XVIII

2K 77 1
                                    

 Nałożyłam na siebie czarne skórzane spodnie z wysokim stanem, do tego zwykłą białą koszulę i biało-czarne szpilki. Makijażu nie robiłam no bo po co bez niego i tak wyglądam jak bogini. Pobiegłam do pałacu mojego ojca i wujków, do sali tronowej weszłam do niej dumnym krokiem,  nie okazując wcale słabości. Za to niektóre wampiry z wojska, którzy byli tu obecni. Mowa tu o generałach wojsk pobladli jeszcze bardziej na mój widok. Na co ja się uśmiechnęłam. Tak ma być. 

 -Witaj córko — mówi Aro. 

 -Witajcie — powiedziałam do mojego taty i moich wujków. Jak ja nienawidzę zachowywać się tak oficjalnie przy mojej rodzinie. Podeszłam do mojego czarownego krzesła, które stało koło krzesła Jane. W ten sposób nawet podczas nudnych spotkań mogłyśmy porozmawiać po cichu o moim wojsku, albo pośmiać się z kogoś, a zazwyczaj z ludzi, którzy proszą króla wampirów o pomoc. Usiadłam na swoim miejscu. 

 -Zaczniemy rozmowę pokojową?- spyta się mojego ojca mój mate.

 -Tak, lecz najpierw musimy sprawdzić, czy moja kochana córeczka jest nadal taką świetną wojowniczką i przywódczynią — stwierdza tatuś. Tak!

 -Po co?-pyta się zdziwiony alfa -Kornelia przez prawie trzy tygodnie nie walczyła i się nie rządziła — stwierdza mój wuja. Ale to nie do końca prawda. Trochę się porządziłam — więc teraz przebierzesz się w swój strój, który jest w twojej starej komnacie — rozkazuje Markus. 

Super. A myślałam, że sobie na spokojnie pogadam z Jane. A teraz muszę wstać i iść do mojej sypani. Wyszłam z sali rad. Przeszłam się przez szary korytarz, na którym wisiały zdjęcia naszej rodziny, Jedne z nielichych, na których ja jestem. Po kilku minutach spokojnego marszu znajdowałam się,  już w czerwonej sypali, z czarnymi elementami. Na ogromnym czarnym łóżku leżał mój ukochany strój do walki. Mam ich dużo, lecz zdecydowanie uwielbiam ten. Ściągnęłam  poprzedni strój i włożyłam na siebie już uszykowany się, czyli w czarne spodnie z dziurami na kolanach, czarną bluzkę na ramiączkach, czarną bluzę z kapturem i zamkiem, oraz czarne kozaki na obcasie. Nałożyłam na swoje oczy czerwone soczewki. Na głowę nałożyłam kaptur. Zamknęłam za sobą drzwi i z zabójczą szybkością poszłam do mojego wojska. Byli tam już wszyscy z sali obrad. Podeszłam do Erika czarnowłosego nieśmiertelnego będącego również jednym z moich doradców i należącym do mojego oddziału. On, zamiast mi się pokłonić, tak jak powinien, odwrócił ode mnie wzrok.

 -Pokłonić się nie umiesz?-pytam się go już wkurzona.

 -Nie będę klękał przed świeżo przemienionym wampirem — stwierdza. Ja mu zaraz dam nowego wampira.

 -To twój błąd. Zła odpowiedz — łapię go z tyłu za szyję i prowadzę na środek. Ściągam kaptur- teraz mnie pamiętasz? 

 -Pani wybacz mi to, że pomyliłem Cię z jakimś nędznym młodym wampirem -w jego oczach widzę strach-to wszystko przez nowo narodzonych prowokują mnie. 

 -O nieładnie tak zwalać winę na młodych. Sam kiedyś nim byłeś — kopnęłam go w krocze. Gdyby nie należał do mojego oddziału,  to by już nie żył.

 -Przepraszam pani- mówi, gdy przestaje go już boleć. 

 -Jane dawała wam spokój, ale ja nie zamierzam tego robić. Chciałam zobaczyć postępy, a co zobaczyłam bandę debili, bawiących się jak dzieci. Gdyby nie to, że jestem zajęta teraz czymś innym- czyli rad- to bym dała wam taki wycisk, że wolelibyśmy umrzeć niż być nieśmiertelnymi!-wydałam się na nich.

WampirzycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz