Bogini pierwszego wrażenia - 13

511 65 82
                                    

Uhh... Okej. Przerwałam moją magiczną linię pisania rozdziałów codziennie, ale nie z braku weny czy coś.

Wykoleiłam się zdrowotnie i zwyczajnie miałam takiego zgona, że nie mogłam się ruszyć z łóżka. A jak już mogłam, to byłam ciągnięta po aptekach. Jedyne korzyści z tego wynikające to możliwość pogapienia się na gorącego aptekarza.

Szkoda tylko, że w wieku mojej mamy...

Miłego czytania~
°°°

Farmaceuci nie będą wciskać mi kitu o jakiś magicznych witaminkach, czy szamańskich korzeniach pustyni
~

– Jakiś problem...?

Wzdrygnęłam się lekko na jego pytanie i spojrzałam z góry zmieszana. Prawdopodobnie byłam zbyt wyrazista, by ukryć moje obecne zdenerwowanie.

Czy trudno mi się dziwić?

Mój był więzień/niewolnik/energon na czarną godzinę - postanowił oszukać przeznaczenie i wymigać się od śmierci.

Wcześniej grożąc mi wyrwaniem iskry.

Super.

– Uuu... – Potarłam ręce – Problem?

Chłopak uniósł brew, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
– No wiesz... Porwałaś mnie z pod szkoły jak jakaś wariatka i wywaliłaś na to pustkowie. Więc pytam. Coś się stało? A może zawsze tak traktujesz swoich gości.

Moja optyka mrugała na niego tępo, a ja próbowałam poukładać sobie słowa w głowie. Wierciłam się na nogach, przekładając ciągle ciężar to z jednej to z drugiej i oglądałam co chwilę za siebie. W końcu potarłam swoje ramiona i zwróciłam do towarzysza.

– Tak, tak... Problem... Mam... Uhh... – Jąkałam się niezdecydowanie, co przyczyniło się do sceptycznego spojrzenia chłopaka - a następnie rozszerzenia jego oczu i uśmiechu radości.

– Chodzi o twojego współlokatora!? – Krzyknął przerażająco podekscytowany, czekając na to co powiem jakby co najmniej odliczał do północy w sylwestra.

Zastanowiłam się chwilę czy wyznać dokładnie z czym mam problem, czy wymyślać kolejną porcję kłamstw.

Szczerze, byłam ciekawa kiedy zacznę się w nich gubić.

Mruknęłam cicho i zmrużyłam optykę.
– Poniekąd...

Jego oczy dosłownie zaświeciły się, a ja szybko przyklękłam na jedno kolano i złapałam go za ramiona by przyciągnąć go nieco do siebie. Jęknął w proteście, ale posłusznie pozwolił być trzymanym.

– Ale to nie jest dobre... – Zniżyłam głos prawie do szeptu, nawet nie wiem po co bo specjalnie zabrałam go na to pustkowie by mieć pewność, że jesteśmy sami. - Oderwałam od niego optykę, przez co ledwo zauważyłam jego zmieszanie.
– W ogóle nie jest dobre.

Prawdopodobnie, Bob postanowił wrócić do swojego królestwa mroku - czy gdzie on tam mieszkał. Nie było bezpiecznym pozostać na złomowisku. A to oznaczało, że chyba nadszedł czas bym podjęła decyzję na temat mojej przyszłości.

Przez sekundy milczałam, a dzieciak grzecznie się nie ruszał czekając na ciąg dalszy. W końcu westchnęłam.

– Nie ważne co się stało. – Delikatnie położyłam go na ziemi i zaczęłam krążyć niespokojnie, gestykulując rękoma.
– Już nie jestem całkowicie bezpieczna, szczególnie na złomowisku. Liczyłam na to, że to potrwa trochę dłużej, ale chyba... – Zawahałam się, spoglądając na czerwony pył pod moimi nogami.

Pozytywna Postać | TF - Prime (2018) ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz