Data publikacji: 21.04.2020
Nie byłabym sobą, gdybym nie przespała całego lotu. Obudziły mnie dopiero turbulencje podczas podchodzenia do lądowania.
— Cześć, piękna. Jak lot? — powitał mnie Harley. Nawet zaspana, potrafiłam cieszyć się słowem "piękna".
— Śniło mi się że latałam wśród chmur.
Harley zaśmiał się krótko, podczas, gdy ja ziewałam.
— A te chmury były z różowej waty cukrowej, którą zjadłam.
Gdy zaczęłam się przeciągać, silny wstrząs targnął całym moim ciałem. Wtedy zauważyłam, że miałam zapięte pasy, jednak to nie wystarczyło. Złapałam Harleya za rękę, ponieważ pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna poczułam lęk podczas turbulencji. Nie mogłam uspokoić oddechu do momentu, w którym samolot zupełnie się zatrzymał.
— Gdzie jesteśmy? — spytała Cassie, kiedy ciągnąc za sobą niewielkie walizki, kierowaliśmy się już do wyjścia z lotniska.
— Dokąd idziemy? — dodał Charlie, co przyciągnęło szczególnie moją uwagę.
— Właśnie. Harley? Hugo? — popatrzyłam na nich — Dokąd idziemy?
Chłopacy wymienili się spojrzeniami, po czym wzruszyli ramionami.
— Do hotelu? — zaproponował Harley, wydymając usta.
Byłam ciekawa, co jeszcze wymyślili. Na pewno musiałam porozmawiać z Harleyem na temat kosztów tego wszystkiego, bo wiedziałam, że lot przez całe Stany Zjednoczone nie należał do najtańszych, nie wspominając już o Disneylandzie oraz dwudniowym pobycie w hotelu. Zrobiłam sobie notatkę w pamięci, aby wrócić do tego tematu później, w odpowiedniej chwili.
Wkrótce podjechaliśmy Uberem pod samo wejście do budynku oznaczonego pionowym napisem: SILVER HOTEL. Uważnie obserwowałam wszystko dookoła, aby, broń Boże, niczego nie przegapić. Od chwili wkroczenia na ulice tego miasta, czułam jego energię, pulsującą w moich żyłach niczym niezmierzona dawka adrenaliny. Chciałam wykorzystać ten stan najlepiej, jak tylko mogłam. Chciałam zrobić wszystko. Obejrzeć się za każdym mijanym znakiem, zaciągnąć się każdym zapachem, poczuć każdy podmuch wiatru na moich ramionach, zatańczyć do każdej zagranej muzyki. Zrobić to wszystko z moimi bliskimi.
— To będą najlepsze dwa dni w całym moim życiu! — powiedzieliśmy całą trojką: Charlie, Cassie i ja, a każde jakby samo do siebie.
•○•○•○•
Siedziałam w słońcu przy uroczej kawiarence, czekając na chłopaków i popijając pyszne latte. Dzieci biegały między stolikami, a ja robiłam im zdjęcia. Jedno wyszło szczególnie ładnie i musiałam przyjrzeć mu się uważniej w galerii. W końcu zaczęłam przeglądać kolejne fotografie zrobione na przestrzeni ostatnich dwóch dni. Charlie i Cassie na tle napisu HOLLYWOOD, Charlie i Cassie z Kaczorem Donaldem i Myszką Mickey. Jakie to słodkie, mają na sobie opaski z czarnymi uszami. Cassie trzyma w rączce różową watę cukrową, a Charlie ma podniesioną na włoski plastikową maskę Hulka. Nawet nie zauważyłam, kiedy wydałam z siebie zduszone: "oooooh".
Prawie upuściłam telefon, kiedy ktoś cmoknął mnie w polik.
— Muszę wysłać ci zdjęcia, na których jest też Amy, a nie tylko Charlie i Cassie. — Harley uśmiechnął się do mnie, po czym podsunął mi pod nos rożek z dwoma gałkami lodów o smaku mango — Są naprawdę przepiękne.
CZYTASZ
Malowała krwią i sadzą ✔ | KIEDYŚ ZROBIĘ REMAKE |
Ficção AdolescenteKSIĄŻKA PRZED KOREKTĄ - Ludzie piszą na tej ścianie godzinę, o której zaczęli tracić nadzieję. Podobno większość osób, które się tu podpisały, wkrótce los wynagradzał. To swego rodzaju amulet szczęścia. Nie musiałam nawet nic mówić; chłopak zauważył...