Rozdział 25

277 20 6
                                    

Zayn's pov.

- Pokaże ci mój pokój!- Doris ciągnęła mnie za rękę i nie chciała przestać.

Spojrzałem pytająco na Louis'a, ale ten tylko uśmiechnął się cwaniacko. Wzrok przeniosłem spowrotem na małą dziewczynkę i w końcu poszłem z nią.

Miała z bratem mały pokój, ale za to bardzo przytulny; obok siebie stały dwa małe łóżka, wokół wiele zabawek i w jednym rogu stał nawet telewizor,  a obok niego komody pewnie z ubraniami.

Mała od razu rzuciła się na łóżko, po czym pokazała bym się położył obok niej. Przez chwilę się wahałem, ale w końcu jej uległem.

- Widzę cię przez okno jak idziesz do szkoły- powiedziała po chwili, wskazując na okno- I palisz to coś niedobrego.

- A wiesz, że nieładnie jest tak obserwować ludzi z ukrycia?- powiedziałem, ale nie mogłem być przecież zły na dziecko.

- Mama mówi, że to co palisz jest niedobre dla zdrowia- dodała po chwili.

- No tak, to prawda...- westchnęłem.

- To dlaczego to robisz?

- Zaprzestanie nie jest takie łatwe.

- Wszystko jest możliwe, tylko musisz w siebie uwierzyć!- wtedy usiadła na mój brzuch, śmiejąc się, ale nagle spoważniała- Obiecasz mi że przestaniesz z tym niedobrym dla zdrowia?

- Obiecuję.

- Na małego paluszka?- wtedy wystawiła małego palca od prawej ręki.

- Na małego paluszka- złapałem swoim palcem jej, a ona się bardzo ucieszyła. Nagle zaczęłem ją łaskotać, a ona nie mogła wytrzymać ze śmiechu.

- Puk puk- nagle do pokoju wszedł Liam razem z Ernestem na rękach- Kolacja gotowa, Dori- dodał, uśmiechając się.

- Kolacja!- zeskoczyła z łóżka po czym wyciągnęła ręce w moją stronę. Szybko chwyciłem ją w ręce i w czwórkę ruszyliśmy w stronę salonu, gdzie już prawie wszyscy siedzieli I jedli.

Nie było jedynie Daisy i Phoebe, ale one nocowały prawdopodobnie dzisiaj u przyjaciółki swojej.

- Może chcecie ich adoptować, co?- powiedziała w pewnym momencie do mnie i Payne'a Fizzy- Bo idealnie nadajecie się na niańki.

- Ma się ten urok osobisty- puściłem do niej oko, dalej karmiąc małą.

- A kiedy twoja mama przychodzi?- spytał po chwili Liam Tomlinson'a.

- Powinna być lada mome- nie dokończył bo do domu właśnie ktoś wszedł.

- Mama!- Doris z Ernestem krzyknęli równocześnie I oboje pobiegli w stronę pani Jay. Po jej minie mogę stwierdzić, że była zdziwiona jak zobaczyła tyle ludzi w salonie.

- A co tu tak tłoczno dzisiaj?- spytała, po czym każde swoje dziecko pocałowała w czoło na przywitanie.

- Okazało się, że w piątkę jesteśmy razem w zespole- odpowiedział jej Louis- I zaprosiłem ich do nas.

- No to świetnie! Chyba lepiej nie mogliście się dobrać- uśmiechnęła się do wszystkich.

Lottie nałożyła jej też kolację, a mianowicie parówki gotowane razem z sałatką warzywną i pani Jay usiadła między Louis'em a Fizzy.

- A jak tam u was, chłopaki, w szkole?- spytała nagle, patrząc na mnie, Liam'a I Niall'a.

- Oprócz tego spotkania z panem Silvą to chyba nic takiego- odpowiedział Niall- A, no i jeszcze ktoś zapchał toaletę w damskiej tak, że w szkole na całym piętrze była woda...

- Ciekawe kto to był...- Liam powiedział z sarkazmem, ale jednak uśmiechał się pod nosem.

- A jak tam twoja mama, Zayn?- spytała mnie Jay.

- U niej wszystko w porządku, tylko rzadko ją widzę, bo ma na zmianę popołudniową i nocną- odpowiedziałem.

- Muszę ją odwiedzić, bo ostatnio jakoś rzadko się widujemy... A jak tam twój tato, Liam?

- Uhm... Wszystko w porządku, dziękuję- od razu wyczułem od niego spięcie.

W sumie to się nie dziwię, bo w jego sytuacji nie mam pojęcia jak bym się zachowywał. Tym bardziej, że Liam wydaje się bardzo spokojną osobą i nie wiadomo jak to wszystko znosi.

Others but similar || Larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz