Data publikacji: 27.08.2019
— Nie mam pretensji za to, że ci na niej zależy. Ani za to, że wciąż coś do niej czujesz. Chcę tylko wiedzieć, jak bardzo jesteś zły.
— A jak myślisz? Jak bardzo mogę być zły po tym, jak uciekłaś sama w tłum obcych ludzi? — nie zaprzeczył, że coś do niej czuje — Albo po tym, że szukaliśmy cię z Bronem przez godzinę, a ty tym czasem wciągałaś to gówno z Riley? — po ostatnich słowach łzy znów napłynęły mu do oczu, przez co odwrócił się, żeby je wytrzeć i dalej grać twardziela — Jak myślisz? Jak bardzo mogę być zły?! — cała zesztywniałam. Po raz pierwszy od naszej kłótni na pomoście, podniósł na mnie głos.
— Harley. — zaczęłam, lecz nie dał mi kontynuować.
— Nie spodziewałem się tego po tobie. — przygryzł wnętrze polika, unikając kontaktu wzrokowego.
— I słusznie. — w końcu doszłam do głosu.
— Co? — pokręcił głową, krzywiąc się w złości — Przecież sam widziałem. Cokolwiek robiłaś, nie chcę mieć z tym już nic wspólnego. — odwrócił się i zaczął się oddalać w stronę naszej grupy.
To zdanie trafiło mnie w serce.
— Nie brałam tego. To Riley próbowała mnie zmusić.
Zatrzymał się, a po chwili odwrócił. Jego twarz złagodniała.
Wciąż stałam w tym samym miejscu, z rękami zwieszonymi przy udach. Nawet, gdybym chciała, nie mogłabym się ruszyć.
— Nie wzięłam narkotyków, Harley. — tym razem to ja poczułam łzy pod powiekami. Nie mogłam myśleć o niczym innym, niż o tym, że naprawdę uznał, że mogłabym być ćpunką.
Zbliżył się do mnie, a ja (jakimś cudem) postawiłam krok w tył, spuszczając głowę.
— Naprawdę tego nie zrobiłaś? — spytał zrezygnowany.
— Jak mogłeś pomyśleć inaczej? — syknęłam zwężając powieki. Cholera, zamieniałam się w Riley.
— Wiem, co widziałem.
Niewiarygodnie, on nadal mi nie wierzył.
— Tak, ja też. Teraz już wiem, że czegokolwiek by nie zrobiła, tobie dalej będzie na niej zależeć! Niech mnie potnie potłuczonym szkłem — uniosłam skaleczony nadgarstek pomiędzy nasze twarze — niech mnie nawet zabije! Pieprzyć to! Ona i cała reszta zawsze będą przy tobie, nie ja! I nie ważne, jak bardzo byś mnie nie kochał, nic nie zmieni tego, że to ja jestem wszystkiemu winna.
— Winna? O czym ty mówisz?
— Przyjechałam tutaj i zamieniłam wasze życie w piekło.
— Co? Ono było piekłem, dopóki się tu nie zjawiłaś. — stwierdził, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
— Wcześniej nie mieliście takich problemów. Byliście przyjaciółmi, a ja was poróżniłam. Nie chcę w to dłużej brnąć.
— Wszyscy mają problemy, Amy. — wyciągnął do mnie rękę, ale nie pozwoliłam mu się dotknąć.
— Harley. Mam dość niszczenia ludziom relacji. Ta zmiana nie była potrzebna. Wszystko było dobrze, dopóki się nie zjawiłam.
— Czego ona ci nagadała? Wcale nie było dobrze! Gdyby nie ty, pewnie dalej tkwiłbym w jakimś chorym związku z ludźmi, którzy tak naprawdę mieli mnie w dupie!
— Po prostu... idź do nich. — skrzywiłam się na własne słowa. Czy ja naprawdę to mówiłam? — A mnie daj spokój.
Chciałam się odwrócić, lecz zacisnął dłoń na moim łokciu.
CZYTASZ
Malowała krwią i sadzą ✔ | KIEDYŚ ZROBIĘ REMAKE |
Novela JuvenilKSIĄŻKA PRZED KOREKTĄ - Ludzie piszą na tej ścianie godzinę, o której zaczęli tracić nadzieję. Podobno większość osób, które się tu podpisały, wkrótce los wynagradzał. To swego rodzaju amulet szczęścia. Nie musiałam nawet nic mówić; chłopak zauważył...