Rozdział 52

109 4 0
                                    

* trzy dni później*

Jeszcze z Kihyunem nikomu nie mówiliśmy o zaręczynach. Ustaliliśmy, że lepiej będzie jeśli powiemy im za trzy dni ponieważ Joo i Somi zaklimatyzują się w domu, a znając chłopaków pewnie będą u nich przesiadywali, aż dziecko się nie rozpłacze. Są zbyt przewidywalni. Obecnie leżę z moim narzeczonym w łóżku. Ostatnio dużo rozmawiamy na temat ślubu. Im częściej mi o tym wspomina tym bardziej się stresuje. Tylko czy zaprosić Lise? Niby jest moją matką, ale w zasadzie się nie znamy się za dobrze. Może Kihyun będzie wiedział co zrobić z tym fantem, ale w sumie ostatnie dnie byłam u niej i u Somi. Dobrze mi się z nią rozmawiało... może on będzie wiedział co zrobić.

- Kochanie?- zaczęłam nie pewnie.

- Hmmm?- spojrzał na mnie.

- Zaprosić Lise na ślub?- zapytałam patrząc w ścianę.

- Jest twoją mamą. Powinna uczestniczyć, albo chociaż wiedzieć, że jej córka bierze ślub. A i skarbie spiszesz mi swoich krewnych, bo chciałbym kupić już zaproszenia i powoli wypisywać.

- Nawet nie wiemy kiedy ma być ślub, a ty chcesz już wypisywać? Chodźmy najpierw ustalić kiedy, a później wypiszemy.

- Dobrze. Tylko sprawdzę od której można iść do kancelarii kościelnej.- zabrał telefon oraz zaczął sprawdzać.

- To pójdę się chociaż ogarnąć.- wstałam z łóżka zabrałam ubrania oraz poszłam do łazienki. Ubrałam spodnie z ogromnymi dziurami na kolanach oraz białą koszulkę z białym psem. Dobrałam sobie jeszcze kolczyki, które były w kształcie dużego kółka. Umalowałam się i wyszłam. Skierowałam się do kuchni. Kihyun właśnie skończył jeść i podał mi moje kanapki.- Dziękuje skarbie.

- Nie ma sprawy. Jedz spokojnie, a tym razem ja się ogarnę.- kiwnęłam głową. Zajadałam spokojnie delektując się. On jest najlepszym kucharzem jakiego znam. Chang powinien się od niego uczyć. W sumie moglibyśmy go odwiedzić. Jakoś chciałabym go przekonać do Kihyuna.- Kochanie mam do ciebie pytanko.- poszłam przed łazienkę. Nawet on mnie nie nawiedzał, a ja to robię. To jest śmieszne.

- Słucham cię uważnie skarbie.- dodał zza drzwi.

- Może jak będziemy wracać z powrotem to wstąpimy do Changkyuna.

- A nie pobije mnie.- zaśmiał się.

- I tak musi się pogodzić z tym, że się żenimy Kihyun.

- Dobrze, a powiemy mu?- nie wiem co odpowiedzieć... boje się jego reakcji. Nie mam pojęcia jaka może być... dobra... albo zła.- Jeśli się boisz to ja mu powiem.

- Lepiej jeśli dowie się ode mnie. Przyjmie to lepiej... tak mi się wydaje.- nic nie dowiedział, a ja umyłam po nas naczynia. Dzwoniąc do I.Ma. Odebrał za pierwszym sygnałem zaczynam się stresować.

- Hej Jiwoo.- zaczął, bo nie wiedziałam jak zacząć, ale teraz już muszę.

- Hej Chang mam pytanko. Jesteś w domu, bo chciałabym przyjść do ciebie z Kihyunem.- powiedziałam to wszystko na jednym wdechu.

- Nie ma mnie jestem w szkole. Zaraz zaczynam lekcje, ale po szkole mam korki z chemii.

- A no dobrze to powodzenia.- chciałabym żeby chłopcy się polubili. Są dla mnie ważni. Na razie wszystko idzie nie po mojej myśli. Oby ślub wyszedł jak przewiduje. Chłopak wszedł z łazienki.

- To idziemy.- przytulił mnie od tyłu i pocałował w policzek.

- Jasne, ale nie idziemy do Changa, bo jest w szkole, a potem ma korki.

Szukając Szczęścia/ Fanfiction Monsta X (Kihyun)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz