Rozdział 59

216 8 3
                                    

*One Direction- najlepsza grupa w kosmosie*

Louis: Gdzie wszyscy jesteście?

Zayn: Dalej stoję przy zjeżdżalni ale zaraz będą ją składać
A co?

Louis: No bo szukamy was z Harry'm po całym stadionie

Niall: CZY WY SIĘ POGODZILIŚCIE W KOŃCU?!!

Harry: Tak, pogodziliśmy się. Przecież patrzeliście się na nas pod sceną XDDDD

Niall: BOŻE NIE WYTRZYMAM
MÓJ SHIP ZNOWU RAZEM
TRZEBA TO ŚWIĘTOWAĆ

Zayn: Ale ty jesteś opóźniony I do tego upośledzony

Louis: Uspokój się blondyno bo zaraz padniesz na zawał xd

Niall: Aha fajnie Zayn
Ty mi nie mów co mam robić Tomlinson!

Louis: Po nazwisku to po pysku młodziku

Niall: Skrzat

Louis: Ameba umysłowa

Liam: Dobra koniec tych kłótni bo was wyjaśnię wszystkich xd

Zayn: Uuu groźnie
Podoba mi się 😏

***

Liam's pov.

- Wreszcie jesteście!- krzyknął do nas Louis jak z Zayn'em szliśmy do niego i Harry'ego- Myśleliśmy, że uciekliście już do domu.

- Przecież Ty masz klucze - zauważyłem, patrząc na Tomlinson'a A on po chwili dopiero sobie o tym przypomniał.

- Ej, a Niall jest dalej w Kissing Box?- spytał nagle Zayn ciekawy więc postanowiliśmy to sprawdzić.

Rzeczywiście, dalej tam był i była niezła do nich kolejka. Co jednak nas śmieszyło był fakt, że w tej kolejce stała też ta Mavis.

- Może pójdziemy się jeszcze przejść zamiast stać tu i patrzeć jak debile?- zaproponował Harold po chwili ciszy.

- No co Ty, chcesz przegapić jak Niall całuje Mavis?!- powiedział Zayn naprawdę podekscytowany co aż mnie zdziwiło ale od razu mnie pocałował mówiąc, że po prostu jest ciekawy ich reakcji.

- Niall nas zabije- stwierdziłem, patrząc w stronę ich stanowiska.

- Ale będzie warto- dodał Harry, przytulając do siebie Lou co było przeurocze.

W końcu nadeszła kolej Mavis A każdy z nas obserwował co się wydarzy. Nawet Shawn, który stał obok budki patrzał zniecierpliwiony. Chyba każdy po prostu już na to czekał.

No i stało się; pocałowali się, jednak ciągnął się ten pocałunek przez dobre kilkanaście sekund aż oboje przerwali a na ich twarzach było widać ewidentnie szok jak i szczęście. Nagle Louis zaczął bić brawo, za nim Zayn, ja z Haroldem i wtedy już wszyscy inni zebrani. Serio, ten dzień chyba nie mógł skończyć się lepiej.

- Śmieszne, że każdy z nas jest szczęśliwie zakochany- powiedział nagle Harold i ja z Zayn'em i Louis'em na niego spojrzeliśmy.

- A jeszcze śmieszniejsze jest to, że Niall jest jako jedyny z nas hetero- dodałem i wszyscy mi przytaknęli.

Po jakimś czasie blondyn przyszedł do nas razem z Shawn'em i Mavis, bo już zamknęli swoją budkę.

- No no, blondynko, gratuluję!- Louis go klepnął w plecy, śmiejąc się- Nie sądziłem, że tobie też to się uda!

- Lepiej się przymknij, bo zacznę komentować to co odwaliłeś na scenie- warknął Niall trochę zirytowany ale Mavis delikatnie złapała go za dłoń i od razu się uspokoił.- Nie myślcie tylko że przestanę fangirlować nad wami- dodał, uśmiechając się szeroko.

- Nasz klub dalej działa jakby co- dodał Shawn, A Mavis mu przytaknęła. Spojrzałem z niedowierzaniem na Zayn'a, który jedynie wzruszył ramionami i złapał mnie za rękę.

- To co, uciekamy stąd i idziemy na wesołe miasteczko?- zaproponował Niall a wszyscy chętnie się zgodzili. Jednak najpierw każdy dał znać swoim rodzicom (no oprócz mnie obviously), że idziemy gdziekolwiek.

Naprawdę, bawiłem się tam najlepiej w swoim życiu; wygrałem dla Zayn'a w rzucaniu rzutkami wielkiego misia i wszyscy byli w szoku, że tak celnie rzucałem, na kolejce górskiej usłyszałem pierwszy raz jak Louis piszczy ze strachu, a na sam koniec zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia przy kole widokowym a potem też nim jechaliśmy, nie odzywając się w ogóle, bo było to zbędne i podziwialiśmy widoki na zewnątrz. Mavis kurczowo trzymała się Niall'a (chyba ma lęk wysokości), Shawn leżał głową na barku blondyna i widziałem po prostu jaka ich łączy niesamowita więź. Po chwili spojrzałem na Larry'ego którzy patrzyli na widoki trzymając się za rękę  po czym mój wzrok wylądował na załączonych dłoniach należących do mnie i Zayn'a, przez co chciałem by ta chwila trwała wiecznie.

Musiałem jednak jeszcze coś załatwić. Pani Jay nie miała o tym pojęcia, ale Louis pomógł mi wyślizgnąć się po cichu z domu. Tylko on o tym wiedział, bo robiłem to co roku. Chwilę przed północą dotarłem na cmentarz i w przeciągu dwóch minut znalazłem grób mamy. Poczekałem do północy i kiedy wybiła tą godzina, położyłem bukiet kwiatów na jej grobie, uśmiechając się.

- Mamo, udało się wszystko. Chyba lepszego prezentu nie mogłem ci sprawić. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin...

_______________
Jeszcze tylko EPILOG kochani.
Z jednej strony cudowne, że w reszcie kończymy to, A z drugiej strony jednak smutno trochę 😔

No cóż... Ale mam nadzieję, że rozdział wam się podobał I życzę wam miłego dnia 🥰

Wasza kochana
xD

Others but similar || Larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz