Rozdział 25

231 12 4
                                    


Jestem z mamą w zoo. Mam chyba pięć lat. Tak mi się przynajmniej wydaje. Patrzymy na żyrafy. Mama opowiada:

        Może nie wiesz, ale kiedy ja byłam dzieckiem też byłam w tym zoo z mamą. To dlatego głównie chciałam żebyśmy tu przyszły.

        Czyli ty i babcia też patrzyłyście tak na żyrafy, jak my teraz?- pytam piskliwym głosem.

        Tak.- odpowiedziała, po czym rozejrzała się wokół siebie. Jakby kogoś szukała.

        Mamo, szukasz kogoś ?- pytam.

        Nie. Tylko sprawdzam czy nie ma tu przypadkiem mojego znajomego.- Oglądam się wokół siebie po czym chcę zwrócić swój wzrok na mamę. Znikła. Rozejrzałam się po innych ludziach zniknęli. Tak jak wszystko. Zaczęłam płakać. Nie wiedziałam, co się dzieje, ani dlaczego.

*****************

Wstałam i od razu podniosłam się do pozycji siedzącej. Nie, no znowu te sny. Ze wspomnieniami. One nawiedzają mnie coraz częściej. Po śmierci mamy często je miewałam, lecz po czasie i po terapiach ustąpiły. Nie wiem co się dzieje. Jak ciocia wróci i będzie mieć czas będę musiała z nią o tym pogadać. Może teraz wie co z tym robić. Nie ominie mnie to. Poszłam robić śniadanie. Nie wiem co, ale coś wymyślę. Przyszła do mnie Somi i zaczęła:

    ⁃    Hej. Co tak wcześnie?

    ⁃    Hej. A jakoś tak. Co chcesz na śniadanie?

    ⁃    Kalguksu. Ale dlaczego tak wcześnie?

    ⁃    Koszmar.

    ⁃    A tym koszmarem są wspomnienia prawda?

    ⁃    Tak.- spuszczam głowę.

    ⁃    Co ci się tym razem śniło?

    ⁃    Byłam z mamą w zoo. Patrzyłyśmy na żyrafy. Opowiadała o sobie i babci, po czym zniknęła.

    ⁃    Dziwne. A pogadasz na ten temat z ciocią?

    ⁃    Tak, ale jak wróci. A poza tym to jak ci idzie z chłopakiem?

    ⁃    Bardzo dobrze, a tobie i Kihyunowi?

    ⁃    Też, dobrze.

    ⁃    Szczerze to pierwszy raz widzę żebyś była taka szczęśliwa. Wypadało by zrobić babski wieczór.

    ⁃    Prawda. Dawno nie gadałyśmy tylko my. Tylko zawsze ktoś dochodził. Nie mówię o Jimin tylko o jakichś chłopcach.

    ⁃    Ahhhh, tak dawno tak nie było. Możemy zrobić tak w tym tygodniu.

    ⁃    Nie jestem pewna czy w tym, bo miałam z Kihyunem dużo poćwiczyć, ale w przyszłym będzie luźniej.

    ⁃    Zobaczymy jeszcze.- mówi Somi. Wchodzi i nasza współlokatorka:

    ⁃    Hejcia.

    ⁃    Hej, śpiąca królewno. Jak się spało?

    ⁃    Całkiem dobrze. A jak tam u was?

    ⁃    Całkiem nieźle. - odpowiada Somi. Jimin pokiwała głową.

    ⁃    Chodźmy zajadać, bo chciałabym jeszcze poćwiczyć na kompozycje.- pokiwałyśmy głowami znacząco. Zajadałyśmy i kontynuowaliśmy rozmowę ze wczoraj na temat w zasadzie wczorajszego dnia.

Skończyłyśmy. Poszłam do toalety się szybko ogarnąć. Ubrałam czarną bluzę z napisem adidas, a do tego getry z adidasa. Nałożyłam standardowy makijaż, po czym wyszłam. Zobaczyłam Kihyuna gadającego z kuzynką i Somi, lecz jak mnie zauważył od razu podszedł, a ja przytuliłam go i pocałowałam czule. Znając Kihyuna byłam pewna, iż to odwzajemni. Tak jak przewidziałam. Odwzajemnił. Oderwał się ode mnie:

    ⁃    Chłopaki mogą być u ciebie w weekend. Tak samo jak ja.

