✉Rozdział 27 "Wszystkie legendy mają swój koniec"

63 6 0
                                    

Data publikacji: 10.07.2019

   Wejście na scenę w towarzystwie mamy oznaczało natychmiastowe przedostanie się za kulisy wielkiej estrady. Zobaczyłam tam masę mężczyzn wystrojonych w dziwne, fikuśne stroje, co podpowiedziało mi, że byli to najprawdopodobniej członkowie zespołów zaproszonych do uczczenia pamięci człowieka, który - gdyby żył - zapewne wystroiłby się tak samo, jak oni.

— Wyglądają jak gwiazdy rocka! — zdumieli się równocześnie Charlie i Cassie na widok tego małego tłumu sensacji modowych.

— PRÓBA GENERALNA! — wrzasnął jakiś człowiek stojący na podium ponad kulisami. 

  Momentalnie zaczęły się jęki członków przeróżnych zespołów.

— Po co próba?

— Robiliśmy to setki razy!

— To koncert pożegnalny, nie nagranie płyty!

   Zapewne, gdyby Austin naprawdę mógł to zobaczyć, nie potrzebowałby idealnej aranżacji, występów dopiętych na ostatni guzik, żadnych potknięć i pomyłek. Ważni byli ludzie, dla których to pożegnanie wiele znaczyło.

   Nagle, widząc szamotaninę tych wszystkich sław, poczułam, że powinnam zadzwonić do Harleya i mu o tym powiedzieć. Byłam pewna, że chciałby być tutaj ze mną, a chociaż w ten sposób mogłam go do tego jakoś przybliżyć.

   Po kilku sygnałach usłyszałam jego głos i cała reszta przestała się liczyć.

— Hej, Amy! — powitał mnie radośnie, przez co na mojej twarzy zagościł uśmiech — Co to za hałas?

   Nagle zaczęłam się zastanawiać, czy powiedzenie mu o tym nie byłoby niegrzeczne. Bardzo chciał tu być, a ja cały czas się tym przechwalałam...

— Ach, to... — nie miałam wyjścia, nie odpuściłby, a nie chciałam go okłamywać — Jestem na scenie. Właściwie, to za kulisami. Pełno tu ludzi.

   Gdy przed dłuższą chwilę nie słyszałam jego głosu, sprawdziłam ekran, żeby upewnić się, że połączenie wciąż trwało.

— Żartujesz... — odpowiedział w końcu, a mnie przeszył dreszcz — Widzisz kogoś sławnego? — spytał tonem pełnym radości, a ja wypuściłam z płuc powietrze, które nieświadomie wstrzymywałam.

— Wszyscy wyglądają jakby urwali się z innej epoki. — rozejrzałam się w poszukiwaniu czegoś bardziej wyróżniającego się z tłumu nietypowych strojów — Mama właśnie podeszła do dwóch facetów.

— Do kogo? — brzmiał jak połączenie mnie i Lily podczas wymieniania się soczystymi ploteczkami.

— Nie mam pojęcia, przecież nikogo tu nie znam! — powiedziałam zbyt głośno, przekierowując na siebie uwagę trzech starych mężczyzn, stojących najbliżej mnie. Spróbowałam zbyć ich jednym z moich wymownych uśmiechów, po czym wróciłam do rozmowy z Harleyem.

— To opisz ich wygląd. Może to Louis. Mogłabyś coś podsłuchać.

   Skupiłam całą uwagę na analizowaniu strojów i fryzur muzyków. Na szczęście byli dość charakterystyczni.

— Jeden ma taką... czerwoną chustę na głowie i jest dość... gruby. A drugi ma czarne włosy i cylinder.

— Żaden z nich to nie on, ale jak zdobędziesz ich autografy to będziesz moją królową!

— Wygoogluję sobie wygląd Louisa Deepera i spróbuję go odszukać. Potem jeszcze do ciebie zadzwonię.

   Wyszukiwarka podsunęła mi najświeższe fotografie muzyka i z bólem stwierdziłam, że facet niczym nie wyróżniał się od przeciętnego Amerykanina. Ciemne, krótkie włosy, jasna skóra, zarost a la Johnny Depp...

Malowała krwią i sadzą ✔ | KIEDYŚ ZROBIĘ REMAKE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz