Data publikacji: 31.08.2018
Kiedy trzeciego dnia wzeszło słońce, ja dopiero zwlekałam się z łóżka. Okazało się, że w pośpiechu nie nastawiłam budzika o godzinę i piętnaście minut wcześniej, tylko piętnaście minut później, niż ostatnio.
Zerwałam się na równe nogi i założyłam zestaw uszykowany przeddzień do przebrania. Dopiero, gdy miałam go na sobie, zorientowałam się, że zwykłe ubrania leżały na łóżku, a ja miałam na sobie piżamę.
No tak, spontanicznie poszłam spać w tym, co miałam na sobie. Zapomniałam.
Nie przebierałam się znowu, żeby nie tracić czasu, którego z resztą i tak już nie odzyskam i znów nie zobaczę wschodu słońca. Cackanie się z drzwiami też było czasochłonne, więc szybko i całkiem zgrabnie wyskoczyłam przez otwarte okno. Zimne deski tarasu dały o sobie znać, kiedy dotarło do mnie, że nie miałam na sobie butów. Na szczęście, przed wejściem stały pozostawione przeze mnie do wyschnięcia, przemoczone od wczorajszej rosy adidasy. Wsunęłam je na bose stopy i ruszyłam biegiem do alejki, całą drogę zastanawiając się, jak mogę być tak rozkojarzona...
Uśmiechnęłam się delikatnie, gdy między drzewami wypatrzyłam chłopaka o niemal czarnych włosach. Podbiegłam do łuku, który przeprawił mnie prosto do pomostu.
— Cześć! — zagadałam radośnie, znów usadawiając się tuż za jego plecami, a on zmarszczył brwi i spuścił głowę, jakby właśnie usłyszał dziarski głosik tegodenerwującego nauczyciela z „Harry'ego Pottera".
Tym razem nie miał na nosie okularów, a obok niego leżał niewielki notes i czarny długopis, który szturchnięty przez materiał koszuli chłopaka, poturlał się w kierunku dość sporej szpary między deskami. Złapałam go w ostatniej chwili, a potem położyłam na zeszycie. Mimowolnie spojrzałam na zapisane strony i poznałam, że to zapis nutowy, a obok, słowa piosenki. Pierwsze zdania, jakie przeczytałam, były dość drętwe, jednak moją uwagę przykuło coś innego. Coś, co znajdowało się pod zeszytem. To wyryte w drewnie serce, w którego środku widniały inicjały "P+R". Ponownie spojrzałam na szatyna, który dziś wyjątkowo, nie wygrywał cichej melodii, ale szarpał struny i niezgrabnie powtarzał w kółko jeden fragment jakiejś kompozycji. Nie brzmiało to zachęcająco. Szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że niedługo skończy...
— To twoje? — zapytałam, a on podniósł wzrok, w którym nie zobaczyłam, jak się spodziewałam, multikombinacji negatywnych emocji, ale w pewnym sensie ulgę zmieszaną ze... zmieszaniem. To był naprawdę dziwny chłopak.
Domyśliłam się, że pisanie piosenki jest znacznie trudniejsze, niż się spodziewał i stąd ten "entuzjazm" na moje pytanie.
Spojrzał na grawer, potem na mnie i znów na swoją gitarę.
— To nie moje inicjały — wzruszył ramionami.
I wrócił do bezsensownego wgapiania się w pudło, jakby sądził, że policzy w nim wszystkie atomy. Ja z kolei, starałam się znaleźć jakieś twórcze zajęcie. Oglądanie wschodu słońca odpada, ponieważ...
— Znowu się spóźniłaś — zagadał, widząc moje znudzenie, choć w gruncie rzeczy, nie do końca się nudziłam.
Mimo wszystko, zaskoczył mnie. Odezwał się!
— Zapomniałeś dodać "pa" — zaśmiałam się pod nosem, a on przytaknął.
— Fakt. Spodziewałem się, że dzisiaj przyjdziesz...
— Że przyjdę wcześniej? — przerwałam mu — Chciałam, ale budzik mnie zawiódł.
— Nie — pokręcił głową z uśmiechem, który sprawił, że nagle straciłam na pewności siebie — że przyjdziesz w piżamie.
CZYTASZ
Malowała krwią i sadzą ✔ | KIEDYŚ ZROBIĘ REMAKE |
Dla nastolatkówKSIĄŻKA PRZED KOREKTĄ - Ludzie piszą na tej ścianie godzinę, o której zaczęli tracić nadzieję. Podobno większość osób, które się tu podpisały, wkrótce los wynagradzał. To swego rodzaju amulet szczęścia. Nie musiałam nawet nic mówić; chłopak zauważył...