Rozdział 18

276 14 0
                                    


Jak weszliśmy na górę zobaczyłam drewniany stolik nakryty czerwonym obrusem,ze świecami i chyba ramenem, a po bokach dwa drewniane krzesła. W blasku księżyca i gwiazd wyglądało to magicznie.

Stałam oraz wpatrywałam się jeszcze chwile, ale Kihyun popchnął mnie delikatnie do przodu, po czym odsunął jedno krzesło i pokazał gestem ręki, żebym usiadła. Usiadłam. Patrzyłam na garnek pełen ramenu, leciała z niego para. To znaczy, że zrobił przed wyjściem. Ale otrząsnął mnie z tego rozmyślania jego głos:

- Widzę, że jesteś głodna, bo patrzysz na ramen jak byś nigdy nie jadła.- wyszczerzył się.

- Po prostu wyglada smakowicie i oczywiście pachnie. Napawam się tym.- spojrzałam prosto w te jego śliczne oczy.

- Spróbuj, sam zrobiłem.- zrobił mu sie banan od ucha do ucha, ale oczywiście dumy z siebie nie brakowało. Spróbowałam i było nieziemskie. Lepszego ramenu w swoim życiu nie jadłam, lecz podczas posiłku zapytałam zaciekawiona:

- To dlaczego to miejsce jest takie magiczne?

- Bo zawsze kiedy tu przychodziłem było tu zawsze pełno róż, które hodowała moja babcia. Zawsze mnie tu zabierała. Opowiadała bajki i mówiła mi różne historie z życia, które zawsze kończyły się czymś mądrym. To była niesamowita kobieta.

- Musiała być niesamowita i oczywiście mieć wyobraźnie do takich rzeczy.

- Miała i to bardzo dużą zwłaszcza, kiedy organizowała ślub wujkowi.- zaśmiał się.

- A dlaczego mi to mówisz ?- może to zbyt pochodne, ale w zasadzie mało się znamy.

- Ponieważ, wiem co powiedział ci Shownu. A dokładnie to, że rozkochuje dziewczyny w sobie, a potem porzucam. Czyż nie?- on wie wszystko,a nawet nie musiał nic robić. Przynajmniej tak mi się wydaje.

- Tak, a co powiedział ci ?

- Tak można powiedzieć.- mówił to z niepewnością i złością w głosie. Zamilkłam. Niby dlaczego Shownu miał by mi to mówić, a potem Kihyunowi. To bez sensu, a przecież widać, iż się nienawidzą. Od bardzo, bardzo długa.

- To bez sensu. - burknęłam.

- Dlaczego ?- dopytuje. Wydaje się przejęty.

- Shownu cię nienawidzi, a ty go. Kłamiesz. - spojrzałam w talerz. Nie mogę patrzeć mu w oczy.

- Nie kłamie. Tylko mówię ci jak było.- jego ton zdradził, że jest zdesperowany. A normalnie taki nie jest. Coś jest nie tak. Widać:

- Chyba, że mi czegoś nie powiedziałeś.- stwierdzam starając się poukładać wszystko w głowie.

- Powiedziałem ci wszystko.- mówił tym razem spokojnie.

- Mam inne zadnie, ale muszę już iść jest ciemno. Dobranoc.- już miałam wyjść, lecz chwycił mój nadgarstek.

- Czekaj odwiozę cię. Nie wiesz, jak wrócić i możesz się zgubić. Chodź.- zaś mnie pociągnął. Zaczyna mnie to irytować, dlatego oderwałam nadgarstek z jego ręki. Z drugiej strony ma racje nie wiedziałam, że jest w ogóle takie miejsce. Nie wspominając o budynku.

- Dojść mogę sama nie musisz mnie prowadzić.- warknęłam. Pościł mnie. Szliśmy w ciszy i jechaliśmy w ciszy. Wyglądał jakby się bał, że coś źle powie.

Dojechaliśmy odprowadził mnie do drzwi.:

- Dobranoc.- przytulił mnie, przez chwilę nie odwzajemniała tego, ale się przełamałam. Przez przypadek dotknęłam ręką jego twarzy i zauważyłam. Jego skóra jest szara. Ma siniaka. Pomału on zaczyna mnie niepokoić. Bił się? Albo może uderzył... ale w takim miejscu:

- Kihyun, ty masz siniaka na twarzy. Czy coś się stało?- zapytałam z troską, którą było słychać w głosie.

- Aaa, to jest nic. Miałem drobny wypadek podczas treningu kosza.- zaś kłamał, pomału zaczynam podejrzewać, że bił się z Shownu. Po ich nienawiści można się spodziewać wszystkiego. Tylko zastanawia mnie z czego dokładnie to się wzięło:

- Kihyun, ktoś cię bił?- może ma problemy z rodziną. Kolejne pomysły zasypują mój umysł.

- Nieeee, jak mówiłem krótki wypadek podczas treningu, nie martw się. - położył swoją dłoń na moim policzku. Od razu ja odtrąciłam. Nie jestem aż taka łatwa. Chce przynajmniej zrobić takie wrażenie. Nie chce się sama zawieść. Jego smutek mnie dobija.

- Nie martwię się tylko podejrzewam, że mnie kłamiesz. - to było odrobine za surowe, no ale niestety czasu nie cofnę. To głupie. Najpierw mówię potem myśle. Powinnam to zmienić. Nawet, jeśli jest już późno.

- Ja po prostu nie chce, żebyś się wtrącała w sprawy moje i Shownu.- świetnie teraz mi mówi, że mam się nie wtrącać, skoro Shownu już mnie w zasadzie wtrącił.

- Czyli to jednak przez Shownu, biliście się.- potwierdził moją tezę.

- Skąd te wnioski. - jest nerwowy.- Po prostu powiem ci w swoim czasie, kiedy będę gotowy dobrze ?

- No dobrze, dobranoc.- powiedziałam z lekką nieufnością.

- Dobranoc. Śnij o mnie.- uśmiechnął się.

- Och, postaram się.- powiedziałam starając się być wesoła.

Weszłam do dziewczyn. Siedziały i oglądały jakąś dramę, chyba romantyczną. No dobra przysnęły podczas dramy. Przykryłam je kocem. Po chwilce przebrałam się w coś wygodnego i poszłam czytać książkę, ale oczywiście nie mogę tego zrobić, bo dostałam esemesa.:

Od Mihyuk😁:

Hejka. Miała byś czas pójść za 3 dni na kawę do nowej kawiarni Magic Coffe ???

Do Mihyuk😁:

Jasne tylko napisz o której.

Od Mihyuk😁:

O 18:00 ?? Pasuje ci???

Do Mihyuk😁:

Oczywiście, przepraszam muszę iść spać. Dobranoc.😘😘😘

Od Mihyuk😁:

Dobranoc, miłych słów. 😘😘😘

Jestem szczęśliwa, że do mnie napisał. Z własnej woli. W końcu się doczekałam. No, cóż poszłam się wykąpać i spać. To był jednej z lepszych i jednocześnie najciekawszych dni w moim życiu. Ale ciężko mi zasnąć. Cały czas Kihyun siedzi mi w głowie. Nie poprosiłam nikogo, żeby mi życzył powodzenia z zaśnięciem. Pewnie nie zasnę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejcia.💕
Przepraszam za tak późny rozdział. Ale zeszły weekend był bardzo ciężki pod względem czasu. 😭 Dlatego dzisiaj już musiałam wstawić niezależnie od czasu. Mam nadzieje, że to docenicie. Przepraszam za błędy jeśli będą.
⭐️+ 💬= motywacja

Szukając Szczęścia/ Fanfiction Monsta X (Kihyun)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz