Data publikacji: 08.10.2019
Charlie pieścił Kapitana za uszami, a ten ziewnął i oblizał pyszczek. Całą trójką zrobiliśmy sobie mini maraton "Skarbu Narodów", jednak najwyraźniej tylko mnie on zainteresował. Przez mieszaninę cichych dźwięków filmu z szumem deszczu za oknem, czułam się jak w jakimś nostalgicznym teledysku.
Mój braciszek siedzący z psem na podłodze, przeniósł wzrok na wtuloną we mnie Cassie, aby upewnić się, że twardo śpi. Wtedy spojrzał mi w oczy i ciekawsko zagaił:
- A może Doktor Strange?
Spojrzałam na niego z zaintrygowaniem.
- Co?
- Mówiłaś, że Doktor House się nie zjawi. Myślę, że Doktor Strange jest lepszy. Może on przyjdzie?
Mimowolnie rozchyliłam usta. To, że o tym mówił, oznaczało, że słyszał moją wczorajszą kłótnię z Harleyem...
- A kim jest Doktor Strange? - zapytałam, widząc, że temat bardzo interesował Charliego. Liczyłam, że może rozwinięcie pobocznego wątku odciągnie chłopca od rozmyślań nad moimi wcześniejszymi słowami. Słowami, które wykrzyczałam pod wpływem emocji i gniewu.
- To najlepszy lekarz na świecie! - uśmiechnął się szeroko, rozkładając rączki na znak, jak bardzo ubóstwiał swojego nowego faworyta - Poprosiłem tatę, żeby pobrał mi parę filmów o Kapitanie Ameryce, bo tamten komiks był super! Noo i tata pobrał nam też inne filmy o superbohaterach. Moim ulubionym jest Doktor Strange. To super lekarz i w dodatku umie czarować! - jego oczka rozbłysły radością - Cassie woli Iron Mana, bo jest geniuszem. Też go w sumie lubię...
Pokiwałam głową z aprobatą i już miałam dopytać o coś więcej na temat nowego ulubionego tematu mojego rodzeństwa, ale...
Nagle z kuchni usłyszałam uniesione głosy rodziców. Nie był to pierwszy raz, kiedy zapowiadało się na wielką kłótnię, więc musiałam reagować szybko.
Mój braciszek właśnie usypiał Kapitana na swoich kolanach, kiedy głosy dotarły i do niego. Podniósł wzrok na drzwi, a wtedy już wiedziałam, że nie mogłam zwlekać ani chwili dłużej.
- Hej, Charlie... - przygryzłam wargę, żeby dać sobie chwilę do namysłu - Opowiedz mi jeszcze o tym doktorze. - uśmiechałam się nerwowo, przekierowując jego wzrok na siebie.
Chciałam go czymś zająć, żeby nie myślał, co mogło dziać się poza tym pokojem.
Chłopiec przedstawił mi obszerną historię wielu bohaterów, opisał ich przygody i zastanawiał się, co mogłoby się wydarzyć w kolejnych filmach. Śledziłam jego historię i jednocześnie nasłuchiwałam odgłosów z kuchni. Rodzice tym razem musieli mieć naprawdę dobry powód do sporu. Uniesione głosy zmieniły się w krzyki, a te we wrzaski. Tak głośne, że nawet Cassie się obudziła. Dziewczynka zsunęła się po prześcieradle i schowała w ramionach brata, który mocno ją objął.
- Nie bójcie się - przykucnęłam przy dzieciakach - to tylko... - lecz nie dane mi było dokończyć.
Krew w żyłach zmroził mi dźwięk tłuczonego szkła, który... zadziałał jak granat na wyczulony słuch Kapitana. Przez cały ten czas czuwał spokojnie przy dzieciach, a teraz, gotów do obrony, gwałtownie uniósł łeb i wlepiając wzrok w zamknięte drzwi, zaczął głośno wyć i szczekać. Staraliśmy się go uciszyć, jednak nie dało się nie zauważyć przerażającego faktu, że... głosy rodziców ucichły.
- Ciii! Piesku! Cichutko! - szeptaliśmy w panice, ale było już za późno.
- Co to było? - usłyszałam głos mamy.
CZYTASZ
Malowała krwią i sadzą ✔ | KIEDYŚ ZROBIĘ REMAKE |
Novela JuvenilKSIĄŻKA PRZED KOREKTĄ - Ludzie piszą na tej ścianie godzinę, o której zaczęli tracić nadzieję. Podobno większość osób, które się tu podpisały, wkrótce los wynagradzał. To swego rodzaju amulet szczęścia. Nie musiałam nawet nic mówić; chłopak zauważył...