Rozdział 55

228 13 2
                                    

Louis' pov.

Dogadałem się z panią sprzątaczką, że po lekcjach będę mógł spokojnie wejść do sali muzycznej. To jest jedyne miejsce, gdzie będę mieć spokój i spokojnie będę pisać dalej piosenkę. Dlatego też nie mogłem się skupić na lekcjach, czekając aż w końcu się skończą.

Nauczyciele jakby nie zwracali uwagi na moje rozkojarzenie, bo to i tak już koniec roku i w sumie opuszczam tą szkołę. Z jednej strony to dobrze, bo nie będę musiał patrzeć na te fałszywe mordy jak Grimshit czy Stan, ale z drugiej już nie będę mógł tak często się widywać z Niall'em, Liam'em czy nawet z Zayn'em... A do tego szanse by Harry do mnie wrócił z każdym dniem maleją i to mnie najbardziej dobijało. Dzień festynu to będzie jedyny moment kiedy będę mógł jeszcze wszystko naprawić.

Nie mogłem tego spieprzyć po prostu.

W końcu nadszedł moment kiedy lekcje się skończyły i mogłem iść dalej tworzyć piosenkę. Sprzątaczka dała mi klucze do sali, a ja podziękowałem i ruszyłem tam ze swoją gitarą.

Nie było nikogo, przez co czułem się naprawdę wolny. Ostatnio coraz częściej wolałem przebywać sam i nie czułem się z tym źle. Można powiedzieć, że polubiłem samotność. Mama jednak zawsze twierdziła, że samotność to najgorsze co może być, bo jak raz się zobaczy jakie to błogie to można się od tego uzależnić. Nie mam pojęcia czy to prawda, ale u mnie nie ma szans bym się uzależnił od samotności.

Usiadłem na scenie, rozkładając wokół siebie fragmenty piosenki, które powypisywałem na różnych kartkach. Musiałem to skleić w jedną całość i do tego dopracować melodię.

W końcu wziąłem gitarę do ręki i zacząłem powoli tworzyć melodię do refrenu.

"We're dancing on tables
'Til I'm off my face
With all of my people
And it couldn't get better they say
We're singing 'til last call
And it's all out of tune
Should be laughing, but there's something wrong
And it hits me when the lights go on
Shit, maybe I miss you"

Nie wiem czemu, ale śpiewając ten fragemnt miałem momentalnie łzy w oczach. Tak, może za nim tęskniłem. Nie miałem jednak odwagi by z nim o tym porozmawiać chociażby. Nie wiem czego się dokładnie bałem, ale prawda jest taka, że ta piosenka była moim jedynym ratunkiem. 

Nawet nie zauważyłem, gdy ktoś wszedł do sali. I wiecie kto to był? Taylor we własnej osobie przyglądała się mi, po czym, gdy na nią spojrzałem, podeszła.

- Piękna piosenka- powiedziała tylko, przyglądając się moim kartkom.

- Dziękuję... Słuchaj, ja- zacząłem, ale mi przerwała.

- Ja wszystko wiem i sądzę, że Harry nikogo nie znajdzie tak dobrego jak ciebie... On ciebie naprawdę kocha, Louis

- Powiedział ci to?

- Może tak, może nie... Fakt jest taki, że odtrącasz go i w ten sposób też go ranisz.

- Po tym wszystkim co zaszło, nie potrafię z nim normalnie porozmawiać... Nie wiem co się ze mną dzieje, rozumiesz?

- Rozumiem, ale jeżeli tak dalej będzie możesz go stracić na zawsze i zdaję sobie sprawę, że ani ty, ani on tego nie przeżyje- wtedy spojrzałem na nią, a ona uśmiechała się do mnie pokrzepiająco.

Odwzajemniłem uśmiech, po czym pokazałem by usiadła obok mnie. Nie sądziłem, że będę właśnie z nią rozmawiać o tym jak się czuję i dlaczego nie przepadałem za nią.

Wtedy też postanowiliśmy, że nasza rozmowa zostanie naszą tajemnicą i że zaczniemy znajomość po prostu od nowa.

Wychodząc ze szkoły, zauważyli nas Niall i Shawn i chyba niedowierzali w to, co widzięli, bo blondas  aż otworzył buzię ze zdziwienia. Tylko się z nim pożegnałem i postanowiłem odprowadzić Taylor do domu.

No przyznam szczerze, że nie takiego końca dnia się spodziewałem...

Others but similar || Larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz