XXXI

1.6K 68 1
                                    

-Nigdzie nie idziesz -rozkazuje mi Mark. Ciekawe kiedy on się po prosu nauczy, że ja nienawidzę przyjmować rozkazów.

-Jane?-mówię jej imię uśmiechając się tym samym do mojego przeznaczonego. Ona już wie, o co  chodzi. O użycie mocy. I po chwili mój „ukochany" zwija się z bólu. Ja wykorzystuję tę sytuację i idę do kuchni. Razem z wilczkami szykuję pełno potraw. Chociaż mogę rozkazać to kucharzą, którzy zostali zatrudnieni przez władcę na tę okazję. Wolę się pobawić z wilkołaczkami w kucharzy. Po dwóch godzinach posiłek jest gotowy. Idę do swojego pokoju zmienić brudne ubranie na czyste. Przebieram się w czarne skórzane spodnie z wysokim stanem, białą koszulę i tego samego koloru szpilki.

Poszłam do jadalni gdzie na stołach było już jedzenie, które kazałam przynieść i oczywiście kilka butelek krwi syntetycznej dla mojej rasy. Usiadłam koło Marka, a on posadził mnie znów na swoich kolanach. Napiłam się nektaru pozwalającego mi żyć. Zaczęliśmy nudną rozmowę. Gadaliśmy o takich nudnych rzeczach, jakim jest żalenie się na swoich ludzi. Gdybym była człowiekiem to na pewno już bym spała w objęciach mojego mate. Tak! Ja chcę być już nędznym człowiekiem byle tylko nie słuchać już nudnej wilczej polityki, która i tak nie ma sensu.

-To może od razu pogadamy o tym, co jest modne w tym sezonie- powiedziałam. Ale nikt nie chciał mnie słuchać nie licząc dzieci. Dorosłe wilki mnie ignorowały. W ich odczuciach zapewne nie zachowuję się jak dowódca wojsk, lecz jako dziecko.

-Proszę panią pokaże nam pani swoje moce- prosi córka jakiegoś alfy.

-Tak- obym mogła wkurzyć towarzystwo za to, że mnie ignorują- co chcecie?

-Może sprawić pani by ten stół- wskazała na stół, przy którym wszyscy siedzimy -uniósł się do góry- prosi ta sama dziewczynka. 

WampirzycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz