Data publikacji: 12.05.2020
Poniedziałkowy ranek. Przyznajcie się, nikt go nie lubi. Koniec szaleństw weekendu, powrót do szarej rzeczywistości szarego, nudnego tygodnia. Dla trójki nastolatków z Eternal Soul City, poniedziałek, trzynastego sierpnia, oznaczał oczekiwanie. Oczekiwanie na cud albo na wielkie rozczarowanie.
Oczekiwanie w areszcie.
— Columbia. Nowy Jork. Nie wyglądacie na zaskoczonych.
— Bo... nie jesteśmy. — chłopcy popatrzyli po sobie z ponurymi uśmiechami — Nowy Jork. To takie do ciebie podobne.
— Gdyby postawić w rzędzie milion słów, słowa "Amy" i "Nowy Jork" stałyby zawsze obok siebie. — wywód Hugo, choć trochę pokręcony, trafiał dokładnie w punkt.
— A jak wasze plany na studia? — spytałam, choć już mówiąc to, czułam, że to nie był dobry pomysł.
Obaj westchnęli, jakby w głowach mieli jedną i tę samą myśl: "co teraz".
— Ja nie... wybieram się. — zaczął Hugo, po czym dodał bardziej wesoło: — gdzie mogłoby mi być lepiej, niż w tym pokręconym mieście?
— A ty, Harley? — nie chciałam drążyć, ponieważ nawet ślepy by zauważył kłamstwo wymalowane na jego twarzy i w jego głosie. Starałam się, by wyglądało to na luźną pogawędkę o planach na przyszłość, ale nie zapowiadało się, żeby to wyszło dobrze.
— Nie myślałem o tym. — mój chłopak wzruszył ramionami, patrząc w podłogę.
Cholerna wścibskość nie pozwoliła mi utrzymać języka za zębami.
— Obiecałam sobie, że nie będziemy już rozmawiać o waszej przeszłości, ale uważam, że nie powinniście tu siedzieć. Nie mam na myśli tego aresztu — parsknęłam cicho — tylko to miasto. Powinniście ruszyć się z miejsca, zamknąć stary rozdział i rozpocząć nowy.
— Nowy rozdział rozpoczął się w dniu, w którym poznaliśmy ciebie. — powiedział Harley po wzrokowej konsultacji z Hugo.
W tamtej chwili naprawdę poczułam, że nasza znajomość nie pozostanie tylko zapisem na widokówce z Jeziora Superior.
— Ale nie wydaje mi się, że zamknęliście ten stary.
— Skarbie, nie drąż. — szatyn złapał mnie za dłoń. To był sygnał, żeby w tej chwili sobie odpuścić, inaczej, mogłoby się to skończyć bardzo źle.
Wstrzymałam oddech, jakby było to równoznaczne z zatrzymaniem czasu. Potrzebowałam chwili na oswojenie się z decyzją, którą podjęłam już dawno, a do której wciąż się nie stosowałam.
— W porządku. Przepraszam. — spuściłam wzrok. Nie powinnam wspominać o starych czasach. Obiecałam to Harleyowi, obiecałam mu to, po czym natychmiast przyznałam się do kolejnej wpadki, aby ta nie leżała mi na sumieniu. A teraz znów to zrobiłam. Koniec z tym. Definitywny koniec. Kończę z pytaniami o przeszłość. Koniec z wspominaniem o tym, rozmowami, rozwiązywaniem zagadek, szukaniem, szperaniem w zamkniętych szufladach. Koniec.
Ale w pewnym sensie, wprowadziłam nas w ten sposób do tematu numer 2, a dotyczył on...
— Scott i Riley. Co z nimi?
— Co z nimi?
Rzuciłam Hugo karcące spojrzenie.
— Ach... No tak. Posłuchaj, mamy na nich tyle haków, że nie odważą się zrobić z tym nagraniem, naprawdę, czegokolwiek.
CZYTASZ
Malowała krwią i sadzą ✔ | KIEDYŚ ZROBIĘ REMAKE |
Novela JuvenilKSIĄŻKA PRZED KOREKTĄ - Ludzie piszą na tej ścianie godzinę, o której zaczęli tracić nadzieję. Podobno większość osób, które się tu podpisały, wkrótce los wynagradzał. To swego rodzaju amulet szczęścia. Nie musiałam nawet nic mówić; chłopak zauważył...