146; rozdział

337 20 2
                                    


-Zayn- westchnął.

-Powiedziałem nie, nie spotkasz się z nim.. -mruknął.

-Jestem dorosły, wiesz?- westchnął, odbierając ich bagaże.

-I co w związku z tym? Chcesz tak po prostu się z nim spotkać i znowu dać skrzywdzić?!

-Zwariowałeś? Czemu skrzywdzić?

-A nie pamiętasz co Ci zrobił? Już zapomniałeś...

-Pamiętam, ale powiedziałem Ci że chce normalnie żyć- mruknął.

-On się nigdy nie zmieni, ale proszę bardzo... chcesz to idź, wrócę sam do domu - szepnął.

-Kurwa ogarnij się- mruknął-  ile Ty masz lat dzieciaku? Do Harry'ego jadę dopiero wieczorem...

-Wystarczająco dużo żeby widzieć, że tacy jak on się nigdy nie zmienią.. - wzruszył ramionami.

-Jesteś okropny- otworzył przed nim drzwi- nie pojadę.

- Nie jestem okropny, tylko się o Ciebie do cholery martwię...

- Jutro wracasz do szkoły?- zmienił temat.

-Taa, raczej tak... - mruknął.

-To jedziemy do ciebie i oglądamy jakiś film- zaśmiał się cicho-Jeśli mi pozwolisz, zostanę na noc, a rano zrobisz furorę pod szkołą, bo twój sławny chłopak cię odwiózł- zachichotał.

-Jedziemy do mnie, miło z Twojej strony, ale nie potrzebuję bycia popularnym - zaśmiał się.

-No wiem- mruknął- W porządku, jeśli nie chcesz, żebym cię odwiózł- wzruszył ramionami. Chociaż nigdy by się nie przyznał, że poczuł się, jakby przez to co zrobił mu Harry, Zayn się go wstydził...

-Lou...posłuchaj, cholernie bardzo chcę żebyś mnie odwiózł, poza tym i tak pewnie już większość wie i nie umknę od tego - zachichotał.

-Niee, w porządku. W sumie może nie powinienem się tak narażać i ciebie przede wszystkim. Przynajmniej nie na początek- uśmiechnął się słabo.

-Skarbie.. przepraszam za to co powiedziałem, ale ja naprawdę chcę żebyś mnie zawiózł i może odebrał... - zagryzł wargę.

-Nie dam rady cię odebrać- mruknął od razu- mamy coś do załatwienia.

-Spotkanie z nim? - prychnął, znów zepsuł mu się humor.

-Raczej nimi- westchnął- musimy załatwić kilka spraw dotyczących trasy.

-Nawet nie wiesz o której kończę, ale w porządku... - mruknął - możemy jechać już?

-Zayn, ale to nie ma znaczenia o której kończysz, skoro ja o 2 muszę być w studio i wrócę wieczorem.

-A zresztą... czy to ważne? Przecież wiedziałem na co się piszę...

Zacisnął usta.

-Odwiozę cię już- mruknął. Już nawet nie chciał zostawać na noc.

-Teraz nagle odwieziesz mnie? Już nie zostajesz na noc?

-Jak mam się kłócić? Nie, dziękuję- mruknął- Wybacz, że jestem gwiazdą- prychnął.

-Wiesz co.. może lepiej od razu wrócę sam? Dam sobie radę...

-No, od razu ze mną zerwij, co?- wymusił uśmiech. Nie wyszło.

-Nie mam zamiaru z Tobą zrywać... wolał bym spędzić noc z Tobą... u mnie przy oglądaniu filmu - westchnął.

-Obraziłeś się, że cię nie odbiorę- mruknął- A ja do cholery mam pracę, wiesz?- westchnął- Zostanę, jeśli chcesz.

-Ty też masz tego chcieć, skąd mam mieć pewność, że nie chcesz spotykać się z tym dupkiem na osobności...

-Wiesz co?- wymusił uśmiech po raz kolejny, chociaż oczy mu się zaszkliły- Już nie chcę.

