✉Rozdział 49 "Na spotkanie z diabłem"

50 4 0
                                    

Data publikacji: 12.05.2020

   Poniedziałkowy ranek. Przyznajcie się, nikt go nie lubi. Koniec szaleństw weekendu, powrót do szarej rzeczywistości szarego, nudnego tygodnia. Dla trójki nastolatków z Eternal Soul City, poniedziałek, trzynastego sierpnia, oznaczał oczekiwanie. Oczekiwanie na cud albo na wielkie rozczarowanie.

   Oczekiwanie w areszcie.

— Columbia. Nowy Jork. Nie wyglądacie na zaskoczonych.

— Bo... nie jesteśmy. — chłopcy popatrzyli po sobie z ponurymi uśmiechami — Nowy Jork. To takie do ciebie podobne. 

— Gdyby postawić w rzędzie milion słów, słowa "Amy" i "Nowy Jork" stałyby zawsze obok siebie. — wywód Hugo, choć trochę pokręcony, trafiał dokładnie w punkt.

— A jak wasze plany na studia? — spytałam, choć już mówiąc to, czułam, że to nie był dobry pomysł.

   Obaj westchnęli, jakby w głowach mieli jedną i tę samą myśl: "co teraz".

— Ja nie... wybieram się. — zaczął Hugo, po czym dodał bardziej wesoło: — gdzie mogłoby mi być lepiej, niż w tym pokręconym mieście? 

— A ty, Harley? — nie chciałam drążyć, ponieważ nawet ślepy by zauważył kłamstwo wymalowane na jego twarzy i w jego głosie. Starałam się, by wyglądało to na luźną pogawędkę o planach na przyszłość, ale nie zapowiadało się, żeby to wyszło dobrze.

— Nie myślałem o tym. — mój chłopak wzruszył ramionami, patrząc w podłogę.

   Cholerna wścibskość nie pozwoliła mi utrzymać języka za zębami.

— Obiecałam sobie, że nie będziemy już rozmawiać o waszej przeszłości, ale uważam, że nie powinniście tu siedzieć. Nie mam na myśli tego aresztu — parsknęłam cicho — tylko to miasto. Powinniście ruszyć się z miejsca, zamknąć stary rozdział i rozpocząć nowy.

— Nowy rozdział rozpoczął się w dniu, w którym poznaliśmy ciebie. — powiedział Harley po wzrokowej konsultacji z Hugo.

   W tamtej chwili naprawdę poczułam, że nasza znajomość nie pozostanie tylko zapisem na widokówce z Jeziora Superior.

— Ale nie wydaje mi się, że zamknęliście ten stary.

— Skarbie, nie drąż. — szatyn złapał mnie za dłoń. To był sygnał, żeby w tej chwili sobie odpuścić, inaczej, mogłoby się to skończyć bardzo źle.

   Wstrzymałam oddech, jakby było to równoznaczne z zatrzymaniem czasu. Potrzebowałam chwili na oswojenie się z decyzją, którą podjęłam już dawno, a do której wciąż się nie stosowałam.

— W porządku. Przepraszam. — spuściłam wzrok. Nie powinnam wspominać o starych czasach. Obiecałam to Harleyowi, obiecałam mu to, po czym natychmiast przyznałam się do kolejnej wpadki, aby ta nie leżała mi na sumieniu. A teraz znów to zrobiłam. Koniec z tym. Definitywny koniec. Kończę z pytaniami o przeszłość. Koniec z wspominaniem o tym, rozmowami, rozwiązywaniem zagadek, szukaniem, szperaniem w zamkniętych szufladach. Koniec.

   Ale w pewnym sensie, wprowadziłam nas w ten sposób do tematu numer 2, a dotyczył on...

— Scott i Riley. Co z nimi?

— Co z nimi?

   Rzuciłam Hugo karcące spojrzenie.

— Ach... No tak. Posłuchaj, mamy na nich tyle haków, że nie odważą się zrobić z tym nagraniem, naprawdę, czegokolwiek.

Malowała krwią i sadzą ✔ | KIEDYŚ ZROBIĘ REMAKE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz