Zwiadowcy księga 8 ,,Królowie Klonmelu"
Halt wskazał niewielki garb, wznoszący się opodal granicy lasu.
- Tutaj zajmujemy pozycję. Will i ja spróbujemy uszczuplić nieco liczbę ludzi Pradaiga - zerknął na swego byłego ucznia. - Oczywiście, bez zbędnego ryzyka, ale kiedy tylko się da, strzelaj tak, żeby ranić, nie zabić - dostrzegł w oczach Willa niewypowiedziane pytanie, więc wyjaśnił: - Wiem, to mordercy. Nie mam żadnych obiekcji, co do ich zabijania, nie obawiaj się. Chodzi mi tylko o to, że rannym ktoś musi się zająć, więc automatycznie wyłączamy z walki jeszcze jednego albo nawet dwóch ludzi.
Horace uśmiechnął się.
- A już myślałem, że Halt na starość stał się litościwy i wyrozumiały.
Zwiadowca nie odezwał się, tylko wpił w Horace'a spojrzenie ciemnych oczu. Nagle rycerzowi zrobiło się strasznie wstyd, że wspomniał o starości. Zauważył przecież już kilkakrotnie w ciągu minionych tygodni, iż Halt zrobił się dziwnie drażliwy na tym punkcie.
- Wybacz - mruknął niezręcznie. Halt dalej się nie odzywał, parsknął tylko gniewnie, toteż Horace nagle z wielkim zainteresowaniem zajął się poprawianiem klamry u pasa. Halt
dopiero po chwili się rozchmurzył.(Halt) - Horace, bądź gotów w każdej chwili dosiąść konia. Trzymaj się jednak poza zasięgiem wzroku, dopóki cię nie zawołam. Aha, załóż to na tarczę.
Halt wyciągnął z sakwy przy siodle poskładany kawałek grubego płótna. Horace sięgnął ręką. Po rozwinięciu okazało się, że materiał ma kształt kolisty, o średnicy nieco większej od jego puklerza, oraz że zaopatrzony jest w przewleczony naokoło sznurek, służący do mocowania na tarczy. Niekiedy rycerze używali czegoś takiego podczas turniejów - na
przykład, kiedy chcieli zachować incognito, zakrywając swój herb.
Tu jednak rzeczy miały się wręcz odwrotnie. Tarcza, którą ze sobą przywiózł, pozbawiona była jakichkolwiek insygniów, natomiast na tym płótnie wymalowano dość
charakterystyczny motyw. Przedstawiał on czerwono-pomarańczowy okrąg, ucięty u dołu w jednej trzeciej wysokości prostą, czarną linią. Horace'owi coś to przywodziło na myśl, ale nie bardzo wiedział co.
- Oto znak Rycerza Wschodu - powiadomił go Halt. Horace uniósł wysoko brwi, więc zwiadowca wyjaśnił: - Rycerza Wschodzącego Słońca. To postać z tutejszej mitologii. Powiadają, że gdy królestwa znajdą się w niebezpieczeństwie, ze wschodu przybędzie rycerz i je ocali.
- Aha. I ten rycerz to niby ja? - upewnił się Horace. Jednak, kiedy Halt wspomniał o wschodzie słońca, dotarło do niego, co ten rysunek mu przypomina.
Halt skinął głową.
- Tak jest. Od dnia dzisiejszego rozpoczyna się twoja legenda. Rycerz Wschodu ocali Craikennis, pokonując sam jeden dwustu zbrojnych.
- Chyba osiemdziesięciu? - poprawił go Will.
Halt machnął niedbale ręką.
- Za jakiś czas i tak zrobi się z tego dwustu - rzekł. - Właściwie nie byłoby źle, gdybyś ułożył balladę na cześć Rycerza Wschodu.
Horace uśmiechnął się od ucha do ucha.
- To mi się podoba. - Will skrzywił się, jakby go bolały zęby, lecz młody rycerz, nie zwracając na przyjaciela uwagi, spytał Halta: - Tylko co te mity i legendy mają do rzeczy?
CZYTASZ
Zwiadowcy>>-------> Śmieszne MomĘty + Talksy
HumorBędzie tutaj zbiór śmiesznych (według mnie) momĘtów ze Zwiadowców. -{jak sam tytuł wskazuje C'nie} To są te momĘty, które jak czytałam, to się uśmiechałam, więc są śmieszne. Jasne? *groźne spojrzenie* Tlksy również będOM PS. Jest to pierwsza moja ks...