-Jedź już do domu.. poradzę sobie - mruknął, zabierając od niego swoją walizkę - do zobaczenia..

-Wsiadaj do tego pierdolonego samochodu- warknął na niego.

-Jak masz zamiar się na mnie wydzierać, to podziękuję...

Louis zacisnął usta w wąską kreskę.

-Pierdolę to -prychnął- Jeśli nie chcesz ze mną jechać, to cię nie zmuszę- Dawał mu jeszcze szansę.

-To się uspokój do cholery! Miałem nadzieję na miłe spędzanie wieczoru, a tu wszystko poszło się jebać...

-Nie przeklinaj- upomniał go- Też miałem, ale jak na razie zdążyłeś mi zarzucić schadzki z facetem, który mnie zgwałcił.

-Bo sam wspomniałeś o jakimś pieprzonym spotkaniu z nim! Czemu nie możesz odpuścić...

-Po prostu...-westchnął- Zostawiłem w domu... W nasz- urwał- w jego domu coś bardzo cennego dla mnie- szepnął.

-Więc mogę tam pojechać z Tobą, dla pewności.., a zresztą ten buziak na końcu sugerował coś innego - odgryzł się.

-Możesz- wzruszył ramionami- Kto powiedział, że nie? Ah buziak? Co teraz mi sugerujesz? Że się z nim nadal puszczam czy że pozwoliłem mu i robię z siebie ofiarę?

-Nie, po prostu spotkanie, buziak... to wszystko jest dość dziwne... - szepnął - jedź ze mną do domu.

Zamknął oczy i pokiwał głową.

-Dobrze Zayn...

-Chcę spędzić z Tobą miło czas, zrobię nam coś do jedzenia, obejrzymy film? - zagryzł wargę.

-Dobrze skarbie- zaśmiał się i przyciągnął go do uścisku- Ale nie obiecuję że będę trzymał ręce przy sobie- szepnął.

-Więc może jakieś wino na rozluźnienie sytuacji? I oczywiście nie musisz się tym przejmować... -wtulił się w niego.

-Nie będziesz pił, skoro masz jutro szkołę- uniósł brwi.

-Lou... to tylko wino, po kieliszku chociaż - szepnął.

Przygryzł wargę po czym podniósł go za pośladki i posadził na masce samochodu, stając pomiędzy jego nogami.

-Mogę cię inaczej upić- szepnął w jego wargi, jednak nie łącząc ich.

-Co mi sugerujesz tatusiu? - westchnął zniecierpliwiony.

Przyciągnął go za uda, bliżej siebie, aż ich krocza się zderzyły, a następnie mocno pocałował.

-Ty już dobrze wiesz, co...

-Seks w samochodzie? - mruknął, odwzajemniając pieszczotę.

-Zwariowałeś?- zaśmiał się- Jutro byśmy byli w każdej gazecie, o ile nie dzisiaj- przeniósł się na szyję, gdzie zrobił mu malinkę- Pojedziemy do ciebie i cię tam przelecę- westchnął chichocząc w jego skórę.

-Mm, idealny pomysł, ale samochód... też nie jest zły - odchylił lekko głowę.

-Wiem, że nie jest, Zayn, ale nie chcę być jutro w gazecie- westchnął.

-No dobrze tatusiu, w takim razie... kierunek dom i sypialnia?

-A może prysznic?- zachichotał w jego skórę- Albo wanna... A potem dopiero sypialnia?- przygryzł ją- Ja mam dużo siły...

-Przyda nam się prysznic... - skinął głową.

-A potem sypialnia- zaśmiał się- I może kilka innych miejsc- zachichotał i ponownie złączył ich usta w pocałunku.

-Głupek.. -zaśmiał się, oddając pieszczotę.

-Twój- szepnął.

-Mój - powtórzył - Kocham Cię.

-Tez cie kocham skarbie. Najbardziej na świecie...

-I tak obydwoje wiemy, że ja bardziej tatusiu Cię kocham - zachichotał.

-Głupek- mruknął.

Hello Sunshine|| INSTAGRAM ZOUISOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz