Na dworze wiał zimny wiatr, gałęzie drzewa uderzały o jedno z okien domu Winchesterów. Dean stał w łazience i patrzył na swoje odbicie w lustrze, podpuchnięte oczy, rozerwana warga i wielki siniak na twarzy. Wyglądał okropnie, wiele razy był bity przez rówieśników, ale nigdy przez ojca, teraz każdy, nawet najmniejszy ruch sprawiał mu ból.
Otworzył jedną z szafek, w której znajdowała się apteczka, wyciągnął z niej pierwsze lepsze opakowanie tabletek. Trzy pastylki, powinny mu pomóc przetrwać kilka godzin w szkole.***
Balthazar stał przy swojej szafce ze swoimi kumplami i Meg, do których po chwili dołączył Castiel. Novak po wczorajszej rozmowie z siostrą był nieco zagubiony, może zareagował zbyt gwałtownie. Myślał o tym praktycznie przez całą noc, ale nie potrafił się przemóc i podejść do Deana. Nagle zobaczył rudowłosą dziewczynę, która szybkim tempem przemierzała szkolny korytarz. Zerwał się z miejsca i podbiegł do niej, ona na pewno wie coś więcej.
— Hej, Charlie zaczekaj! — zawołał, łapiąc dziewczynę za ramię.
Bradbury wyciągnęła słuchawki z uszu i przywitała się z Novakiem. — O hejka, Cas. Stało się coś?
— Tak, znaczy nie, my musimy pogadać. — nie wiedział czemu, ale czuł się naprawdę dziwne.
Charlie zmarszczyła brwi, nie rozumiała, czemu Castiel jest taki zmieszany. Jednak była pewna, że chodzi mu o Deana. Bo o czym innym chciałby z nią rozmawiać, raczej nie o projekcie z historii. — Chodzi o Deana? — zapytała, żeby się upewnić.
— No tak. Bo ja nie dałem mu nic powiedzieć, a wy się przyjaźnicie i na pewno rozmawialiście. — Bradbury słuchała tego, co mówił Castiel, co wywołało w niej poczucie winy.
— Cas, ja też z nim nie gadałam i o Jezu...— przerwała nagle, wpatrzona w coś nad ramieniem Castiela. Novak podążył za jej wzrokiem i natrafił na Deana. Chłopak szedł przez korytarz z pochyloną głową, na której miał kaptur, niestety nie zakrywał on zbyt dobrze jego zmasakrowanej twarzy.
Dziewczyna nie myśląc zbyt dużo podbiegła do Winchestra, Castiel wolnym krokiem poszedł za nią.
— Dean?! — zawołała, jednak chłopak zignorował ją. Charlie nie dała za wygraną i stanęła mu na drodze. Winchester zatrzymał się i zmierzył dziewczynę, zmęczonym wzrokiem. Castiel stanął koło niej i zapytał. — Co ci się stało?
Dean przeniósł swoje spojrzenie na niego, jednak nie potrafił zbyt długo patrzeć mu w oczy, więc ostatecznie zaczął uparcie wpatrywać się w szare kafelki. — Nic..
— Jak to nic, widziałeś się w lustrze! — podniósł głos Novak. Dean zacisnął swoje pięści i chciał ich wyminąć, ale Castiel złapał go za nadgarstek.
— Puść. — powiedział tylko Dean.
Brunet nie miał takiego zamiaru i zacisnął bardziej swoje palce na nadgarstku Winchestera. — Puść. — powtórzył Dean.
— Najpierw powiedz, ci się stało? — upadł się Castiel.
— No właśnie. — odezwała się Charlie. — Powiedz, kto ci to zrobił? Trzeba to zgłosić.
Blondyn szarpnął się wyrywając rękę z uścisku Castiela. — Teraz nagle się mną intetesujecie? Zostawcie mnie w spokoju!
— Spokojnie. Chcemy pogdać. — powiedział Castiel, podchodząc do Deana o krok bliżej. Winchester odepchnął go i brunet potknął się o plecak, który ktoś zostawił na podłodze. Upadł w ostatniej chwili zapierajac się rękoma.
— Dean, co się z tobą dzieje? — zapytała Charlie i podała Novakowi dłoń, której ten się chwycił.
— Nic. Powiedziałem, żebyście dali mi spokój. — burknął i naciągając kaptur bardziej na twarz, poszedł w kierunku klasy.
Zielonooki przez cały dzień unikał Castiela i Charlie, którzy jeszcze z conajmniej dwa razy próbowali z nim porozmawiać. Czuł się okropnie, leki przeciwbólowe, przestawały działać, miał wrażenie, że głowa zaraz mu wybuchnie. Wszędzie było głośno i tłoczno, wstał z ławki i wszystko zrobiło się jakieś zamazane, chwycił się ściany. Trzy silne tabletki i zero jedzenia od wieczora nie były najlepszym połączeniem.
W tym samym czasie Balthazar stał przed szkołą i rozmawiał z Alistairem przez telefon. — Tak, wszystko poszło zgodnie z planem. Dzięki stary, mam to czego chciałem, Winchester jest skończony, Castiel go nienawidzi, chociaż dzisiaj widziałem go z Charlie, mam nadzieję, że nic mu nie namieszała... O serio? To zajebiście, jeżeli sprawa się pokomplikuje, odezwę się. Dobrze, że Meg zrobiła kilka tych zdjęć, oczywiście jesteś zaproszony na najbliższą imprezę. No nie ma sprawy, do usłyszenia. — jasnowłosy zakończył połączenie, wielkie było jego zdziwienie, kiedy po odwróceniu, zobaczył twarz swojego kuzyna. — Oo, heh Castiel, co tam?
— Co zrobiłeś? — zapytał wściekły. Dlaczego był takim idiotą? — Gadaj! — krzyknął łapiąc go za kurtkę.
— Ja, nic. — powiedział wzruszając ramionami i odsuwając od siebie ręce bruneta.
— Jak to nic, a co miała znaczyć ta rozmowa? — Novak miał ochotę go uderzyć. Był taki głupi, kiedy myślał, że Balthazar odpuścić Deanowi. —To na imprezie było tylko na pokaz, prawda? Nie miałeś zamiaru się z nim godzić?
— Castiel, pogódź się z tym, że Dean nie jest taki za jakiego go uważasz. Okazał się taki sam jak jego ojciec. — Chciał go wyminąć, ale Castiel rzucił się na niego z pięściami.
— Nie rób ze mnie idioty, Balth. Wszystko słyszałem, przestań wciskać mi kity! — krzyczał przez, co uczniowie będąc w pobliżu spojrzeli się w ich stronę.
Balthazar uderzy go z pięści w nos, Novak chwycił się za niego, ale na szczęście uderzenie nie było aż tak mocne, żeby leciała mu krew. — Dobra, niech ci będzie! To był plan, Alistair miał dosypac czegoś Winchesterowi, a Meg miała im zrobić zdjęcia, że niby cię zdradził. Zadowolony jesteś? Miałeś pomóc mi go zniszczyć i zrobiłeś to nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Niespodzianka! Pod ostatnim rozdziałem było tyle komentarzy, że zdecydowałam od razu po szkole, coś tam dla was nabazgrać. Za błędy naprawdę przepraszam, ale pisane na szybko.
Do następnego.
Baay!
CZYTASZ
Dlaczego mnie nienawidzisz? |Destiel| ZAKOŃCZONE
FanfictionDean mieszka z ojcem i młodszym bratem w Kansas, gdzie chodzi także do szkoły. Jego mama od 10 lat jest w śpiączce i nie wiadomo czy kiedyś się obudzi. Chłopak musi radzić sobie z opieką nad młodszym bratem i wieloma innymi obowiązkami. Co się stan...