Data publikacji: 26.05.2020
— Harley? Hugo? Co jest grane? — spytałam dziwnym, nie swoim głosem. Drapanie w gardle uświadomiło mi, jak bardzo chciało mi się pić.
Zobaczyłam mojego chłopaka siedzącego na jakimś stołku przy łóżku szpitalnym, na którym leżałam i Hugo stojącego ze skrzyżowanymi rękami po drugiej stronie.
Szpital? Po co szpital? To pewnie znowu tylko chwilowe mroczki przed oczami.
— Nie chcę nic mówić, Amelio, ale jak tak dalej pójdzie, będziesz się bić częściej, niż zawodowy bokser.
— Znów to zrobiłam?
— Tym razem tylko oblałaś ją szejkiem.
— A nie zostało jeszcze trochę tego szejka? — zaczęłam ruszać językiem w ustach, żeby zacząć produkować więcej śliny, bo naprawdę umierałam z pragnienia. I wtedy zaczęłam też kręcić nosem. — Ach! — krzyknęłam w reakcji na niespodziewany ucisk bólu i złapałam się za nos.
— Taa... Riley za to skasowała ci nos.
— Jest złamany?! — przeraziłam się.
Jeszcze nigdy nie złamałam żadnej części ciała!
— Na szczęście tylko trochę poturbowany. — do małego pokoiku, w którym się znajdowaliśmy wszedł nasz znajomy lekarz.
— Dzień dobry, Doktorze Bartee. To pewnie tylko małe omdlenie, czasem tak mam. Czy mogę już wyjść?
— Nie mów hop. Najpierw muszę się spytać... chociaż, właściwie tylko potwierdzić. Miałaś przeprowadzaną jakąś operację na sercu, zgadza się?
Odpowiedziałam bez chwili zastanowienia:
— Tak, przeszczep. W wieku siedmiu lat.
Gdy to powiedziałam, Harley zmierzył mnie wzrokiem, w którym nie potrafiłam wyczytać żadnych uczuć. Nie, że nic nie czuł. Po prostu było ich tyle na raz...
— Że co? — zdziwił się Hugo z wyrazem oburzenia na twarzy.
No cóż, taka informacja może zszokować, ale przecież jeszcze nie umieram.
— Dlaczego nic nie powiedziałaś? — Harley złapał mnie za rękę tak mocno, jakby robił to po raz ostatni.
— Nie pytałeś.
Postanowiłam lekko wykorzystać sytuację, w której to mnie zależało na jego bezpieczeństwie i odpowiedział mi to samo.
Szatyn przewrócił oczami, po czym odchylił się na stołku.
— Spryciula. — bąknął pod nosem, podczas, gdy lekarz znów zaczął coś mówić. Coś zdecydowanie niezwiązanego z moim wyjściem ze szpitala.
— Przeprowadziliśmy parę rutynowych badań, z których wynika, że ma pani zaburzenia rytmu serca.
— Chwila. — Hugo przybrał teatralną pozę — Tylko ją osłuchałeś. Skąd nagle wytrzasnąłeś przeszczep serca?
Lekarz spojrzał na niego, jak nauczyciel na ucznia liceum, który twierdzi, że 2 plus 2 to 9,75.
— Po wielkiej bliźnie na klatce piersiowej? I chyba nie jesteśmy na ty, chłopaku. Masz szczęście, że widzę cię całego i zdrowego, bo już miałbym ochotę przetrzepać ci skórę. — zagroził mu palcem.
— Masz taką bliznę? — powiedzieli chłopacy, równocześnie niczym Charlie i Cassie.
Skinęłam głową, a oni zdębieli.
CZYTASZ
Malowała krwią i sadzą ✔ | KIEDYŚ ZROBIĘ REMAKE |
Genç KurguKSIĄŻKA PRZED KOREKTĄ - Ludzie piszą na tej ścianie godzinę, o której zaczęli tracić nadzieję. Podobno większość osób, które się tu podpisały, wkrótce los wynagradzał. To swego rodzaju amulet szczęścia. Nie musiałam nawet nic mówić; chłopak zauważył...