Louis' pov.
- Ale na pewno chcesz zostać?- spytałem Harry'ego przed domem.
- Nie chce byś sam siedział- odpowiedział przekonany. Fakt, nie lubię siedzieć sam, tym bardziej w dołującej sytuacji. Problem polegał jednak na tym, że w jego obecności czułem się jakoś inaczej niż przy Niall'u czy Liam'ie; można to nazwać stanem zauroczenia? Myślę że tak. Ale jak się dowiedzieć czy czuje to samo...
W dwójkę weszlismy do mieszkania. Dziewczyny są jeszcze w szkole więc mięliśmy dom dla siebie.
- Chcesz coś do jedzenia?- spytałem, zaglądając do mikrofalówki, gdzie leżał duży stos naleśników- Mama zrobiła naleśniki, a według Niall'a są zajebiste- dodałem, śmiejąc się.
- Jeżeli Niall tak sądzi, to z miłą chęcią- odpowiedział z salonu. Wzięłem dla nas po talerzu naleśników i ruszyłem do salonu, gdzie Harry oglądał nasze zdjęcia na komodzie pod telewizorem. Akurat patrzał na rodzinne jeszcze razem z ojcem.
- Podobni jesteśmy, nie?- podszedłem do niego, a on kiwnął przytakująco głową.
- Czemu już z wami tata nie mieszka?- spytał po chwili, przyglądając się Mark'owi.
- Pił bardzo dużo, aż w końcu doszło do tego że chciał uderzyć mamę, ale obroniłem ją, przy okazji dostając- pokazałem wtedy na blizne przy lewym oku od pociągnięcia pasem- W końcu matka go wyrzuciła z domu i nie chce z nim mieć nic wspólnego.
- A dziewczyny jak na to reagują?- spytał.
- Były za młode by to pamiętać, więc myślą, że po prostu wyjechał- wyjaśniłem- I lepiej żeby tak było...
- Dlatego tak bronisz Liam'a- powiedział po chwili.
- Tylko, że on ma tylko ojca- westchnąłem.- Jego mama zmarła na białaczkę kilka lat temu, a siostry wyjechały za granicę... Jest tu jego ciocia, ale jego ojciec nie utrzymuje z nią kontaktu i Limie też zakazuje...
- Coś trzeba z nim zrobić, bo Liam'a to zniszczy do końca- widziałem tą troskę w oczach Harry'ego, co było przecudne według mnie.
- Niech na razie mieszka u Zayn'a, a jak to nie zadziała będzie trzeba powiedzieć albo w szkole albo gdziekolwiek...- Nie podobał mi się ten pomysł, ale nie mogłem patrzeć jak Liam przez niego cierpi nie tylko fizycznie, ale też psychicznie.- Wow, głębokie tematy trochę wleciały- powiedziałem, śmiejąc się, by rozluźnić trochę atmosferę.- To co, idziemy jeść?- wskazałem na stół, gdzie już leżał obiad.
- Z miłą chęcią, bo cholernie głodny jestem- powiedział, śmiejąc się po czym usiedliśmy do stołu.
Podczas posiłku opowiadał mi, jak wygląda jego życie młodszego brata i oczka w głowie rodziców. Mówił, że od rana do wieczora pracują, ale nie ma im tego za złe, bo chcą by miał wszystko czego zapragnie.
- Czasami jednak chciałbym, byśmy spędzili jakieś popołudnie razem, nawet jak byśmy o niczym nie rozmawiali- przyznał po chwili.
- To czemu im tego nie powiesz?
- Raz to zrobiłem, ale wtedy dostałem od ojca kazanie, że oni chcą dla mnie jak najlepiej dlatego tyle pracują... Oczywiście, jako rozwydrzony trzynastolatek, uciekłem do pokoju, trzaskając drzwiami.
- Przejęli się tym, czy jakoś niezbyt?
- Mama po jakimś czasie przyszła I na spokojnie ze mną porozmawiała, wyjaśniając że teraz ciężko pracują, ale potem będziemy mogli lecieć na jakieś wakacje, żebym też mógł spokojnie studiować...
- To dla mnie i tak bez sensu- nie rozumiałem ich zachowania- Pieniądze szczęścia nie dają, według mnie oczywiście.
- Według mnie też nie, ale nic na to nie poradzę...
Nagle oboje dostaliśmy równocześnie wiadomość na nasze komórki. I oboje dostaliśmy od Niall'a:
"Zgadnijcie, z kim jesteście w zespole? Mała podpowiedź: blondas, okularnik i degenerat szkolny"
Spojrzałem na Harry'ego, który szeroko uśmiechał się do telefonu. Czyli to oznacza...
- Jesteśmy razem w zespole!- krzyknęliśmy razem, po czym aż się przytuliliśmy ze szczęścia. Normalnie lepszej grupy nie mogłem sobie wymarzyć, na serio! I jeszcze z Harry'm... Aż nie mogę się doczekać następnych zajęć wokalnych.
CZYTASZ
Others but similar || Larry ✔
FanfictionNa pierwszy rzut oka dla uczniów jest to zwykła szkoła ze zwykłymi uczniami. Ale czy na pewno? Czy młodzież, kompletnie ze sobą nie związana w żadnym stopniu, może stworzyć coś wielkiego i zyskać przez to sławę? A co, jeśli dwóch kompletnie nie znaj...