✉Rozdział 54 "Kobieta z portretu"

45 5 0
                                    

Data publikacji: 18.08.2020

   Raj dla kolekcjonera?

   A może raj stworzony przez kolekcjonera?

   Jakkolwiek by tego nie nazwać, żadne z nas nie wątpiło, że miejsce to miało w sobie sporo historii. 

   Głowę Hugo zapewne zaprzątały setki pytań. Czy każdy z tych setek komiksów został przeczytany choć raz? A może ktoś czytał każdy z nich po kilka razy? 

   Jak wielu sławnych muzyków stworzyło melodię na tych instrumentach? Czy w ogóle należały one do jakiejś sławy? Ile musiały kosztować? — zapewne myślał Harley.

   Kogo przedstawiały rozwieszone na ścianach obrazy i co znajdowało się na tych kilkunastu kasetach wideo, podpierających komiksy na regałach?

   Jakiej muzyki słuchał twórca tej ogromnej kolekcji płyt winylowych i dlaczego...

   Dlaczego ukrył to wszystko pod skromną szafą?

   Ile czasu zajęło budowanie tego miejsca i czy ktokolwiek o nim wiedział?

   Każde z nas zastanawiało się nad czymś innym. Harley natychmiast zaczął przeglądać okładki płyt i podziwiać zbiór wszelakich strunowców od gitary elektrycznej po ukulele oraz innych perkusji czy fortepianów. Hugo dopadł do półki z komiksami, jeszcze zanim zdążyliśmy mrugnąć, a mnie zaciekawiło to, co znajdowało się wokół burka, stojącego po środku południowej ściany.

   Starałam się rozpoznać osoby z portretów, wiszących pomiędzy masą kolorowych sznurków i kartek z jakimiś tekstami, jednak udało mi się wyczytać coś jedynie z twarzy lidera zespołu Resistance To Weakness, otoczonego swoimi kompanami. Reszta przedstawiała jakichś obcych mi ludzi. Jedynie rysy twarzy jednej z ukazanych kobiet, wyglądały mi dziwnie znajomo. Zastanawiałam się, skąd mogłabym ją znać, dopóki nie przejechałam palcami po blacie biurka. Natknęłam się tam na jakieś notatki i skórzany notes, który najbardziej mnie zainteresował. Otworzyłam go i odskoczyłam, kiedy ze środka wyleciał jakiś poskładany świstek. Podniosłam go z podłogi i zaczęłam rozkładać, aż przerwał mi zdumiony głos Harleya:

— Wiecie, co? Zajebiście mnie ciekawi, jak ten typ, który to wszystko przygotował, wcisnął przez tę małą dziurę w ścianie cholerny fortepian. 

   Spojrzałam na pokaźnych rozmiarów instrument i przyznałam chłopakowi rację. 

   Zmarszczyłam brwi. Postawiłam jeden krok w kierunku ciemnego zakątka pokoju, potem drugi. Coś ciągnęło mnie w tamto miejsce. Harley dołączył do mnie, kiedy byłam już w połowie drogi i szedł dalej, o jeden krok przede mną, z ręką wyciągniętą w moją stronę. Dotarliśmy do niemalże zupełnej ciemności, w której połyskiwały jedynie dziwne, podłużne smugi. Tam, odnaleźliśmy kolejny włącznik światła. Tym razem, zamiast żółtawej żarówki, zaczęły mrugać podłużne, białe jarzeniówki. 

— Nieprawdopodobne. — westchnęłam. 

— Jakim cudem, w takiej chwili jesteś w stanie wymyślić tak długie i skomplikowane słowo? 

   Przewróciłam oczami, po czym poprawiłam się:

— Ojej. — powiedziałam przeciągle, a Harley spojrzał na mnie ze swoim szelmowskim, cwanym uśmieszkiem.

   Na samym środku betonowej posadzki stała przykryta plandeką konstrukcja, przeraźliwie mocno przypominająca stary samochód.

— Hej, Bron. — zawołał Harley, nie siląc się na głośny okrzyk. 

Malowała krwią i sadzą ✔ | KIEDYŚ ZROBIĘ REMAKE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz