LV

692 24 8
                                    


Najpierw idę do moich najstarszych dzieci. Na koniec wchodzę do pokoju Clarissy. Widzę ją przytuloną do swojego mate. Gdy tylko spotkam jego rodziców zrobię im o to awanturę. Na razie poszłam do swojego gabinetu gdzie zaczęłam załatwiać sprawy wojska, których było bardzo wiele, a wszystko to przez mojego mate, który w czasie ciąży nie pozwoli mi się tym zajmować. Jeśli zrobi tak następnym razem to go uduszę gołymi rękami.

***
Nagle słyszę płacz mojego dziecka zostawiam wszystkie dokumenty i biegnę do pokoju, z którego dochodzi płacz Alice. Leżę na łóżeczku i płacze. Podchodzę do niej siadam koło niej i ją przytulam

-Mamo ja się boję

-Córeczko mamusia jest przy tobie i nie pozwoli, żeby ktoś cię skrzywdził.

- Mamusiu, a zostaniesz ze mną?

-Oczywiście kochanie

Wtula się we mnie i dalej zasypia, a ja z nudów wymyślam co zrobić dzisiaj na śniadanie.
Gdy rano wybiła godzina siódma. Wyszłam z objęć mojej córeczki i poszłam do swojego pokoju Luny gdzie przebrałam się w bardzo krótkim jeansowe spodenki, biały podkoszulek na bardzo cienkich ramiączkach z napisem Bad, białe szpilki. Teraz  mój przeznaczony będzie miał karę za to, że chce mnie zdradzić jeśli w ogóle tego jeszcze nie zrobił.
Zrobiłam lekki makijaż, a następnie poszłam obudzić moje dwie córeczki by pomogły mi zrobić śniadanko dla całej watahy. Gdy tylko usłyszały,  po co je budzę od razu się zgodziły, pomogłam się  im ubrać i uczesać. Następnie poszłyśmy do kuchni i zaczęłyśmy robić kanapki. Po paru minutach przyłączyły się do nas inne dzieci z watahy. Wszyscy razem stworzyliśmy posiłek, który potem położyłam na wielkim stole w jadalni i zawołałam wilki. Gdy tylko mnie usłyszeli widzieli już, że chodzi o jedzenie, więc szybko znaleźli się w jadalni. Byli wszyscy oprócz mojego mate i nawet dobrze nikt nie będzie mi zawracał głowy kłótnią o tym jak jestem ubrana. Gdy już nic nie było na talerzach do pomieszczenia, w którym się znajdowałam przed mój mate razem z luną i alfą Ameryki.

-Co ty masz na sobie?-pyta się mnie wkurzony Mark

-Nie widać ubranie- nikt już nie rozmawia oprócz nas wszyscy są ciekawi naszej rozmowy.

-Jako Luna powinnaś dawać przykład, a poza tym twoje ciało jest moje i nikt oprócz mnie nie może go widzieć

-Jako Luna, Luna, Luna... Mam już tego dosyć. Nie dość, że jestem dowódcą wojsk to jeszcze mam być twoją posłuszną żoną i przykładną Luną. Żałuję, że tego dnia pojechałam na spotkanie trzeba było nie zabić Matta i go tam wysłać- nienawidzę go

-Kornelio nie mów tak

-Co się tu dzieje synu?-do jadalni wchodzą rodzice mojego męża. Jeszcze ich tu brakowało.

-Mamo nie wtrącaj się muszę porozmawiać z moją żoną

-TylkoTylko że ja nie chcę rozmawiać z tobą

Nagle odzywa się mój telefon. Dziwne to Aro.
Aro Kornelia

-Witaj córko
-Co chcesz ojcze?
-Chcę się dowiedzieć co słychać u was
-Jaki jest drugi powód bo na pewno nie dzwonisz
-W następnym tygodniu jedziesz na misję do Phoenix
-Dobrze ojcze
-A teraz mów
-Zastanawiam się co by było gdybym nie miała mate
-Czyli Cię wkurzył
-Wkurzył to mało powiedziane, mam ochotę go zabić ,ale przeszkadza mi wtedy fakt, że dzieci nie będą miały ojca
-W takim razie nie przeszkadzam ci zadzwonię potem do Filipa, on przekażę ci wszystkie informacje

Rozłączył się


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 17, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

WampirzycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz