Data publikacji: 24.11.2020
Nie wiedziałam, jak zareagować. Instynkt podpowiadał mi, by walczyć, by zostać. Logika kazała wynosić się z tego miasta jak szybko się da. Przez większość czasu czułam palącą potrzebę pozostania przy przyjacielu. W gruncie rzeczy, byłam mu to winna. Dopiero, gdy stanęłam przed obliczem wyjazdu, uświadomiłam sobie, że to, czego pragnęłam od tak dawna, nadeszło szybciej, niż mogłam się spodziewać. Jak wiele wydarzyło się od tamtego czasu... Wszystko się zmieniło.
— Myślę że na początek naprawimy razem Cadillaca. Wydaje mi się, że Harley będzie chciał spędzić ze mną dużo czasu, zanim wyjedzie.
— C-co? Co mówiłeś? Zamyśliłam się. — Potrzasnęłam głową, aby zupełnie wybudzić się z zamyślenia, bo wydawało mi się, że Hugo powiedział "wyjedzie".
— No wiesz. Rozkręci karierę, wyda płytę...
— Skąd to wiesz?
Zasmucił mnie fakt, że Harley, nie dość, że o niczym mi nie mówił, to na dodatek, nie odzywał się do mnie od tamtego telefonu od mojego ojca.
— Czy to nie logiczne? To jego największe marzenie, a teraz ma kasę, żeby je spełnić.
W tamtej chwili dotarła do mnie smutna prawda — Hugo nigdy już nie ujrzy nawet cienia szansy na spełnienie swojego marzenia o zostaniu piłkarzem.
Zesznurowałam usta, przeznaczając następnych parę chwil na gorzkie, niewygodne milczenie. Odczuwałam frustrację chłopaka z tego powodu.
— Najbardziej na świecie, chciałabym cię teraz przytulić. — Wyznałam, ściągając brwi w jedynym wyrazie przygnębienia, na jaki mogłam sobie pozwolić przy Hugo.
— Nie mów mi, że to już ten moment. — Westchnął żałośnie. — Nie smuć się tak, królewno. Przecież to nie koniec świata. — Uśmiechnął się, lecz widząc brak reakcji z mojej strony, westchnął głęboko.
Uśmiechałam się. Owszem. Lecz wychodziło mi to bardzo mizernie.
— Dawno mnie tak nie nazywałeś. — Uniosłam kącik ust, obserwując jego reakcję pełną swego rodzaju dumy. Nie potrafiłam się jednak zbyt długo uśmiechać, czym z pewnością go zraniłam. — Przepraszam... Nie powinnam cię teraz dołować. Ale nie chcę cię jeszcze zostawiać.
Wierciłam się na niewygodnym krzesełku przy jego łóżku już od jakichś dwudziestu minut, wciąż zastanawiając się, co jeszcze mogłabym powiedzieć przed wyjazdem. Jak się pożegnać?
— Na wszystkie świętości! Dziewczyno! Ja nie umieram! A mam wrażenie, że coś za bardzo wczułaś się w ten film z Miley Cyrus. Od godziny widzę tylko tę smętną buźkę. Jak już dojdę do siebie, to przysięgam, że przyjadę do tego twojego Nowego Jorku i skopię ci tyłek za to mazgajenie się! — Powiedział ze śmiechem, grożąc mi "zdrowym" palcem.
— Nie skopiesz.
Czy ja naprawdę to powiedziałam?
— Amelio, masz predyspozycje do zostania królową czarnego humoru. Jesteś w tym naprawdę dobra i nienawidzę cię za to. — Chłopak roześmiał się srogo.
Zawtórowałam mu, jednak uśmiech szybko zniknął z mojej twarzy.
— No proszę. Teraz już na serio. Nie smuć się. Damy sobie tutaj radę i ty tak samo. Wszystko będzie dobrze. — Zapewniał mnie.
Od dłuższej chwili nie robiłam nic, poza wpatrywaniem się w podłogę i zachodzeniem w głowę, czy powinnam wypowiedzieć swoje myśli na głos...
CZYTASZ
Malowała krwią i sadzą ✔ | KIEDYŚ ZROBIĘ REMAKE |
Novela JuvenilKSIĄŻKA PRZED KOREKTĄ - Ludzie piszą na tej ścianie godzinę, o której zaczęli tracić nadzieję. Podobno większość osób, które się tu podpisały, wkrótce los wynagradzał. To swego rodzaju amulet szczęścia. Nie musiałam nawet nic mówić; chłopak zauważył...