6. Zmiana planu

378 50 9
                                    

Dean po skończeniu świętowania urodzin Sama poszedł do łazienki. Oczywiście nie obyło się bez pytań młodszego, kto tak załatwił blondyna. Dean jednak zbył go, mówiąc, że to nic takiego i nie musi się martwić.

Teraz zielonooki stał przed lustrem w łazience, patrzył na swoją zmasakrowaną twarz i nadal opuchnięte oczy. Podwinął koszulkę i ukazały się jego sine żebra, zastanawiał się, jak wyjaśni to jutro w pracy. To jego pierwszy dzień a takim wyglądem, nie zrobi dobrego wrażenia.

Opuścił koszulkę i spojrzał na swoją zaciśniętą na tabletkach przeciwbólowych dłoń. Następnie szybko połknął tabletki,rozebrał się i wszedł pod prysznic. Zimna woda oblewał jego ciało, które po krótkim czasie zaczęło się trząść. Ale on się nie spieszył, był przyzwyczajony do zimnych pryszniców, wolał to od ciepła.


***


Castiel po powrocie do domu, zrobił kakao i razem z małą Anną usiadł przy stole. Dziewczynka zajadała się ciasteczkami a on zamyślony wpatrywał się w ścianę.

—Cassy? — odezwała się mała. — O czym tak myślisz?

Chłopak spojrzał na młodszą siostrę i z uśmiechem odpowiedział. — O tym, że... ktoś, kogo poznałem, ma bardzo ładne zielone oczy,czego wcześniej nie zauważyłem. — Castiel po powrocie do domu,nie mógł zapomnieć o oczach Deana. Nie tylko przez to, co mu zrobił, ale bardziej przez ich piękny szmaragdowy kolor.

Dziewczynka spojrzała na brata z uśmiechem. — Ooo mój starszy braciszek się zakochał. — wstała od stołu i podskakując, zaczęła śpiewać. — Cassy się zakochał, Cassy się zakochał!

Castiel pokręcił głową. Skrzywdził Deana,ten go na pewno teraz nienawidzi i nigdy mu nie wybaczy. Ale mimo tego, że wie jak bardzo źle robi, nie może przestać. I to już nie chodziło o zakład, ten chłopak musiał coś zrobić Balthazarowi, jego kuzyn nie był aż takim dupkiem.

—Castieeel? — Anna podeszły do niego z chytrym uśmieszkiem. — A kiedy go przyprowadzisz?

Chłopak wytrzeszczył oczy. — Co kogo?

— No tego chłopka o ładnych zielonych oczach. —zaśmiała się.

— Wątpię...

— O czym tak plotkujecie? — do pomieszczenia wszedł Chuck, głowa rodziny. —Witaj Anno, Castielu.

— Rozmawiamy o chłopaku, który ma piękne zielone oczy. A przynajmniej tak mówi Cassy. —zachichotała.

— O proszę. Cieszę się, że kogoś poznałeś. Może zaprosisz go na obiad. —zaproponował Chuck. A Castiel myślał, że wybuchnie, powiedział tylko jedną rzecz, a jego rodzina już wyobraża sobie nie wiadomo co.

— Idę do siebie. — powiedział, wstając od stołu. — Mam kilka nieobecności, informuje cię jakby ktoś ze szkoły dzwonił.

—Ups, chyba się zawstydził. — zażartowała dziewczynka i wróciła do jedzenia ciasteczek.

***

Cały weekend minął Deanowi na pracy, na szczęście jego szef uwierzył mu, że ktoś go napadł. Chłopak był bardzo zmęczony, gdy obudził się o 7 rano miał ochotę płakać. Wszystko go bolało, był niewyspany a w dodatku myśl, że może spotkać niektóre osoby odbierała mu jakiekolwiek chęci.

Spojrzał w bok, zegarek wyświetlał7:20, jakim cudem, czas tak szybko minął. Blondyn zerwał się złóżka i czym prędzej pobiegł do łazienki, o mało nie wywracając się na zakręcie.

W tym samym czasie, Castiel jadł śniadanie, kiedy dostał SMS-a od Balthazara.

Balthy
Heja,co ty na małą zmianę planów, co do Winchestera. Chodzi mi o to,żeby się w tobie zakochał, to co robimy teraz nie działa.

Brunet zmarszczył brwi, czy to już nie będzie przesada, już pofarbowanie jego włosów było głupie a co dopiero to. Wiedział jednak, że Balthazar nie odpuścić. Dlatego napisał, że się zgadza.
Po zjedzeniu śniadania wsiadł na swój motor i pojechał do szkoły,by zacząć nowy plan.

Dean szedł przez szkolny korytarz,miał kaptur na głowie, a i tak czuł na sobie spojrzenia wszystkich wokoło. Wszedł do klasy, w której miał mieć historie, do dzwonka zostało parę minut. W sali był nauczyciel i kilkoro innych uczniów, Winchester zajął swoje miejsce na tyle klasy i odwrócił się w stronę okna.
Nagle usłyszał szuranie krzesła, odwrócił się, myśląc, że to Charlie, ale zamiast dziewczyny napotkał obojętne spojrzenie błękitnych oczu.

— To miejsce jest zajęte. — powiedział.

— Wiem, ale teraz ja tu siedzę. —prychnął Castiel.

W tym momencie równo z dzwonkiem do sali wbiegła rudowłosa, zdziwiona spojrzała na przyjaciela. — Em Castiel, nie chciałabym być nie miła, ale ja tutaj siedzę, więc spadaj stąd.

Chłopak w odpowiedzi, jedynie rozsiadł się wygodniej. — Teraz już nie. Znajdź sobie inne miejsce.

Charlie zdenerwowana uderzyła ręką w ławkę. — Słuchaj no, nie radze ci ze mną zadzierać.

— Charlie! — przerwał jej Dean.Dziewczyna odwróciła się, dokładnie za nią znajdował się nauczyciel.

— Ma pani jakiś problem?

— Tak...- nie dokończyła, ponieważ Dean znowu jej przerwał. — Nie, tylko chciałem jej coś dać, ale okazało się, że eee no jednak tego nie mam. Zapomniałem z domu, tak sobie, tylko żartujemy? — to ostatnie zdanie zabrzmiało bardziej jak pytanie.

Nauczyciel spojrzał na Deana, pokiwał głową i odchodząc, powiedział. — W takim razie proszę się uspokoić, zająć swoje miejsca i zaczynamy lekcje. A i panie Winchester, proszę zdjąć kaptur.

Dean niechętnie zsunął kaptur z głowy, po sali rozniosły się śmiechy oraz wredne komentarze. I tak było do końca dnia, chłopak, czuł się naprawdę upokorzony. Modlił się w duchu by lekcje jak najszybciej dobiegły końca. Jednak jak się niestety okazało, czas nie zawsze chcę współpracować. Winchester z każdą chwilą miał coraz bardziej dosyć, więc kiedy dzwonek zadzwonił, by ogłosić koniec zajęć, jak najszybciej wybiegł ze szkoły. Nawet nie pożegnał się z Charlie.

Był już w jednej trzeciej drogi do domu, gdy ktoś motocyklem zajechał mu drogę. Dean krzyknął. —Zwariowałeś do reszty!

— Nie marudź, tylko wsiadaj. —Castiel podniósł swój kask delikatnie, obrócił się i sięgnął po drugi, który podał Deanowi.

— W życiu na to nie wsiądę. — burknął, cofając się o krok.

Brunet zszedł z motoru i chwycił Dean za nadgarstek. — Wsiądziesz.

—Ja nie rozumiem już o co ci chodzi, dlaczego nie możesz zostawić mnie w spokoju?! — krzyknął, a po jego policzkach zaczęły płynąć łzy. I jak miał nie okazywać swojej słabości przed innymi? Skoro wszystko było przeciwko niemu.

— Wsiadaj,chce tylko zawieźć cię do domu.


Dlaczego mnie nienawidzisz? |Destiel| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz