Rozdział 17

309 17 0
                                    

Harry's pov.

- Kurde, daleko macie jednak do szkoły- przyznałem, jak jechaliśmy miejskim pod dom Liam'a.

- W sumie to ja mam tak daleko- przyznał Liam- Bo Louis mieszka na osiedlu, więc ma bliżej.

- Ale na przykład Stan mieszka poza miastem i musi specjalnie dojeżdżać- dodał Louis.

- Ten twój kolega taneczny?- spytałem, by się upewnić.

- Tak, właśnie on- odpowiedział szatyn, po czym zauważyłem, że patrzy się na moje włosy.

- Loki mam po ojcu- wyprzedziłem jego pytanie- Ale wygląd twarzy mam po mamie...

- A wzrost?- spytał

- Tego akurat ci nie powiem, bo rodzice są całkiem niscy- zaśmiałem się pod nosem, tak samo jak ta dwójka.

W końcu wysiedliśmy z autobusu i ruszyliśmy w stronę domu Liam'a. Przed drzwiami jednak się zatrzymaliśmy i Liam do nas powiedział:

- Ja już po nie pójdę, a wy tu zaczekajcie.

- Jesteś pewny?- spytał Louis.

- Tak, dam sobie radę- uśmiechnął się do nas, po czym wszedł szybko do domu, zamykając szczelnie drzwi. Po chwili jednak usłyszeliśmy jak coś się tłucze!

- Liam, wszystko w porządku?- spytał Louis przez drzwi, już poddenerwowany.

Nie było żadnej odpowiedzi, więc Louis po prostu wszedł do środka, a ja za nim. To, co zobaczyłem było dla mnie nie do pojęcia; Liam leżał na ziemi, a jego (prawdopodobnie) ojciec chwiejnym krokiem zaczął do niego podchodząc z butelką w ręce. Od razu wtedy ruszyłem by pomóc swojemu przyjacielowi... Znaczy, ja nie wiem czy dla niego jestem przyjacielem, ale dla mnie on jest.

Ponieważ miałem przewagę wzrostową i w sumie tez w budowie ciała, stanąłem przed Liam'em, a Louis pomógł mu wstać. Jego ojciec spojrzał na mnie zdezorientowany przez moment, ale chyba zdał sobie sprawę że nie da sobie ze mną rady i ruszył w stronę kanapy.

- Nic ci nie jest?- Od razu spytałem Liam'a jak się do niego odwróciłem, po czym spojrzałem na rozbite kolano- Macie jakąś apteczkę?

- Ja wezmę- od razu zadeklarował się Louis, a ja zaprowadziłem Liam'a do jego pokoju. Po chwili przyszedł i Louis, który zamknął po cichu drzwi.

- Ja was Przepraszam- powiedział nagle Liam i od razu zauważyłem że jest załamany- Tak mi wstyd...

- Nie obwiniaj się- powiedział Louis, po czym go przytulił do siebie. Liam chyba wtedy już nie mógł wytrzymać i po prostu zaczął płakać. W tym momencie tak bardzo chciałem się zamienić z nim miejscem, by nie musiał przeżywać takiego piekła w domu.

Na początku patrzałem tylko na nich, ale w końcu sam wymiękłem I również przytuliłem Liam'a, który nie spodziewał się chyba tego.

- Harry, ja...- zaczął Liam, ale mu przerwałem:

- Nie musisz nic mówić... Nikt się nie dowie, przynajmniej nie ode mnie- dodałem po chwili. On spojrzał sie na mnie, po czym się ciepło uśmiechnął.

- To gdzie masz te okulary?- spytał po chwili Louis by zmienić temat

- Są gdzieś na biurku- spojrzał w stronę biurka, ale pewnie nic nie widział. Louis od razu je znalazł i podał swojemu przyjacielowi. Jak je założył, spojrzał najpierw na nas, a potem na ranę w kolanie- Cholera...

- Spokojnie, pielęgniarz Tomlinson sie tym zajmie- powiedział Louis, śmiejąc się, po czym wyjął wodę utlenioną- Uwaga, może zaboleć.

- Nie jestem małym dzieckiem byś- nie dokończył Liam, bo nagle krzyknął z bólu, jak Louis nalał wodę na ranę. Dałem mu złapać mu się za bluzę swoją, bo to na pewno szczypało. Louis po chwili nałożył na kolano opatrunek i związał bandażem

- No, to teraz się kuruj, a ja pójdę do sklepu po jakieś jedzenie- Louis wstał z Łóżka i ruszył w stronę drzwi.

- Że co?- Liam wydał się zmieszany. W sumie to ja też, nie wiedziałem o co chodzi.

- Nie oczekuj, że teraz pójdziesz do szkoły- prychnął starszy, po czym spojrzał na mnie- Zostaniesz z nim na chwilę? Potem będziesz mógł wrócić do szkoły, bo będziemy szli do mnie.

- Ja mogę zostać na dłużej- od razu powiedziałem, po czym spojrzałem raz na Liam'a, raz na Louis'a- Znaczy- szybko dodałem- Jak chcecie tylko...

- To tylko zależy od ciebie, Harry- odpowiedział Louis, uśmiechając się do mnie po czym wyszedł z pokoju.

Others but similar || Larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz