tego momentu robi się nieco panicznie [gorączkowo]. Nie pozwolę sobie dojść, póki on nie odświadczy ograzmu. Mój penis wpycha się w niego, a on jest taki mokry, gładki i tak ciasny. Przyjemność, błogość, ekstaza promienuje z każdej jego strony. Całuję jego szyję, ucho, gdziekolwiek, wargi, gdy odwraca głowę, a potem znów spogląda przed siebie. Patrzy, jak go pieprzę, a ja patrzę, jak go pieprzę.
Kiedy w końcu pozwalam sobie odchrząknąć, nisko i nieprzyzwoicie do jego małżowiny, on jęczy.
— Boże, tu jesteś. — Jakby czekał, aż ulegnę przytłaczającej rozkoszy. Przesuwa lekko biodra i oddycha, jego ledwie uciszone jęki są o wiele bardziej zdesperowane niż przedtem. — Patrz na mnie — błaga, gdy przypominam sobie, że są kąty i miejsca, więc nagle wszystko wydaje się być po prostu w porządku.
CZYTASZ
The Heart Rate Of A Mouse: Over The Tracks | tłumaczenie
FanficLatem 1974 roku, muzyk Ryan Ross rozpoczyna wyczerpującą trasę koncertową, by wspomóc przełomowy album swojego zespołu. Z trudem radzi sobie z presją i oczekiwaniami nagłej sławy, w chaosie niekończących się występów i wywiadów. Gdy stara się manewr...