125; rozdział

349 22 1
                                    

5/10

Louis siedział na kanapie w dresach i okryty kocem. W dłoniach trzymał kubek herbaty i niemal dygotał na dźwięk otwieranych drzwi. Styles zaraz po wejściu odwiesił kurtkę i zdjął buty, wszedł w głąb mieszkania.

-Część słoneczko, jak ja za Tobą cholernie tęskniłem - zostawił torbę, podchodząc do niego.

-Cześć- wymusił uśmiech i mocniej ścisnął kubek w dłoniach.

-Skarbie.. nie bój się mnie, nie zrobię Ci krzywdy...

-Nie boję- mruknął pod nosem.

-To się do mnie przytul kochanie, pokaż mi jak bardzo za mną tęskniłeś maluszku - szepnął, rozkładając ramiona. Louis przełknął ciężko ślinę i drżącą dłonią odstawił kubek na stolik. Bardzo powoli kierował się do narzeczonego, jego serce biło nienaturalnie szybko-Louis.. boisz się - westchnął - Obiecuję, że nie zrobię Ci krzywdy...

Usiadł obok niego i sztywno się do niego przytulił. Harry westchnął, nie chciał, by jego ukochany się go bał. Objął go ciasno, choć czuł jak szatyn jest spięty. Pocałował go w czoło.

-Kochanie.. - szepnął do jego ucha - Spokojnie mały..

-Nie, Harry, nie mogę- mruknął- puść mnie...

-W porządku - zabrał ręce - Przepraszam kotek.

Odsunął się na drugi koniec kanapy i podkulił nogi. Po jego policzkach zaczęły spływać łzy.

-Skarbie, nie płacz... obiecuję, że nic złego Ci nie zrobię, będę spał nawet w innym pokoju, tak?

-Nie chcę tak żyć, Harry- szepnął- Nie chcę być z osobą, której się boję...

-Lou, obiecałem, że nie zrobię Ci krzywdy

-Te twoje obietnice są gówno warte- mruknął pod nosem.

-Lou... - zagryzł wargę, próbując nad sobą zapanować.

-No co? Taka prawda...

-Kochanie, obiecuję, że nic Ci nie zrobię złego...

Przygryzł wargę i westchnął. Powoli przeniósł się na jego kolana i wtulił w jego klatkę piersiową.

-Tęsknię za dawnym Harrym- mruknął- Za tym, który był ze mną bo mnie kochał, a nie dlatego, że jest mu wygodnie...

-Cały czas Cię kocham tak samo mocno jak na początku..

Uśmiechnął się smutno.

-Nieprawda. Ale to w porządku- mruknął. Wstał z jego kolan i skierował się do sypialni- Idę się położyć. Dobranoc Harry.

-Dobranoc kochanie - odpowiedział, po czym westchnął. Nie chciał zrobić mu krzywdy, nie chciał go stracić.

~~~~

Louis spał zawinięty w pościel. Nie miał spokojnego snu tej nocy.

Harry obudził się wcześnie rano, od razu skoczył po cichu do sypialni żeby zgarnąć ubrania. Po prysznicu i ubraniu się wyszedł z domu, udając się do pobliskiej kwiaciarni. Kupił ogromny bukiet róż. W mieszkaniu zajął się od razu przygotowaniem śniadania dla ukochanego, które na tacy, razem z kwiatami zaniósł mu do sypialni. Odłożył wszystko na szafkę.

-Dzień dobry kochanie -szepnął, muskając jego policzek.

Louis powoli otworzył oczy i spojrzał na Stylesa.

-Dzień dobry- wychrypiał.

-Mój kotek ma poranną chrypkę - uśmiechnął się lekko - To dla Ciebie maluszku - wręczył mu bukiet.

-Oh- mruknął. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech- Dziękuję kochanie.

-Podobają Ci się? - spytał niepewnie.

-Są piękne- szepnął i pochylił się muskając delikatnie jego usta. Równie delikatnie odwzajemnił jego pieszczotę, nie chciał go przestraszyć. Odłożył kwiaty na szafkę i położył mu dłoń na policzku, powoli pogłębiając pocałunek. Harry wszystko ostrożnie oddawał.

Pociągnął go za kołnierz, chciał go na siebie wciągnąć, ale nie miał na tyle siły. 

-Hej maluszku... najpierw śniadanko, bo nie masz zbyt dużo siły... - szepnął.

-Nie- mruknął- Chodź tu...

-Louis... śniadanko najpierw, później się Tobą zajmę - westchnął. Co za mały uparty osiołek...

-Harry- szepnął, choć dosyć niepewnie- Proszę... Kochaj się ze mną... Teraz...

-Będę się z Tobą kochał, pod warunkiem, że zjesz przynajmniej połowę z tego co przygotowałem... - uśmiechnął się przebiegle.

-Jak za chwilę nie będę chciał, to zapomnij o moim tyłku- mruknął pod nosem. Chociaż wiedział, że Harry i tak sobie weźmie, jeśli będzie chciał...- No, przynajmniej za moją zgodą- dodał, ale bardziej do siebie.

-Gdybyś nie dyskutował, już dawno byś zjadł kochanie- Louis westchnął.  Po chwili zaczął jeść, więc kilka minut później, śniadanie było w jego żołądku.

-I widzisz kochanie? Tak trudno było zjeść? - mruknął z troską w głosie.

Przewrócił oczami.

-Możesz już tu przyjść? I jakby, no nie wiem, kochać się ze mną?

-Taki niecierpliwy jesteś maluchu... - zaśmiał się, wchodząc na łóżko do swojego narzeczonego.

-Spierdoliłem wczorajszy wieczór więc chcę to nadrobić...- mruknął i od razu pozbył się jego koszulki.

-Lou, nic nie spierdoliłeś, bałeś się mnie i to normalne..

-Powinienem ci ufać, za pół roku bierzemy ślub- mruknął i dobrał się do jego spodni. Rozpiął je.

-Wszystko powoli, odzyskasz zaufanie do mnie skarbie - szepnął, od razu pozbywając się również jego dresów.

-Właśnie po części to robię- szepnął i przyciągnął go do swoich ust.-Ufam ci...

-Jeśli coś będzie nie tak to przerwij kochanie, dobrze? - zaczął go delikatnie całować, układając dłoń na jego boku, ostrożnie gładził skórę narzeczonego.

-Dobrze...


Hello Sunshine|| INSTAGRAM ZOUISOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz