Dobra, to wyszło trochę dłuższe, niż poprzednie rozdziały. Mam nadzieję, że się cieszycie!
°°°Do wszystkiego co aktualnie działo się na dole kanionu, niezwykle pasowałaby totalnie urocza, oraz słodka muzyka. Tak, aby podkreślić rzeź jaka się odbywała.
Wheeljack wyglądał prawie jak męczennik, który zrzucił łańcuchy i cieszył się swoją dopiero co zdobytą wolnością. Tyle przynajmniej wyczytałam z jego optyk, oraz psychopatycznego rechotania od czasu do czasu.
Ja za to czułam się prawie, jak w jakieś święto kolorów, kiedy zielony strumień mojego działa śmierci, mieszał się z błękitem energonu.
To dosyć poetyckie.
Ale wiecie, co nie było poetyckie?
- Raghhh! Zabieraj te obleśne łapska, con! - Wyskrzeczałam, kiedy któryś vehiconów zaszedł mnie od tyłu, a następnie uniósł do góry wywijając mną na boki. Od tego miotania mną na prawo i lewo, zakręciło mi się w procesorze, a ja czułam się prawie jak na karuzeli.
Szkoda, że nie lubiłam karuzel.
- Jeszcze raz, któryś mnie dotknie! - Z warczeniem wściekłości, wbiłam mój ostro zakończony łokieć w wizjer decepicona, powodując, że puścił mnie z wyciem bólu. Pomimo starań, wylądowałam na plecach, zaraz potem turlając się na lewo, dzięki czemu uniknęłam próby zdeptania mnie.
Tajemnicą mojego nie wpadania w panikę, był na pewno olbrzymi magazyn wściekłości, który zmagazynowałam przez lata mojego życia. Teraz walka, zdawała się być równie satysfakcjonująca co rozwalanie przedmiotów w mojej złości.
Zaa moich pleców usłyszałam ponowną falę śmiechów i chichów pewnego mecha.
- Radzisz sobie, Roll. - Wysapał, siłując się akurat z kimś katanami, a ja mogłam usłyszeć odrobiny aprobaty w jego głosie.
- Popatrz, nawet nie muszę cię niańczyć!Musiałam przyznać, że jego zdolność dawania komplementów i mentalnych kopniaków między nogi równocześnie, była godna podziwu.
Zebrałam się z ziemi, akurat w porę nagrzewając działo, by jednym, nieprzerwanym promieniem, przejechać po najbliższym mi szeregu decepiconów. Ci wrzasnęli, a ich zbroje wydały odgłos jak prażona kukurydza.
Nawet pachniało podobnie.
Pomimo długiego czasu ładowania tej broni, była najlepszym co mnie dotąd spotkało. Szczególnie dlatego, że nie umiałam robić szpagatów na ścianach, jak Wheeljack.
- Nie odpowiesz mi? - Śmiał się dalej mech, odpychając od siebie pierwszego vehicona, by odbić lecące w jego stronę pociski. Następnie dał mu kopniaka z półobrotu, posyłając go na kolegę.
Wybacz, mech. Ale jakbyś nie zauważył, właśnie próbuję nie umrzeć.
Ponownie dałam broni czas na dojście do siebie, czując jak bardzo rozgrzana jest. Następnie wytrzeszczyłam optyki na napastnika, który w jakiś sposób przeteleportował się obok mnie i z całej siły uderzył mnie bronią w policzek. Chrząknęłam boleśnie, zataczając się lekko na bok, ale gdy ten spróbował ponowić cios, szybko przebiegłam mu między nogami.
- Czy zawsze musi ci się włączać trajkotanie, akurat wtedy kiedy nie pora? - Odpowiedziałam mu zdyszana, próbując jak najskuteczniej omijać ciosy wymierzone w moją stronę.
Ten zaśmiał się w odpowiedzi, akurat nabijając przeciwnika na katanę jak szaszłyk.
- A kto powiedział, że teraz jest nie pora? - Rzucił, powodując, że dałam mu skretyniałe spojrzenie.
- Na prawo. - Ostrzegł.
CZYTASZ
Pozytywna Postać | TF - Prime (2018) ZAWIESZONE
FanfictionAgresywna Pani naukowiec, słynie z prowadzenia ważnego ośrodka badawczego. Niestety przez pewien wypadek jak i wrodzoną kontrowersję jest ona zmuszona szarpnąć się na swoje życie by uniknąć odpowiedzialności za swoje czyny. No tyle, że nie do końca...