Dziewicza odpowiedzialność - 23

540 50 154
                                    

Dobra. Obiecałam, że będzie akcja.
A akcji jest tak 1/6 więc w sumie nie muszę mieć wyrzutów sumienia XD

°°°

Drzwi do zatoki medycznej zostały otworzone, a Bulkehad przecisnął się przez nie jakby co najmniej przenosił pannę młodą przez próg.

- Nie teraz, mówiłem przecież, że jestem zajęęętyyy! - Wydarł się medyk stojąc do nas tyłem.

Moja twarz zareagowała mimowolnie, a ja nie mogłam powstrzymać olbrzymiego uśmiechu jaki pojawił się na mojej twarzy.
- Hej, Ratch! - Przywitałam się z entuzjazmem.

Doktor natychmiastowo się usztywnił i powolnym ruchem odwrócił się w naszą stronę, a w jego optyce malowało się przerażenie.

- O nie... - Szepnął z grozą. - Znowu ty?

- Ciebie też miło widzieć.

Medyk przez chwilę stał z otwartymi ustami, po czym posłał mi i Bulkheadowi wymowne spojrzenie.
- Nie wiem czy chcę wiedzieć...

- Z tego co mówiła mi Coaster, uaktywniła się w niej jakaś wada wrodzona przez co nie może się ruszyć. - Wytłumaczył mech, a ja zmarszczyłam łuki optyczne na pewne niedopowiedzenia.

- A czemu nie mogę się ruszyć Bulk? - Zapytałam zgryźliwie, na co oba boty spojrzały na mnie zaniepokojone.

- No więc... Ona... Się... Przewróciła? - Wydukał wymownie w moją stronę co podsyciło dopiero co ugaszony płomień w mojej iskrze.

- Ahh... - Pokiwałam głową w udawanym zrozumieniu.
- No tak. Przewróciłam się. - Warknęłam przez zaciśnięte zęby.

Walona męska solidarność.

Starszy mech na początku patrzył na nas podejrzliwie, a następnie po prostu zignorował wrogą atmosferę i poklepał koję z cierpiętniczym westchnieniem. - Sadź ją tu.

Shrek posłusznie walnął mnie na siedzisko, ale z takim impetem, że prawie się od niego odbiłam jak piłeczka kauczukowa.

Cóż za finezja.

Medyk z podejrzanym spokojem chwycił moje ramię i uniósł je do góry podziwiając sflaczałą kończynę. Następnie zginał, oraz prostował ją przez jakiś czas, czemu maniakalnie przyglądał się Bulkhead.

Nie powiem jak się z tym czułam.

- Mmmm... - Mruknął w końcu Ratchet kiwając głową, co przyciągnęło moje spojrzenie. - Czyli to nie pierwszy raz?

Zaprzeczyłam ruchem głowy.
- N - Nie... - Zaczęłam niepewnie.
- Ale nigdy nie na taką skalę. - Dodałam krzywiąc się nieco.

- Jak często?

Skonsternowana westchnęłam i spojrzałam na sufit, próbując przypomnieć sobie ile razy ten pancerz ulegał awarii. Czasami zdarzało się, że podczas próby sterowania nim zdalnie, jakiś kretyn wrąbał się w podest, albo inne ruchome schody. Wtedy częściowo ulegał on awarii co uniemożliwiało poruszanie danym obszarem.

Nie sądziłam, że "odziedziczyłam te problemy".

Teraz to dopiero będę miała radosne życie. Ktoś mnie mocniej klepnie po ramieniu, a ja co? Zwalę się nieprzytomna?

Co jeszcze? Może okaże się, że jestem uczulona na jakąś robotową wersję glutenu? Hmm?

- Razem z obecnym, cztery. - Powiedziałam w końcu.
- Ale nie wiem czy warto się niepokoić bo...

Pozytywna Postać | TF - Prime (2018) ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz