✉Rozdział 16 "Golden Daisy"

114 14 11
                                    

Data publikacji: 23.04.2019

— Czuwa.

— Śpi.

— Czuwa.

— Śpi.

— Czuwa.

   Kapitan zaskomlał, po czym podniósł wzrok na mnie i na Harleya, a wtedy chłopak posłał mi zwycięskie spojrzenie.

— Mówiłem, że czuwa. — nachylił się nad brzegiem łóżka — Tylko nad czym? — kiedy to powiedział, ja zrobiłam to samo, co on.

   Wymieniliśmy się spojrzeniami, a Kapitan znów zaskomlał, przysuwając się na czworaka bliżej nogi łóżka.

   I wtedy zrozumiałam, co było na rzeczy.

— Już wiem. — powiedziałam, zeskakując po cichu na podłogę. 

   Usiadłam na panelach obok Kapitana i nachyliłam się, aby zajrzeć pod łóżko.

— Co robisz? — zapytał Harley, przechodząc na przeciwną stronę pokoju. Kiedy odwróciłam się, żeby nawiązać z nim kontakt wzrokowy, zobaczyłam coś absolutnie ikonicznego i za razem uroczego. — No co? 

   Na sznurku przymocowanym do półki na książki wisiał portret chłopaka. Ten portret, który tydzień temu udało mi się uratować po dość burzliwej kłótni z tym kogo przedstawia. Tym, który we własnej osobie stał właśnie tuż obok. Jednak jego twarz zupełnie nie przypominała twarzy chłopca z portretu. Przez ten czas jedna zdążyła odseparować się od drugiej. Teraz były to dwie zupełnie różne osoby. To Harley i Brad Pitt. Tylko jeden z nich wciąż był ze mną. Postanowiłam sobie, że dopilnuję, by drugi już na zawsze pozostał tylko wspomnieniem wyrysowanym na kartce papieru. 

— Nie odchodź, Harley... — moje myśli okazały się zbyt głośne, by dłużej pozostawać tylko myślami.

   Na szczęście, chłopak chyba mnie nie usłyszał. Mimo to, w życiu nie powiedziałam nic bardziej na serio. Chciałam, żeby ze mną został. On pierwszy poznał moje skrywane wyrzuty do rodziców, poznał mój ból i zrozumiał go. Robiąc to, stał się strażnikiem moich tajemnic, a ja zaufałam mu, jak nikomu innemu. Całym sercem wierzyłam, że mnie nie zawiedzie. Potrzebowałam w swoim życiu kogoś takiego. Tak niepozornego chłopaka z gitarą, który byłby jednocześnie punktem zwrotnym mojego życia i przyjacielem. A więc... nie odchodź, Harley.

   Odnalazł wzrokiem swój portret w tym samym czasie, kiedy ja odwróciłam się, by znów zajrzeć pod łóżko. 

— Amy, ja... — zaczął coś mówić, jednak przerwałam mu, czego od razu pożałowałam; chciałam to usłyszeć. 

— Mam!

— Co masz? — nachylił się nade mną, przez co poczułam lekki ścisk w gardle.

   Wyciągnęłam spod łóżka trzy paczki, a Kapitan z ciekawością śledził każdy mój ruch. Wypakowałam z pliku jedną kopertę.

— Co to za listy? — zapytał Harley. Wyglądał na skołowanego.

— To niesamowita historia. Znalazłam je w szafie. — wskazałam palcem zdewastowany mebel, a chłopak bezgłośnie się zaśmiał.

— To twoja sprawka? Poszukiwania chyba były bardzo zawzięte? — nie mógł powstrzymać się od żartów, przez co trzepnęłam go w nogę. 

— Jeszcze jak. — prychnęłam.

   Zajęłam się kopertą. Obejrzałam ją z każdej strony, ale wciąż czegoś mi brakowało.

— Nigdzie nie ma nadawcy ani adresata. — zmarszczyłam brwi.

Malowała krwią i sadzą ✔ | KIEDYŚ ZROBIĘ REMAKE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz