Mistrzowie planowania - 40

405 40 96
                                    

Kolejny rozdział z serii "zapchajrozdziałów", ale takie też się przydają xD
°°°

Podczas, gdy w tle grał ZZ TOP - Sleeping Bag, ja siedziałam sobie z nogami na prowizorycznym, robo - biurku. W jednej ręce ściskałam coś co wyglądało jak królik mutant, drugą natomiast próbując przyspawać mu czerwone oczka. Niestety, ale surowiec z jakiego został ulepiony zaczął roztapiać się i zalewać mu twarz, powodując, że wyglądał jeszcze bardziej przerażająco, niż z początku zamierzałam. Wydałam spanikowane westchnienie, kiedy odrobina chlusnęła na mój palec, a ten zaskwierczał na mojej dłoni jak jajecznica.

Nie, abym zatraciła moją umiejętność konstruowania. Po prostu śmieci i gorąco nie współgrało jakoś specjalnie. A to nie tak, że miałam dostęp do metali szlachetnych.

Przez chwilę wpatrywałam się w moje dzieło zatroskana, następnie z zirytowanym warczeniem rzuciłam je sobie za plecy, nie za bardzo mając ochotę na próby odratowania tego.

Zamiast jednak usłyszeć satysfakcjonujący dźwięk destrukcji, do moich receptorów słuchowych doszedł mrożący krew w żyłach śmiech.
- Jak to jest, że zawsze jak się zbliżam dostaję czymś po klacie? Jeszcze chwila i pomyślę sobie, że opanowałem jakąś zdolność przyciągania, albo nie wiem...

Częstotliwość z jaką wrzasnęłam, prawdopodobnie powybijała szyby w najbliższym mieście. Panicznie odwróciłam się w stronę drzwi, już mając najgorsze scenariusze na temat opętania mutanto - królika. Ale nie.

To był tylko Wheeljack.

Wheeljack, który z jakiegoś bardzo ciekawego powodu, opierał się o próg moich drzwi z wytrzeszczonymi optykami. W ręku za to trzymał moją figurkę, ale mój imponujący wrzask prawdopodobnie odsunął od niej całą uwagę.

- Woah... - Ten mruknął z podziwem.
- Okej? To było głośne...

Przez chwilę sapałam, trzymając się za klatkę piersiową. Zaraz potem zadławiłam się lekko.
- Na wszystkich świętych... - Szepnęłam. - Wheeljack!? Co ty tu robisz!? Czy naprawdę nikt nie nauczył was pukać!? - Oburzyłam się, przypominając sobie podobną sytuację jaka zaistniała z Arcee.

Ten przez chwilę patrzył na mnie badawczo.
- Drzwi były otwa...

- Nie! Nie były otwarte! Co jest z wami!? Zawsze je zamykam!

Mech zachichotał na to zakłopotany, a następnie potarł lekko swoją twarz. Sprawiło to, że przekręciłam na niego głowę pytająco.
- Masz ustawiony wykrywacz ruchu, Roll...

Zamrugałam na niego jak kretynka.

- One automatycznie się otwierają jak ktoś przechodzi - Tłumaczył dalej, na co zmarszczyłam łuki optyczne.

- Eee, nie? Za każdym razem muszę wpisywać specjalny kod, aby... - Próbowałam, ale ten nawet nie czekał, aż skończę.

- A to nie tak, że ustawiłaś sobie rozpoznawanie osób i tylko sobie nie udzieliłaś dostępu? - Zapytał, niezwykle zadowolony z wyrazu twarzy jaki mu dałam.

Podrapałam się po policzku, zatroskana wpatrując się w otwarte drzwi.

Cóż... To by było głupie?

O ile rzeczywiście tak jest...

- C - Cofnij się o parę kroków... - Nakazałam, robiąc wymowny ruch palcami.

Ten załapał o co chodzi i szczerząc się jak kretyn odszedł trochę od drzwi, powodując, że te zamknęły się z cichym sykiem. Zaraz potem ponownie otworzyły się, pokazując jego rozchichotany ryj.

Pozytywna Postać | TF - Prime (2018) ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz