XXVI

1.7K 64 1
                                    

  Koło mnie pojawia się moja moc, która atakuje psa. Inne wilczury stają koło niego próbują go ochronić, lecz powietrze odsuwa ich na bok, a pozostałe żywioły atakują go. Gdy zaczyna mdleć podchodzę do niego, a ogień, woda i ziemia przestają go atakować.

 -Pamiętaj, że ze mną się nie zadziera - szepczę mu do ucha, lecz wiem, że i tak wszyscy to słyszą. W końcu to ten wyczulony słuch wilków. 

 Wbiegam do mojego pokoju i przebieram się w: biały cropp top, białe skórzane spodnie, białe szpilki. Biały to u nas kolor smutku, żałoby, nieszczęścia, więc ten strój doskonale się wpasowuje w tę sytuację. Wybieram jeszcze z szafy biało czarną torbę. Wsadzam do niej najpotrzebniejsze rzeczy i idę do jadalni, w której są nadal wszyscy. A mój „ukochany" już wygląda normalnie. Następnym razem muszę się bardziej nim zająć. 

 -Na razie -mówię, po czym próbuje wyjść, ale ten dureń przekazuje w myślach strażnikom, że mam nie wychodzić.

 -Gdzie się wybierasz?-i znów ten irytujący głos. 

 -Tam, gdzie nie ma ciebie - przechodzę pomiędzy wilkołakami. Wchodzę do mojego nowego skarbu i jadę w długą drogę do mojego domu.

 *** 

 Gdy tylko moja rodzina się dowiaduje, że jestem muszę się u nich zjawić.

 -Córko, co ty tu robisz?-pyta się mnie zatroskany tatuś 

 -Nie widać, stoję - odpowiadam zgodnie z prawdą

 -A, dlaczego tu przyjechałaś?-pyta się mnie Markus. Bo mogę, to przecież też mój dom. A gdzie bym mieszkała przez pierwsze sto lat, gdyby nie tutaj. Mojego domu wtedy jeszcze nie było we Włoszech i nawet nie planowałam, że zlecę go wybudować. W tym czasie ciągle podróżowałam jeszcze jako zwykły żołnierz.

 -By sprawdzić i wymierzyć karę, niektórym wampirom z wojska - tylko jak na razie nie Erikowi, bo go tu nie ma. On na pewno sobie poluje na jakąś ofiarę, a ja nie mogę nawet takiej krwi pić, ale tutaj już tak. W tym domu, jak i w moim oraz w wojsku zasady Marka mam gdzieś. 

 -Jest tylko jedno słowo, które wszystko tłumaczy: mate - dodaję.

 Po czym wychodzę bez żadnego słowa z komnaty. Idę do swojego domu. Gdy już tam jestem przechodzę przez ogromny korytarz, po czym znajduję się w wielkim bordowym pomieszczeniu. Mój pokój to połączenie ze sobą biblioteczki, jak i biura. Chociaż mam w tym domu różniej gabinet, Niektóre sprawy wolę tu wykonywać. Oprócz biurka z wygodnym czarny fotelem i półek z książkami znajduje się tu też plazma zajmująca polowe najmniejszej ściany, czarna narożnikowa sofa, wykonana z bardzo ciemnego drewna toaletka, z kolorowymi kosmetykami w środku je i na zewnątrz, czerwony puchowy dywan kilka okien zasłoniętych teraz krwistoczerwonymi zasłonami i dwie pary czarnych drzwi, Jedne z nich prowadzą do łazienki, a drugie do pomieszczenia, do którego właśnie się wybieram. Do Garderoby. Gdy już jestem tam widzę wieszaki, półki i szuflady wypełnione, aż po brzegi wszystkim, z czym kojarzy się moda. Bluzki, spodnie, sukienki, biżuteria... Mogłabym wam to wszystko wymieniać, ale po co. Ściągnęłam poprzednie ubrania, po czym wyciągnęłam pierwsze z brzegu ciuchy. Po chwili już miałam na sobie zwykłe czarne spodnie dresowe ze zwężanymi nogawkami, czarny sportowy stanik i czarne trampki. Teraz to mogę iść walczyć. Wychodząc ze swojego domu wrzuciłam swoje poprzednie ubrania do pralni. 

WampirzycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz