Data publikacji: 04.09.2019
Wpatrywałam się w nicość, napawając się otulającym mnie spokojem mieszanym z uzależniającym zapachem mojego ukochanego. Kreśliłam palcem kółka na jego nagim brzuchu, a moja głowa opadała i wznosiła się wraz z powolnymi ruchami jego klatki piersiowej.
Spał.
Nie potrafiłam okiełznać szalonych myśli krążących mi po głowie. Zrobiliśmy to. Harley i ja. Ja i on. Uczucie, jakie zawładnęło moim ciałem było nie do opisania. To chęć zwariowania ze szczęścia, nie ruszając się przy tym z miejsca. Radość tryskała ze mnie jak szalona, a jednak ze spokojem wciąż czekałam na jeden element, który sprawi, że emocje już nie będą w stanie dłużej się chować.
Poruszył się i cicho jęknął, a po chwili uniósł rękę, którą zaczął gładzić moje włosy. Najwyraźniej stwierdził, że wciąż spałam.
— Harley... — szepnęłam, a jego dłoń na moment się zatrzymała, żeby zaraz założyć mi kosmyk za ucho.
— Tak?
Wciąż wpatrując się w nicość, z palcami błądzącymi po jego mięśniach brzucha, szepnęłam:
— Kocham cię...
Podniosłam się na łokciach, żeby na niego spojrzeć. Uśmiechnął się. Zaskoczyło mnie, jak uroczo wyglądał w porannych, zmierzwionych włosach. Widziałam go już tak wcześniej, lecz tym razem było w tym coś niesamowitego. Miałam ochotę wpleść w nie palce i przyciągnąć go do siebie. Zamiast tego, powoli zbliżyłam się, ciągnąc za sobą białą kołdrę. Delikatnie musnęłam jego usta. Potem jeszcze raz, a on pogłębił pocałunek.
Kochaliśmy się raz za razem przez cały dzień, a potem zasypialiśmy przytuleni do siebie. Zapomnieliśmy o całym świecie. To był nasz czas.
Harley specjalnie wziął jeszcze jeden dzień wolnego, żeby pobyć ze mną. Planował zabrać mnie w "pewne miejsce", o którym za wszelką cenę nie mogłam się dowiedzieć wcześniej, bo to by zepsuło niespodziankę.
Kiedy poszedł do siebie, żeby spakować wszystko, co potrzebne, ja jak szalona przebierałam się we wszystkie ciuchy, jakie miałam w szafie. Koniecznie chciałam wyglądać dla niego jak najlepiej. Po jego pokręconych wyjaśnieniach, podejrzewałam, że mógł zaplanować piknik, więc wypadało założyć coś, w czym można usiąść na trawie, a co przy okazji wygląda szałowo. Postanowiłam poprosić o radę ekspertów.
— Ten róż tu nie pasuje. — stwierdził Charlie, kiedy przyłożyłam do siebie koszulkę na ramiączkach.
Zmieniłam spodnie na luźną spódnicę, przez co Cassie stanowczo pokiwała palcem.
— Zdecydowanie nie.
Skończyło się na tym, że paradowałam przed nimi w czerwonym kombinezonie, z pierzastą przepaską na głowie, w czarnych glanach i z toną kolorowej biżuterii, tańcząc do "Let's get it started".
Jakże komiczna i typowa scena.
Czy przypadkiem w filmach po czymś takim nie powinno się coś wydarzyć?
Hmm...
Co za szczęście, że zamknęłam za Kapitanem drzwi i Harley nie zobaczył mnie przez nie w tej nienormalnej wersji. Co za szczęście, że nie postanowił wejść akurat w chwili, gdy upadałam na tyłek po poślizgnięciu się o długi fioletowy cekiniasty szal. Co za szczęście...
— Harley! — krzyknęłam, kiedy przekroczył próg mojego pokoju — Przebieram się! Wynocha!
Pokręcił głową i wyszedł śmiejąc się.
CZYTASZ
Malowała krwią i sadzą ✔ | KIEDYŚ ZROBIĘ REMAKE |
Dla nastolatkówKSIĄŻKA PRZED KOREKTĄ - Ludzie piszą na tej ścianie godzinę, o której zaczęli tracić nadzieję. Podobno większość osób, które się tu podpisały, wkrótce los wynagradzał. To swego rodzaju amulet szczęścia. Nie musiałam nawet nic mówić; chłopak zauważył...