✉Rozdział 32 "GreenJeen"

70 4 0
                                    

Data publikacji: 16.08.2019

   Nie chcąc marnować ani chwili czasu spędzonego z Lily i Billym, po wspólnej nocce u mnie w domu, przed południem następnego dnia wszyscy wyruszyliśmy na śniadanie do Nieba. Robiliśmy to przez następnych kilka dni, które moim przyjaciołom udało się wynegocjować z mamą. Droga minęła nam szybko. Idąc z Harleyem za rękę, nie mogłam nie zauważyć, że rozmowa Hugo z Lily trwała w najlepsze odkąd opuściliśmy mój pokój i zapowiadała coraz ciekawsze rozwiązania. Billy zdawał mi relacje z trzech wpadek, jakim razem z siostrą popadli w Nowym Jorku oraz o dwóch bójkach, z których jedną przegrał. Na szczęście ta wygrana toczyła się z nieznośnym typem, którego nienawidzimy. Brawo!

   Po drodze wstąpiliśmy na ploteczki do Stana. Starszy mężczyzna opowiedział nam historię stulecia o tym, jak poprzedniej nocy ktoś próbował mu sprzedać latający dywan w zestawie ze stadem fioletowych zebr. 

— Aaa... szkoda gadać! — machnął dłonią ponad ladą — trójka pijanych imbecyli! — mówiąc to, spojrzał na nas wymownie.

   Hugo, Harley i ja wymieniliśmy się zażenowanymi spojrzeniami i zdaliśmy sobie sprawę, że... chyba czas na nas. 

— A jak się obściskiwali! Szkoda, żeście nie widzieli tego teatrzyku! Boki zrywać! — pokręcił głową z dezaprobatą, choć ton jego głosu wskazywał na coś innego. Moje policzki spłonęły czerwienią, którą usiłowałam zakryć, chowając się za Harleyem. Ten jednak nie starał się mi pomóc. W zamian obdarzył mnie rozbawionym spojrzeniem, które zawstydziło mnie jeszcze bardziej. 

   Dzięki, Harley! Po czyjej stronie ty stoisz?

   Wydawało się, że ta rozmowa przestała toczyć się między nami, a staruszkiem. Stan raczej zdawał się... robić nam siarę przed Lily i Billym?  Rodzeństwo chłonęło każdą nową informację z największą uwagą, notując sobie w głowie wszystkie szczegóły, którymi będą mogli mnie w przyszłości szantażować.

   Super!

   W postawie mężczyzny było jednak tyle ekstrawagancji i stylu, że nie dało się brać do siebie jego wysmakowanych uwag podsyconych kąśliwymi żarcikami. I tak (zgodnie ze słowami Hugo w dniu mojej pierwszej wizyty tutaj) uwielbiałam tego faceta!

   Ostatecznie, nie tylko naszej trójce było głupio. Kiedy przy wyjściu Stan krzyknął do Hugo "złap ją za rączkę, ty mała ciamajdo", robiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Jedno zdanie wystarczyło, żeby spiorunować Lily do kostek, jednak, (jako osoba o ponadprzeciętnym dystansie i poczuciu humoru) otrząsnęła się z tego po mniej niż sekundzie i sama ujęła dłoń Hugo, unosząc ją tak, żeby przez zamykające się drzwi Stan mógł zobaczyć jej wyczyn. 

   To było takie urocze, kiedy twarz Hugo lekko się zaróżowiła, a jego ręka co chwila pocierała kark. Momentalnie zakochałam się w tej parze! Mój telefon oczywiście nie mógł nie zostać zapełniony ich zdjęciami. Lily mnie zabije, ale przecież to jasne, że szantaż musi działać w obie strony.

   Zaczęłam się zastanawiać, czy wystarczy dla nas wolnych miejsc, kiedy zobaczyłam pełny parking przed Niebem. Restauracja okazała się jednak dużo bardziej przestronna, niż wygląda. Ta sama kelnerka o długich blond włosach, którą widziałam tu któregoś razu, zaprowadziła nas do jednej z kilku wolnych kanap, po czym podeszła do baru, aby wręczyć nam karty dań. Billy, Lily i ja zamówiliśmy sobie po talerzyku naleśników, a Harley i Hugo - czemu mnie to nie dziwi - kanapki z masłem orzechowym i ogórkiem. To przypomniało mi o mamie Harleya i o tym, jak bardzo obaj musieli być do niej przywiązani. Myśl, że mogłabym przekonać się, jaka naprawdę była, gdybym zjawiła się w ESS dwa lata wcześniej, sprawiła, że odeszła mi ochota na jedzenie. To niesprawiedliwe, że ludzie, których tak bardzo kochamy, tak szybko odchodzą. Za szybko.

Malowała krwią i sadzą ✔ | KIEDYŚ ZROBIĘ REMAKE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz