✉Rozdział 58 "Wyścig"

56 3 0
                                    

Data publikacji: 29.09.2020

   Wiatr zerwał się już w środku nocy, dudniąc w okna salonu niczym wielka trąba powietrzna. Dzieci na szczęście miały twardy sen, co oszczędziło im strachu. Niestety, nie mogłam tego samego powiedzieć o sobie. Z otwartymi szeroko oczami, siedziałam skulona na środku kanapy, przytulając się do poduszki i oglądając beznamiętnie powtórki starych odcinków "H2O". Nigdy nie przepadałam za tym serialem, ale to jedyne, co dało się oglądać spośród listy horrorów albo nocnych wróżbitów. 

   Telewizor grał tak cicho, że ledwo dało się usłyszeć szmery, świadczące o tym, że któryś z bohaterów coś mówił. Byłam tylko ja i przerażający świst wiatru. I... Niall? Usłyszałam pierwsze dźwięki mojego ukochanego dzwonka, a kilka sekund później zobaczyłam rozświetlający się ekran telefonu, na którym widniało imię: Hugo.

— Halo? — spytałam, bawiąc się rąbkiem otulającego mnie kocyka.

   W słuchawce długo panowała cisza, jednak nie martwiłam się, że zerwało połączenie; słyszałam powolny oddech chłopaka, szumiąc cichutko pośród głuszy. Zakryłam jedno ucho, aby nie przeszkadzał mi huk szalejącej wichury. Chciałam jak najwyraźniej słyszeć to, co wydobywało się z telefonu. Niby nic niesamowitego, tylko zwyczajne oddychanie, jednak coś w nim mnie uspokajało. Oddech świadczył o biciu serca, o życiu.

— Jak się czujesz? — odezwałam się w końcu, ciszej niż poprzednio.

   Chłopak odchrząknął.

— Nie wiem. Właściwie, nie mam pojęcia, czemu zadzwoniłem. Pomyślałem sobie, że... może boisz się nawałnicy...

— Trochę... — wyszeptałam — A ty się boisz?

— Trochę.

— Nawałnicy czy jutra?

— Chyba obu.

   Westchnęłam.

— To dlatego nie możesz spać?

— Tak właściwie... — zaciął się. Przez chwilę znów panowała cisza. Głucha, ale przyjemna. — Stresuję się jutrem. Nie chcę, żeby spotkało cię coś złego, a teraz wszystko zależy ode mnie. Ja... Ja... Nie wiem czy jestem w stanie znieść taki ciężar.

— Brodie, proszę cię, ty nie możesz zwątpić. Nie ty.

— To wszystko jest kompletnie bez sensu. Oni to robią dla zabawy, dla rozrywki. Nikt nie może ci nic zarzucić, jesteś idealna. A mimo to życie na każdym kroku bije cię po głowie. Nienawidzę tej cholernej niesprawiedliwości. Boję się, że teraz też tak będzie. Ja coś spieprzę i zrzucę na ciebie cały ten szajs. 

   Moje serce zaczęło szybciej bić. Nie wiedziałam, jak mu odpowiedzieć, jak go przekonać. Co zrobić, żeby uwierzył, że może zrobić wszystko, co tylko chce? 

— Pamiętasz tę noc? Tę, podczas której o mało nie rozjechaliście mnie w lesie? Uratowałeś mnie, nie tylko przed totalną kompromitacją. Mogło być dużo gorzej i wiedziałeś o tym. Dlatego wtedy podniosłeś głos i nie dopuściłeś, aby stała mi się krzywda. To ty jesteś tym, który ma mnie ocalić. I zrobisz to. Uda ci się, zawsze ci się udaje. Może nie widzisz tego tak, jak ja to widzę, ale ty zawsze robisz wszystko dobrze. Radzisz sobie w chwilach, gdy inni pewnie już dawno wzięliby nogi za pas.

— Nieprawda. Nie radzę sobie. Jestem w totalnej rozsypce. Zacząłem pić. Więcej, niż powinienem. Ranię ludzi wokół siebie. Kiedyś wpędzę własną matkę do grobu. — wymruczał zaspanym, zachrypniętym głosem, a ja poczułam ucisk w żołądku.

Malowała krwią i sadzą ✔ | KIEDYŚ ZROBIĘ REMAKE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz