17; rozdział (+post)

606 28 30
                                    

4/?


Louis siedział na kanapie pod kocem, w dłoniach trzymał ciepły kubek herbaty. Był smutny. Harry wyszedł godzinę temu, ale jego obecność i tak by niewiele zmieniła.

Niedługo potem Styles wrócił do domu, w dłoniach trzymał bukiet kwiatów, wszedł w głąb mieszkania, a widząc siedzącego szatyna, poczuł się okropnie, że zapomniał o nim..

-Lou, kochanie - klęknął przed nim. Louis odwrócił głowę-Słoneczko... przepraszam, że zapomniałem... jestem cholernym idiotą, jak można nie pamiętać o swoim narzeczonym i ich rocznicy - wyciągnął w jego stronę dłoń z bukietem - są dla Ciebie...

-Myślisz, że to coś zmieni?- szepnął, zaciskając powieki.

-Skarbie, naprawdę mi przykro... chcę to naprawić.

Tomlinson wstał z kanapy i odstawił kubek na stolik.

-Nie wszystko można naprawić bukietem kwiatów i jednym słowem, Harry. To się psuło od dawna- wyminął go i wyszedł z domu.

Harry szybko odłożył kwiaty na bok, wybiegając za nim. 

-Louis! Zaczekaj - podbiegł do niego.

-Co?- westchnął

-Słoneczko.. wróćmy do domu, przygotuję dla nas posiłek, dla Ciebie kąpiel, obejrzymy film...

-Nazywasz to miejsce domem?- mruknął- Dla mnie to mieszkanie, w którym mieszkając razem, żyjemy osobno.

-Lou... to jest nasze miejsce, nasz dom, nasza przyszłość kochanie.

-Chyba się przejęzyczyłeś- mruknął

-Nie, dlaczego tak myślisz?

-Chciałeś powiedzieć przeszłość...

-Dobrze powiedziałem skarbie, przyszłość... ty, ja i może jakiś maluszek, którego sobie adoptujemy?

Zaśmiał się głucho

-Maluszek? Ty mnie olewasz, a dziecko chcesz?

-Nie olewam Cię Lou, a dzidziuś mógłby nam pomóc... nie sądzisz?

-Nie mamy czasu na dziecko, Harry- westchnął.

-Znajdziemy czas dla siebie i bobaska - szepnął.

-Nie musisz udawać, że mnie kochasz...- mruknął, uciekając wzrokiem.

-Skarbie... wróć ze mną do środka, zaopiekuję się Tobą, naprawdę Cię kocham skarbie.

Zacisnął oczy, czuł, że to wszystko go przerasta.

-Chodź ze mną Lou - szeptał, zgarniając go w swoje ramiona.

-Kąpiel i film?- szepnął, wtulając się w jego klatkę piersiową. Może teraz będzie już między nimi dobrze?

- Kąpiel i film - potwierdził, skinął też dodatkowo głową- nawet kolację mogę zaproponować.

-Ale wspólna?- wyszeptał, wszczepiając się dłońmi w jego bluzkę.

-Jeśli tylko to sprawi, że będziesz szczęśliwy - trzymał go szczelnie w ramionach

Skinął powoli głową.

-Więc wskakuj - ułożył dłonie na jego pośladkach, chcąc mu odrobinę pomóc. Louis przygryzł wargę i odbił się od asfaltu, oplatając go nogami w pasie. Styles przytrzymał go, a kiedy był już pewny, że Louis dobrze się trzyma, ruszył z nim w kierunku domu.

Hello Sunshine|| INSTAGRAM ZOUISOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz