Data publikacji: 11.06.2019
Droga do Eternal South znów minęła nam szybciej, niż się spodziewałam. Harley przez cały czas sprzedawał mi ciekawostki na temat różnych zespołów muzycznych i - jak obiecał - powoli zaczął wprowadzać mnie w świat klasyki rocka.
Gdy wokół robiło się coraz ciemniej, a z nieba znikały odcienie różu i pomarańczy, ponad naszymi głowami rozbłysły uliczne latarnie. Chodnik, po którym szliśmy był krzywy, a jego kwadratowe płyty, połamane, a jednak nie zaniechałam zabawy w "jeśli nadepniesz na linię to zginiesz". Harley na moje zaangażowanie w grę zareagował jedynie cichym śmiechem, co tak właściwie, wystarczyło mi w zupełności, żeby poczuć się lepiej. Jego usta nie zamykały się dopóki nie dotarliśmy na miejsce.
Wyszliśmy zza rogu żółtego budynku, z którego miejscami odpadał tynk, a pozostałość pokrywała cienka warstwa mchu. Podłoże pod moimi stopami się zmieniło; teraz moje kroki zdawały się lekko zapadać w różnokolorowej, gumowej nawierzchni.
Harley nie mógł mnie zabrać w lepsze miejsce! Cieszyłam się jak dziecko na widok metalowych drabinek, huśtawek i zjeżdżalni. Mały plac zabaw, na którym się znaleźliśmy z każdej strony otaczał budynek "Szkoły Podstawowej nr 3 w Eternal Soul City" - jak głosił duży granatowy napis nad szklanym wejściem od strony ulicy.
Szybko podbiegłam do wyższej huśtawki i zaczęłam odpychać się nogami w tył i w przód, a Harley w tym czasie wspiął się po drabince na szczyt domku, z którego wychodziła błękitna zjeżdżalnia, po czym zjechał po niej.
Bawiliśmy się i wygłupialiśmy przez dobre pół godziny, aż zrobiło się zupełnie ciemno. Harley śmiał się, kiedy nie potrafiłam utrzymać równowagi na wystających z ziemi kolorowych oponach, za to ja rewanżowałam mu się żartami z jego lęku wysokości, kiedy wspinał się po drabinkach.
Odczułam chłód przebijający się przez cienki materiał mojej koszulki, dopiero, kręcąc się na karuzeli, jednak uparcie trwałam w postanowieniu, aby nie mówić o tym Harleyowi. Chłopak jednak w którymś momencie musiał dostrzec moją gęsią skórkę, ponieważ już chwilę później, obracając się z konstrukcją do tyłu, poczułam coś na plecach. Po chwili, gdy zobaczyłam Harleya w samej koszulce, uświadomiłam sobie, że dostałam jego jeansową kurtkę. Oczywiście, z obowiązkową wzmianką "a nie mówiłem", której tak wytrwale unikałam. Ciepły materiał otulił moją skórę i choć kurtka była na mnie o wiele za duża, czułam się, jakby zostałą stworzona specjalnie da mnie. Pilnując, by tego nie widział, zaciągnęłam się jego uzależniającym zapachem, po czym szczelniej owinęłam się okryciem w pasie. Pomimo mojej dumy, podziękowałam cicho, a Harley na moją wdzięczność odpowiedział jednym ze swoich uroczych uśmiechów, kręcąc równocześnie głową.
— Twardzielka... — prychnął pod nosem, przez co musiałam wygiąć się do tyłu, aby delikatnie szturchnąć go w ramię, gdy odchodził w stronę drewnianych schodków.
W towarzystwie Harleya, jak zwykle, zupełnie straciłam poczucie czasu i nie wiedziałam, która była godzina, kiedy siedziałam na jednej z dwóch opierających się o siebie, drewnianych drabinek, tworzących kształt trójkąta, przyglądając się pracy mięśni brzucha chłopaka zwisającego głową w dół z metalowego drążka. Moje dłonie zmarzły, więc postanowiłam włożyć je do kieszeni, lecz gdy tylko to zrobiłam, napotkałam małą, prostokątną przeszkodę. Nie miałam pojęcia, czy Harley byłby zły, gdyby przyłapał mnie na grzebaniu w jego rzeczach, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać. Musiałam to sprawdzić. Z wnętrza kurtki wydobyłam - jak się okazało - niewielki, czarny, stary notes. Gdy spojrzałam na pierwszą stronę, ujrzałam zanotowany pismem Harleya tekst jakiejś piosenki. Przeniosłam wzrok na tytuł, który nic mi nie mówił - Crazy.
CZYTASZ
Malowała krwią i sadzą ✔ | KIEDYŚ ZROBIĘ REMAKE |
Ficção AdolescenteKSIĄŻKA PRZED KOREKTĄ - Ludzie piszą na tej ścianie godzinę, o której zaczęli tracić nadzieję. Podobno większość osób, które się tu podpisały, wkrótce los wynagradzał. To swego rodzaju amulet szczęścia. Nie musiałam nawet nic mówić; chłopak zauważył...