    ⁃    Cieszę się, że będziesz. A wysłałam wam adres? Bo sobie nie przypominam.- dodałam.

    ⁃    Nie wysłałaś. Somin to zrobiła.- zaśmiał się.- Podkreśliła, że już na pewno o tym zapomniałaś, dlatego to ona wysyła.

    ⁃    Co ja bym bez niej zrobiła.

    ⁃    Nie wiem!- krzyczy z kuchni. Uśmiechnęłam się.

    ⁃    Możemy już iść, bo się spóźnimy. Tym razem przez ciebie Somin.

    ⁃    No przecież idę.- dodała. Jimin jest bardzo nieobecna. Widać, że się martwi. Spytam się jej później o co chodzi. Z tego zamyślenia wyrwał mnie mój chłopak:

    ⁃    Dobre panie mam dla was zaproszenie.- oświadczył z dumą godną pawia.

    ⁃    Na co?- zapytałam.

    ⁃    Na jutrzejszy mecz koszykówki.

    ⁃    Przyjdziemy.- tym razem Somi. Jimin i ja też się zgodziłyśmy.

    ⁃    No ja myśle, a możemy iść bo mamy nie całe dziesięć minut.

    ⁃    Tak, chodźmy.- Jimin.

Szliśmy i rozmawialiśmy o tym meczu, tylko Jimin się nie odzywała. To bardzo dziwne, przecież ona uwielbia sport. Na przerwie zawinę ją do biblioteki. Może coś powie:

    ⁃    Ej, Jiwoo, Jimin jesteście tu z nami?- pyta Somin.

    ⁃    Połowicznie.- oderwała się Jimin z zamyślenia. Już się nie odezwała.

Doszliśmy do szkoły w napiętej atmosferze, dlatego dobrze, że zadzwonił dzwonek. Kurde zaczynam choreografią. Pożegnałam się z Kihyunem, po czym pobiegłam do szatni, a dziewczyny za mną. Zdążyłyśmy.

Koniec lekcji. Przebrałam się i podeszłam do Jimin:

    ⁃    Jimin, coś się stało?-zapytałam niepewnie.

    ⁃    Nic. Tylko się stresuję tym meczem Kihyuna.- coś mi się wydaje, że ściemnia.

    ⁃    Rozumiem, lecz jakbyś chciała pogadać to zawsze możesz ze mną pogadać, okey?- zaproponowałam.

    ⁃    Jasne, dzięki.- uśmiechnęła się lekko. Ja również miałam takie chwile, dlatego chce jej pomóc. Nie chce, żeby popełniała błędy jak ja.

    ⁃    No.... to idę. Powodzenia.- pomachałam jej wesoło.

Wyszłam. Idę pod sale. Po drodze spotykam swojego chłopaka i jego kolegów:

    ⁃    Hej.- zaczął Wonho, który cieszył się, jak dziecko.

    ⁃    Hej.- podeszłam do nich. Rozmawialiśmy przez kolejne pięć minut, bo musieliśmy iść na lekcje.

Gdy skończyły się lekcje poszłam wraz z Kihyunem na trening. W zasadzie to trenowaliśmy dwie godziny. Staraliśmy się skupić, lecz ciężko było nam się skupić. Mimo to daliśmy radę i coś wymyśliliśmy. Odprowadził mnie do pokoju, ale po momencie poszedł zmęczony do swojego. Weszłam umyłam się. Podsumowując dzisiejszy dzisiejszy był nudny, może dlatego mi się podobał. Rozmyślając poszłam spać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo
Dzisiaj starałam się wcześniej. Trochę krótki, ale następne powinny być dłuższe. Z góry przepraszania błędy. Proszę o gwiazdki.

💬+⭐️=motywacja

Szukając Szczęścia/ Fanfiction Monsta X (Kihyun)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz