-I tyle?-zdziwiła się Jane- myślałam, że powiesz więcej o sobie Korni.
Każę powietrzu przydusić ją do ściany. Za dużo już powiedziała.
-Tyle zdecydowanie wystarczy — dodaję.
-I co teraz?-pytam się wszystkich.
-Zjemy w końcu posiłek — mówi Adam, zastępca Marka Idziemy do jadalni.
Znów siedzę u alfy na kolanach. Mam już tego dość. On wkłada mi truskawkę do ust. Chyba zapomniał, że ja nic nie jem. Wypluwam to na talerz. Moja obstawa zaczyna się śmiać. Wstaję z siedzenia.
-Teraz się zacznie — mówię sama do siebie.
-Dowódco to nie tak jak myślisz, nie chciałam Ci obrazić, lecz twojego mate — próbuje jakoś mnie udobruchać.
-Ciesz się, że ojciec powiedział, że nie mam nikogo zabić — zaczynam się śmiać, po chwili moja przyjaciółka przyłącza się do mnie. A inni patrzą się na nas jak na wariatki.
-To co dziś robimy?-ponawiam pytanie.
-Odpoczywamy — odpowiada Justin.
Idę do mojej sypialni. I tam siedzę przez dwa tygodnie. Nie licząc rad i walki nie widzę ani nie chcę się z nim spotykać. Więc go ignoruję. Gdy kończą się spotkania przywódców ostatnie w ciągu pięćdziesięciu lat. Spakowana wchodzę do salonu, by pożegnać się z innymi. Mojemu ukochanemu powiedziałam, że nigdzie z nim nie jadę. Zanim wychodzę na dwór. Zabieram kilka ubrań z moich walizek i poszłam do toalety. Przebrałam się w czarne skórzane spodnie z wysokim stanem, czarną zwiewną koszulę, którą zapięłam aż po ostatni guzik, do tego czarne botki na płaskiej powierzchni i skórzaną kurtkę. Na ręce nałożyłam ciężkie czarne rękawiczki, na oczy okulary przeciwsłoneczne, a dookoła szyi zasiadałam czarny szal w białą kratę. Niby na dworze jest gorąco, lecz ja nie chcę, by ktoś zobaczył moją skórę, świecącą się w ciągu dnia. Wychodzę z toalety i co widzę zdziwione miny mężczyzn. Alf podchodzi do mnie, podnosi w stylu panny młodej i zanosi do jego samochodu. Swoim podwładnym każe spakować moje walizki. A sam zapina mnie pasami bezpieczeństwa. Ja się szarpnie i obrażam go od najgorszych. Samochód rusza na lotnisko.
Po pięciu godzinach jesteśmy na terytorium watahy. Gdy się zatrzymał. Mark otwiera mi drzwi i prowadzi do jakiejś sali, do której kazał telepatycznie przyjść wszystkim członkom sfory. Jakie było zaskoczenie, gdy razem z władcą wilkołaków weszłam do tego pomieszczenia. Normalnie szok ze strony wilków. Ale się im nie dziwię. Rzadko kiedy wampir i wilkołak idą blisko siebie bez pokazania kłów. Zdziwienie szybko przeraziło się we wkurzanie. Wilki odsunęły swojego przywódcę ode mnie. I rzucają się na mnie.

CZYTASZ
Wampirzyca
VampireSześćset lat temu ludzie i wampiry stoczyli wojnę. Gdy ludzie przegrywali, zaczęli szukać pomocy wśród wilkołaków... W tym właśnie czasie narodziłam się na nowo. Okładka wykonana przez caracura