Lady Pauline

120 6 5
                                    

– Możliwe. A gdybym tylko mógł postawić Morgaratha przed Radą Baronów i pokazać konkretny
dowód jego win…
W tym momencie rozległo się lekkie pukanie do drzwi. Arald, nie dokończywszy, powiedział:
– Proszę.
Drzwi się otworzyły i serce Halta zamarło. Do pokoju weszła najpiękniejsza kobieta, jaką
kiedykolwiek widział. Wysoka, smukła i pełna wdzięku. Pomyślał, że chyba przerasta go co najmniej o pół głowy. Miała na sobie białą suknię, prostą i elegancką. Na prawym ramieniu widniała srebrna brosza w kształcie gałązki laurowej – oznaka Służby Dyplomatycznej. Długie popielatoblond włosy wdzięcznie opadały na ramiona, tworząc ramę dla twarzy o niezwykle pięknych rysach. Niebieskie oczy patrzyły z lekkim rozbawieniem, jakby świat niezmiennie wprawiał ją w radosny humor. Teraz skierowała wzrok na dwóch nieznajomych, siedzących naprzeciw Barona.
Halt zerwał się z miejsca, przy okazji przewracając krzesło, które uderzyło w nagą drewnianą podłogę, czyniąc straszliwy rumor. Halt pochylił się czym prędzej, a wtedy kaptur spadł mu na twarz, skazując na szukanie krzesła po omacku. Wreszcie Halt jakoś się pozbierał, odrzucił kaptur do tyłu i podniósł krzesło. Crowley również wstał, ale nie z takim pośpiechem jak jego przyjaciel. Halt
spojrzał na kobietę, która przyglądała mu się z jeszcze bardziej rozbawioną miną.
– Pauline DuLacy – powiedziała, wyciągając dłoń. Halt chwycił ją z zapałem, natychmiast sobie
uświadomił, że stanowczo zbyt wielkim, i puścił ją jak oparzony. Wykonał niezgrabny ukłon –
wyglądało to tak, jakby zagapił się na stopy przybyłej.
– Halt – zaskrzeczał.
Kobieta wdzięcznie przechyliła głowę.
– Pochodzisz z Teutonii? – zapytała. – Ja nigdzie się nie wybieram.
Halt otworzył usta, zamknął i znów otworzył, desperacko szukając odpowiednich słów.
Na szczęście Crowley pospieszył mu z pomocą.
– Halt to jego imię, panno DuLacy.
Pauline DuLacy spojrzała na Halta, unosząc brew.
– Doprawdy? – powiedziała.
– Halt pochodzi z Hibernii – dodał Crowley, jakby to wszystko tłumaczyło.
– Ach – powiedziała Pauline DuLacy. Jakby to rzeczywiście wszystko tłumaczyło.
Crowley ujął jej dłoń, pochylił się i lekko musnął ją wargami.
– A ja nazywam się Crowley. Bardzo mi miło.
– Jakie dworskie maniery, mistrzu Crowley – powiedziała, po czym zerknęła na Halta, który wciąż
gapił się na nią, cały czerwony, z lekko rozdziawionymi ustami, wyzywając się w myślach od nieokrzesanych kretynów.

_____________________

Postawmy znicz Madzi madzialusia1, która straciła konto i nie ma, jak kontynuować swoich książek [*]

Zwiadowcy>>-------> Śmieszne MomĘty + TalksyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz