Kwiaty Cybetronu - 55 cz.4

474 42 305
                                    

Ta piosenka, jest piosenką tego opowiadania w tym tygodniu.

Cóż, niby zbliżamy się do sześćdziesiątego rozdziału, a zaraz po nim miała nastąpić hehe... "Część druga". Aczkolwiek znając mnie, nie uda mi się tego zmieścić nawet w siedemdziesięciu, więc nie wiem co to będzie. Ale to w sumie dobrze, bo mi się nie chce okładki rysować.

Ale wiecie do czego się zbliżamy?

Do dziesięciu tysięcy odsłon! Hyahhh! Nie tylko dochodzą nowi czytelnicy, ale ci starzy wcale nie odchodzą i ciągle śledzicie losy Rollercoaster ! :D Zadziwia mnie to, bo jeszcze nic ważnego dla fabuły się nie wydarzyło (Bo wszystko odwlekasz Gorol), ale zwyczajnie wpadając na pomysły, albo dostając sugestię od was ( Tutaj szczególne podziękowania dla MurielMeg) zwyczajnie nie mogę ich zignorować! :D

Dlatego możecie się spodziewać, że to nie będzie krótka seria. Szczególnie, że ciągle dochodzą mi nowe pomysły, a wena do pisania tego zamiast maleć, rośnie. Dostajecie w tej notatce masę mojej miłości, oraz szczęścia za to, że ze mną jesteście. Za to, że komentujecie, oraz dajecie własne pomysły na wątki poboczne, które bardzo cenię <3
Dzięki wam!

°°°
-

Nie mogę uwierzyć, że cały ten szajs odbył się tylko dla jakiegoś kwiatka wytwarzającego "Endorfiny"... - Mruknęła zawiedziona Arcee.

- A ja nie mogę uwierzyć, że ominęła mnie cała akcja... - Udzielił się żaglogłowy.

Siedziałam właśnie na koi medycznej sceptycznie obserwując całe zgromadzenie. Wątpię, aby inni chcieli mi potowarzyszyć w czasie prób poprawy mojego głosu, bowiem szklany relikt również się tutaj znajdował.

- Powiedziałem, że przypomina ludzkie "Endorfiny". My nie mamy układu hormonalnego, Arcee. - Zabłysnął Ratchet, szukając odpowiednich narzędzi.

- Wiem, wiem... - Ta westchnęła, ocierając czoło nadgarstkiem.
- Zwyczajnie... Jestem rozczarowana?

Próbowałam się udzielić w moim sceptyźmie, ale jedyne co ze mnie wyszło to długi skrzyp, który wywołał we mnie krótki napad kaszlu. Zgodnie w ten sposób przywołałam uwagę wszystkich. - Ty jesteś rozczarowana? To nie ty brzmisz teraz jak sroka! - Oburzyłam się, pocierając lekko moje spalone przewody głosowe.

Wheeljack uniósł  łuki optyczne.
- Polemizuję, zawsze tak brzmiałaś.

Zacharczałam, biorąc jakiekolwiek urządzenie obok i z pełną premedytacją cisnęłam mu nim w twarz, co skwitował złośliwym chichotem. Ratchet za to zganił mnie zrzędliwym "Aghr! Rollercoaster!".

- Nie wyciągajmy pochopnych wniosków. To, że jeszcze nie odkryliśmy możliwości tego przedmiotu, nie oznacza wcale, że jest bezużyteczny... - Medyk podniósł rzucone przeze mnie narzędzie, obracając nim, by sprawdzić czy jest całe.

Zmrużyłam optyki. W sumie tamta Spiderwoman nie bez powodu o to tak zawzięcie walczyła... No i z tego co wyniosłam znała możliwości reliktu...

W sumie żałuję, że jej o to nie zapytałam. Co jak co, ale złoczyńcy zawsze mieli fetysz gadania o maszynach zniszczenia.

Aby nie nazwać tego fetyszem do gadania w ogóle.

- Jakie to ma znaczenie? I tak Optimus zamknie to szczelnie, bez względu do czego służy... - Odezwał się Bulkhead.
- Nie będzie ryzykował tego, aby relikt dostał się w ręce Decepticonów podczas walki.

Pozytywna Postać | TF - Prime (2018) ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz