114; rozdział

470 32 13
                                    

Macie teraz jeden, a jak wrócę wieczorem do domu, to postaram się wrzucić wam do 120 ;D

Zrobicie ładną aktywność? ♥

-----

Zayn westchnął i mętlikiem w głowie wstał z łóżka, kierując się do drzwi.  Powoli je otworzył i obserwował jego reakcję. Jednocześnie chciał się na niego rzucić i go uderzyć. Nie zrobił jednak nic.

-Zayn, przysięgam, że to nie jest nasze dziecko...

-Ah tak? Wyglądaliście na naprawdę szczęśliwą rodzinkę - prychnął, zamykając drzwi.

-To jest jego siostrzeniec- westchnął- Było w mediach głośno, że Gemma urodziła...

-A skąd mam mieć pewność? Dostaliście zgodę na adopcję...

-Obiecałem ci, że nie adoptujemy dziecka...

-Przepraszam Lou, po prostu to cholernie boli kiedy widzę jak on Cię krzywdzi, a tym samym ja nie mogę być blisko Ciebie

-Wytrzymasz to?- szepnął i zgarnął go w swoje ramiona.- Przetrwamy?

-Nie wiem jak długo dam radę patrzeć na to co on Ci robi..

-Mam ci dać spokój?- westchnął, odsuwając się od niego nieco.

-Nie, chcę żebyś tu został - mimo, że właśnie zaprzeczał temu co napisał kilka minut temu, po prostu go potrzebował.

-Nie mogę tu zostać na zawsze- westchnął.

-A na jak długo możesz? - szepnął.

-Tydzień?- zaśmiał się lekko.

-W takim razie jak najbardziej tego chcę - wtulił się z powrotem w jego ramiona. Uśmiechnął się i złapał go pod pośladkami, po czym podniósł. Położył go na jego łóżku i zajął miejsce obok. -W końcu sami - szepnął, przenosząc się na jego biodra. Louis położył mu dłonie na udach. Malik, ostrożnie, żeby nie zrobić mu krzywdy zaczął muskać jego szyję, w miejscach gdzie były ślady, które zrobił mu Harry. -Chcę żeby to się już skończyło, żebyśmy mogli być razem...

Uśmiechnął się lekko i wplótł palce w jego włosy, masując skórę głowy.

-Też tego chcę kochanie.

Zamruczał cichutko zadowolony.

-Mogę Cię stąd nie wypuszczać?

-Chciałbym- zaśmiał się.

-Więc może ja zaryzykuję? Uznają to za porwanie, ale dla Ciebie mogę - szepnął, muskając jego wargi. Zachichotał i pogłębił pocałunek.

- Zwariowałeś głupku.

-To jak... chcesz żebym Cię porwał? - westchnął, odwzajemniając pieszczotę.

-Bardzo- wymruczał w jego usta i ścisnął za pośladki.

-W takim razie dobrze... ukradnę Cię - stęknął cichutko. Louis zawisł nad nim, zmieniając ich miejscami i zdjął jego koszulkę. Od razu zaczął muskać jego klatkę piersiową, schodząc coraz niżej.-Lou.. - mruknął, wplątując palce w jego włosy. Tomlinson pociągnął za gumkę jego spodni, aż uwolnił jego penisa. Spojrzał mu w oczy i polizał od dołu w górę, aż zassał się na samej główce, nie przerywając kontaktu wzrokowego-Kurwa mać.. - sapnął, odchylając głowę. Szatyn zaśmiał się cicho, przesyłając wibracje i obniżył głowę, aż członek młodszego był cały w jego ustach-Louis.. - jęknął, z trudem powstrzymując się od wypchnięcia bioder w górę.- Ja pierdolę!- jęknął, kiedy Tomlinson zassał policzki.

Hello Sunshine|| INSTAGRAM ZOUISOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz