49. Decyzja

278 31 16
                                    

Siedzieli obaj w ciszy, Dean walczył sam ze sobą, szukając w głębi siebie odpowiedzi. Nie wiedział czy jest w stanie zaryzykować i dać Castielowi kolejną szansę. Ten natomiast siedział jak na szpilkach, wypatrzony w zielone oczy chłopaka. Bał się tego, co powie Dean, pierwszy raz w życiu zależało mu na kimś aż tak bardzo. Nigdy nikogo nie kochał w ten sposób, wiedział, że popełnił wiele błędów, ale był gotów walczyć.

— Tak. — powiedział szeptem Dean, uśmiechnął się i powtórzył głośniej. — Tak Cas. Ja chcę dać ci tą ostatnią szansę.

Castiel od razu przytulił Winchestera, nawet nie wiedział, kiedy sam zaczął płakać ze szczęście. Chwycił twarz blondyna w obie dłonie i zaczął składać na jego ustach delikatne pocałunki, które przerywał, jednym słowem. — Dziękuje. — jednak te pocałunki różniły się od wszystkich poprzednich. Nie było w nich, namiętności, pragnienia czy potrzeby. Była miłość.

Kiedy Chuck wrócił do domu, od razu poszedł zobaczyć, co z Deanem i Casem. Wszedł do pokoju syna i zobaczył go śpiącego z przytulonym do siebie Deanem. Mężczyzna uśmiechnął się do siebie, wyłączył grający na szafce telewizor, zgasił światło i wyszedł, oczywiście zamykając za sobą drzwi.

Rano Castiel obudził się jako pierwszy, przeczesał palcami włosy Deana i pocałował go w czoło. Wyplatał się z jego uścisku i postanowił przygotować śniadanie, zszedł do kuchni, w której zastał swoją młodszą siostrę jedzącą płatki z mlekiem. — O hej. — przywitał się.

Dziewczynka spojrzała na niego z ogromnym uśmiechem. — Pogodziliście się?

— Może. — wzruszył ramionami, po tym jak wyciągnął kilka produktów z lodówki.

— Opowiadaj no! Niedowiary, pojechałam tylko na dwa dni do Hanny, a już mnie coś ominęło. — burknęła. Hanna jest ich kuzynką, mieszka w sąsiednim mieście i Chuck w razie czego zawsze zawozi do niej Annę, jako, że dziewczyna ma już 23 lata i uwielbia spędzać z dziewczynką czas.

— No trochę się wydarzyło, ale tak pogodziliśmy się i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. — mówił Castiel, wciąż obrócony do siostry plecami, dlatego też nie zauważył Deana, który przed chwilą wszedł do kuchni. Winchester słysząc te słowa uśmiechnął się i przyłożył palec do ust dając tym samym sygnał Annie.
Podszedł do Novaka od tyłu i objął go w pasie mówiąc. — Teraz, dzięki tobie ja też jestem szczęśliwy.

Castiel obrócił się w jego ramionach i pochylił się by złożyć na ustach Deana delikatny pocałunek, co spotkało się z piskiem dziewczynki. — Jesteście tacy słoooodcy, ale z drugiej strony to ohydne, przez was zacznę rzygać tęczą.

Po tych słowach wszyscy wybuchli śmiechem, a chwilę później dołączył do nich także Chuck. — O proszę, czyżbym załapał się na śniadanie. — zażartował podkradając jedną z kanapek, które przygotował Castiel. — Ej! Jeszcze nie skończyłem.

Postanowili zjeść śniadanie wspólnie, Castiel zrobił więcej kanapek, a Chuck zaparzył świeżą kawę. Teraz siedzieli wspólnie przy stole, rozmawiając i żartując. Oczywiście takie chwilę nigdy nie mogą trwać wiecznie i akurat w trakcie opowieści Anny, ktoś zadzwonił do drzwi. Chuck poszedł otworzyć, wszyscy siedzieli w milczeniu, nie wiedząc kto to może być. Chwilę później do pomieszczenia wszedł John Winchester.

Dean zerwał się ze swojego miejsca, ojciec stał na przeciw niego z podkrążonymi i czerwonymi oczami. Zielonooki spuścił głowę i drżącym głosem zaczął. — Tato, ja wiem, że znów cię zawiodłem. Proszę nie bądź na mnie zły.

Wtedy John szybkim krokiem podszedł do Dean, Castiel już miał się podnieść z krzesła, ale wtedy mężczyzna przyciągnął swojego syna i objął go silnymi ramionami. — To ja przepraszam. Byłem ślepy, jestem najgorszym ojcem na świecie ty, Sammy i Adam zasługujecue na kogoś lepszego. Powinienem was wspierać, powinienem wspierać ciebie, a nie się tobą wyręczać i cię krzywdzić. Jeszcze raz przepraszam. — zacisnął oczy, starając się w ten sposób powstrzymać łzy. Dean na początku stał sparaliżowany, ale kiedy usłyszał słowa ojca rozluźnił się i oddał uścisk.

— Kocham cię, tato. — powiedział wtulony w ojca, powiedział to po tylu latach. Nie sądził, że jeszcze kiedyś będzie mu to dane, a tym bardziej nie sądził, że może nawet usłyszeć od ojca to samo.

— Ja ciebie też kocham, synku.

Po jakimś czasie odsunęli się od siebie, obaj płakali. Dean czuł się naprawdę szczęśliwy, znów miał ochotę żyć, ponieważ miał dla kogo.

Castiel podszedł do niego i złapał za rękę, John spojrzał na niego niepewnie, ale w końcu się przełamał i powiedział. — Castiel, dziękuje. — następnie sięgnął do kieszeni, z której wyciągnął telefon bruneta. — To należy do ciebie.

Chuck stojący koło Johna, położył rękę na jego ramieniu. — Wiedziałem, że podejmiesz dobrą decyzję. Jesteś dobrym człowiekiem, John. Mary byłaby dumna.

Został nam jeszcze jeden rozdział, więc do następnego!

Dlaczego mnie nienawidzisz? |Destiel| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz