Rozdział 46

142 5 0
                                    

Postanowienie na dzisiaj. Zero facetów. Mam pomału dość. Ta cała historia z koszem jest... dziwna i no po prostu mnie wkurzyła. Przeznaczę dzisiaj czas na rozmowę z ciocią. Chciałabym jeszcze porozmawiać z Lisą. Lepiej, żebym dzisiaj wróciła do szkoły. Chociaż nie. Jutro wrócę. Obecnie leżę w łóżku myśląc nad krótkim życiem, jakie miałam do tych czas. Nie wytrzymam muszę do toalety. Ruszyłam biegiem do toalety załatwiając przy okazji codzienną rutynę. Zabrałam przy okazji ubrania. Białe jeansy z dziurami oraz fioletową bluzkę odkrywające jedno ramię.Odłożyłam rzeczy do pralki. Miałam zamiar schodzić lecz usłyszałam brzmienie kuzyna głosu i od razu się zatrzymałam.

- Myślisz, że Jiwoo jest gotowa do prawdy. Przecież Dayoung. Nie teraz. Musimy się spotkać. Wiem, ona dalej myśli, że jestem jej synem.- chwile nic nie mówi. Pewnie słucha.- Jiwoo, poradzi sobie. Jest bardzo mądra.- ponownie cisza.- Ona nie wie, o tym. Ale muszę ci podziękować za jedno mamo.- Co się dzieje? Czy ja naprawdę, aż tyłu nie wiem o swoich bliskich. To wszystko mnie przeraża. Zwłaszcza te przerwy między jego wypowiedziami.- Tęsknie za tobą. Może i pracuje z tobą, ale dalej nie pociągnę. Nie chce okłamywać Jiwoo. Jest dla nas zbyt ważna. Uważam, że najlepiej będzie jeśli jej powiesz. Dzisiaj.- nie zdzierżę długo tej ciszy. Kur... de ciocia idzie. W stronę schodów. Muszę przerwać Changowi, bo inaczej to się źle skończy dla mnie i dla niego. Pobiegłam do jego pokoju. Był bardzo zszokowany. Zabrałam mu telefon nie sprawdzając kto to i wyłączyłam połączenie. Usiadłam na jego łóżku i pociągnęłam go za sobą. Ciocia spojrzała na nas wesoła i oznajmiła.

- Chodźcie na dół. Zrobiłam pyszne śniadanie.- pokiwaliśmy głowami.

- Zaraz zejdziemy na dół. Tylko musimy jeszcze poprawić moje łóżko. A przecież wiesz, że moja kochana kuzyneczka dużo lepiej to robi ode mnie.- kiwnęła głową oraz wyszła.- Wiem, że słyszałaś rozmowę.

- Jaką rozmowę.- zarywam głupa chociaż wiem co ma na myśli.

- Nie okłamiesz mnie. Dobrze wiem, że stałaś na przeciw schodów.- nie odpowiedziałam.- Szczerze to chciałem, żebyś słyszała. O to mi chodziło.

- Czemu?- pytam szeptem.

- Bardzo dużo rzeczy nie wiesz, a chce aby to się zmieniło.

- Na przykład?- zaciekle dopytuje.

- Lepiej nie tutaj. Zejdźmy i pojedziemy gdzieś. Gdzie wszystko ci się rozjaśni. Tylko musisz mi uwierzyć.- wstałam pokazując mu gestem ręki, aby wstał. Zrobił to o co go poprosiłam.- Po co ścielisz?

- Bo powiedziałeś cioci, że poprawię ci łóżko i to zrobię.

- Okey. Powtórzę to pewnie z setny raz, lecz zależy mi na tobie.- to wszystko jest porąbane, jak z filmu. Masakra. I co najgorsze moje motto na dzisiaj nie wyjdzie.- Jesteś moją najbliższą rodziną. Chciałbym cię w ten cudowny dzionek gdzieś zabrać. Zgadzasz się?

- A mam wybór?-mruknęłam.

- Zawsze masz wybór. Pamiętaj o tym.- to nie ten I.M, którego znam. Lecz prawdę chcę znać. Muszę się zgodzić. Nawet nie dla niego (chociaż też), ale dla siebie.

- Zgadzam się. Chce znać prawdę i to dokładnie.

- To zjedzmy śniadanie oraz ruszajmy w drogę.- zszedł na dół biegiem, z kolei ja się gramoliłam. Muszę sobie wszystko poukładać. Zaczynając od Lisy, aż po Changa. Najciekawsze jest to, iż oni nie znają się albo chociaż nie powinni. Wszystko jest bardziej pokręcone niż się wydaje. A rzecz w tym , że tak na prawdę nie znam swoich najbliższych. Zeszłam. Czekają na mnie. Podeszłam do stołu uśmiechnęłam się promiennie do reszty osób siadając równocześnie na miejscu z przyszykowanych jedzeniem. Ciocia zrobiła jajecznicę. Była świetna. Z tej racji nie popatrzyłam ani razu na oby koło mnie tylko szybko zjadłam.

Szukając Szczęścia/ Fanfiction Monsta X (Kihyun)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz