Rozdział 29

201 9 2
                                    


Budzę się wcześnie rano. Brzuch mnie boli. O kurde. Biegnę do toalety i wymiotuje. Chyba powinnam iść do lekarza. Położyłam się do łóżka. Leżałam godzinę, po czym zadzwonił budzik Jimin. Oderwała się od swojego łóżka i zaczęła nas budzić. Zaczynając od Somin:

⁃ Somin wstawaj! Bo się spóźnisz, a co za tym idzie nie zobaczysz Jooheona!- dobry sposób. Jest lepsza niż ja, bo zebrała się szybciej, nie kiedykolwiek. Nawet na randki się tak nie zbierała. Tym razem zwróciła się do mnie:

⁃ Jiwoo, wstawaj!- mruknęłam pod nosem, że nie chce. - Dlaczego nie chcesz? Zawsze wstawałaś, teraz też musisz.- nie, nie ponownie podbiegłam do toalety. Zaczynam wymiotować i po wydaleniu odpowiadam jej:

⁃ Źle się czuje. Powiadomcie wychowawczynię, że mnie nie będzie.- przytaknęły. Musiałam im obiecać również, iż pójdę do lekarza. One poszły na lekcje przy okazji zerkną do wychowawczyni, czyli pokoju nauczycielskiego. Postanowiłam zadzwonić do przychodni:

⁃ Halo?

⁃ Dzień dobry.- odpowiada osoba po drugiej stronie.

⁃ Dzień dobry. Jest dzisiaj w przychodni doktor Min Yoongi?

⁃ Jest, ale dzisiaj już nie ma miejsca. Zapisać panią na jutro?- no super, mój ulubiony lekarz.

⁃ Tak proszę.

⁃ To proszę przyjąć jutro na jedenastą. Dobrze?

⁃ Tak.

⁃ Jak się pani nazywa.

⁃ Jeon Jiwoo.

⁃ Dobrze. Ma pani wyciągniętą kartotekę.

⁃ Dziękuje, do wiedzenia i miłego dnia. - rozłączyła się, po czym zapisałam sobie na kartce, iż muszę iść do lekarza. Wracam do leżenia, bo się wywalę. Głupie zawroty głowy. Położyłam się.

           ***********************
Patrzę na małą dziewczynkę, która trzyma dużego brązowego misia. Podchodzi do niej chłopiec z białym misiem. Bawią się na środku łąki. Podchodzi do nich kobieta, to była pani Lisa. Powiedziała, żeby zaraz przyszli na obiad. Dzieci przytaknęły głowami i bawiły się dalej. Słychać było trzaśnięcie drzwiami. Ta mała para pobiegła do drzwi szczęśliwa. Ujrzeli, tatę. Mojego tatę. Podbiegi i przytulili się. Dziwne. Widać, że są rodziną. Że się kochają. Tylko co ze mną i mamą. Może to tylko przewidzenie. Odchodzę powoli, ale nie mogę. Ta mała dziewczyna przytuliła i mnie. Spoglądam na nią. Ma tak samo czekoladowy kolor oczu jak ja, ale nie tylko...

              ****************

Boże, moja głowa. Czy ja czuję kimchi. Próbuje wstać z łóżka, co powiodło się sukcesem i ruszam do kuchni. Zobaczyłam mojego, kochanego chłopaka. Podeszłam do niego powoli:

⁃ Cześć, mój kochany.- lepiej do niego nie podchodzić, bo jeszcze go zarażę.

⁃ Cześć moja księżniczko. Jak się czujesz?- pyta zatroskany, lecz jednocześnie podchodzi do mnie i przytulił czule. Naprawdę nie słucha moich myśli.

⁃ Lepiej. A jak tam w szkole?

⁃ Jakoś leci, ale nudno mi bez ciebie. - podaje mi jedzenie. Ja zabieram i zaczynam jeść powoli.- A byłaś u lekarza?

⁃ Jeszcze nie. Jutro pójdę. Dzisiaj nie mogłam, bo mój lekarz ma zbyt dużo pacjentów.

⁃ Dobrze. Zawiozę cię.

Szukając Szczęścia/ Fanfiction Monsta X (Kihyun)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz